sobota, 29 września 2007

Bogaty Egoista

Nad słowem Pana oto Ono puka do drzwimojego i Twojego serca kochana Siostro drogi bracie, czy otworzysz Mu? Nie piszętego dla siebie, lecz dla Was kochani moi czytelnicy. Więc śmiało czytajcierozważajcie i komentujcie, bo to dla Was to robię. Pozdrawiam wszystkichserdecznie. Wasz szalony romantyk Łuki

 

Bogaty Egoista.

 

Tak najkrócej można zdefiniowaćbohatera dzisiejszej ewangelii. Bogacz miał wszystko, czego dusza zapragnęłanajlepsze ubranie jedzenie wystawne życie. Miał obsługę, która była na każdejego kiwnięcie palcem. Ten człowiek niby był bardzo bogaty a zarazem bardzo biedny,bo nie miał największego bogactwa w sercu jakim jest dzielenie się z innymiswoim dobrem – bogactwem. Dzielenie się wypływa z miłości, która rozmnaża się właśniepodczas dzielenia. Właśnie tego bogactwa miłości, która pragnie być rozdawana zabrakłoowemu człowiekowi. Dlatego nazwałem go bogatym egoistą a tak naprawdę to biednyegoista, bo nie potrafił albo nie chciał zarobić swoim bogactwem na prawdziwe bogactwo,jakie jest życie wieczne w niebie, tam gdzie się znalazł dzisiejszyewangeliczny Łazarz, który leżał u bram pałacu owego ziemskiego bogacza, którystał się bogiem dla samego siebie. Za co później po swojej śmierci potwornemęki w ogniu nieugaszonym w piekle. Dzisiejsza ewangelia dość dokładnie idrastycznie pokazuje nam piekło, gdzie ma swoją siedzibę lucyfer i jegozbuntowani aniołowie, ale o tym może innym razem napisze. Samo bogactwo niejest czymś złym nawet bym powiedział ze jest błogosławieństwem Boga, ale nie odpowiednieużywanie tego bogactwa i nastawienie do niego może stać się złem. Bogactwo możenam zamknąć albo otworzyć niebo, to zależy tylko od człowieka jak zarządza tymbogactwem. Najważniejsze by ono nie stało się dla niego bogiem, bo wtedy jestna straconej pozycji zamykając sobie bramy nieba. My tez jesteśmy, a raczej powinniśmybyć bogaci Bogiem i Jego miłością, czy tak jest? Sami sobie odpowiedzmy. Będącbogatym Bogiem dopiero wtedy mogę być bezpiecznie bogaty materialnie wiedzącze nie sfiksuje od tego bogactwa. A jaki jest nasz Bóg? Jest bardzo bogaty iniesamowicie Chojny, pięknie opisuje Jego charakter psalmista dzisiejszegopsalmu, który jest śpiewany w naszych świątyniach o to jego treść:

 

On wiary dochowuje na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych,
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.


On jest miłosierny łagodny ibardzo cierpliwy i wyrozumiały, potrafi czekać na człowieka, Az do ostatniejsekundy jego życie. O to piękna wizytówka naszego Boga miłości, który oszalał ztej miłości do człowieka grzesznego, który często gardzi Jego darem miłości.Dlatego śpiewaj z radością „Chwal duszo moja, Pana stwórcę swego” i bądź bogataNim samym, by nigdy nie zagościł egoizm, który niszczy najcenniejsze bogactwo,jakim jest ofiarna miłość, która nigdy nie ustaje. AMEN!!!

piątek, 28 września 2007

Walczący Archanioł - odpust parafialny

Walczący Archanioł

 

   


Święty Michał archanioł to jedenz trzech głównych archaniołów. Jego imię Michał tłumaczy się takim pięknym zawołaniem„Któż jak Bóg!!!” To ten święty Archanioł wypowiedział wojnę przeciw Lucyferowizwanym szatanem i jego aniołom, którzy powiedzieli Najwyższemu NIE!!! Przeciwstawiającsię najświętszej woli Boga miłości. To Michał Archanioł przeciw wstawił się imi zawołał „Któż jak Bóg!” Wtrącając szatana z jego sługami do piekła, gdzie ichodwieczne miejsce. Dlatego takie piękne i głębokie ma znaczenie to imię Michał.Jestem bardzo dumny i zaszczycony ze właśnie On ten wielki święty Archaniołjest patronem mojej starożytnej parafii i mojego pięknego miasta Płońska. Właśniedziś 29 września moja parafia i cale miasto obchodzi uroczyście wielki odpustku czci swojego przemożnego patrona. Są to swojego rodzaju imieniny parafiimiasta Płońska i okolic. Centralne uroczystości odpustowe będę sprawowane 29września o godzinie 11:30 z udziałem wielu zaproszonych Kapłanów m.in. Oj. Zgromadzenia OO Karmelitów bosych z Obór, do którego po części należę nosząc nasobie Św. Szkaplerz karmelitański. Św. Michał Archanioł jest super patronem ipomocnikiem w walce z pokusami szatana, który bardzo Go nienawidzi podobnie jakNiepokalaną dziewice Maryję. On Św. Michał nieustannie walczy z szatanem strącającgo do ochlani piekielnych. Często do Niego się modle i doświadczam Jegoogromnej pomocy, On zawsze mi pomaga, gdy znajduje się w opalach szatańskichpokus, oczywiście, jeśli tylko tego chce. On nie może mnie uratować bez udziałumojej dobrej, choć często słabej woli. Jest posłańcem Boga miłości wiec robijak On szanuje moja wolna wole. Zachęcam Was do modlitwy do tego wielkiego ŚwiętegoArchanioła Michała a na pewno nie będziecie zawiedzeni i zawsze wysłuchani.Polecam Wam taką o to modlitwę, którą osobiście codziennie odmawiam, jest piękna,bardzo głęboka i wymowna. O to jej słowa:

 

ŚwiętyMichale Archaniele, broń nas w walce; przeciw niegodziwościom i zasadzkom złegoducha bądź nam obroną. Niech mu rozkaże Bóg, pokornie oto błagamy; a Ty, Książęwojska niebieskiego, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkichkrążące po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

sobota, 22 września 2007

Komu lub, czemu służę?

Kochanio to kolejny mój komentarz do niedzielnej ewangelii. Komentujcie śmiało czekamna to. Gorąco proszę Was o modlitwę, bo jest mi ostatnio bardzo ciężko.Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i mocno całuję wszystkie kobiety. Waszromantyk Łuki

 

Komulub, czemu służę?

 

„Żaden sługa nie może dwom panomsłużyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtymbędzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie"

 

No i więc rodzi się pytanie:,Komu lub, czemu ja i Ty droga siostro i bracie służę? Czy służę Bogu miłości,któremu należy się wszelka chwała i cześć, czy mamonie, która minie jak naszeziemskie życie? A może to Bóg nam służy? Niestety często tak jest ze chcemy uczynićGo naszą dobrą wróżką, która spełnia nasze zachcianki nasze kaprysy.

Mamona to może być nasza rodzina mająteksamochód komputer Komórka pieniądze nawet drugi człowiek, którego kochamy i jasam. To wszystko jest dobre, bo pochodzi od Boga miłości, tylko to nie możezasłonić Jego samego. To wszystko nawet nasze, własne życie może stać sięnaszym bogiem, który nie może nas zbawić dając nam życie wieczne. Tylko nasz Bógmiłości może nas zbawić a raczej już to zrobił w Swoim umiłowanym Synu JezusieChrystusie, który jest najdoskonalszą drogą do Ojca – Boga wielkiegomiłosierdzia i niepojętej miłości. Właśnie temu Bogu mamy służyć i jego świętejwoli ma być poddane nasze życie.

Wszystko i wszyscy mogą stać sięnaszym panem, nawet ten zbuntowany anioł szatan, który jest bardzo przebiegły iniesamowicie inteligentny. Niestety bardzo często to jemu służymy bardziej niżBogu, trwając w swoich grzechach w naszej pysze, egoizmie, nieczystości,nieuczciwości krętactwie wykorzystując przy tym ludzi biednych i ubogich. Wtedyniestety najlepiej służymy temu, który jest wielkim przeciwnikiem Boga inaszym, mimo ze stara się być naszym przyjacielem i często to mu się udaje. Wiemto po sobie niestety.

Tak się dzieje, bo za słabo zamało radykalnie Jesteśmy zakorzenieni w Bogu miłości, za słabo jest ugruntowananasza wiara, nadzieja i miłość. Ciągle nieustannie potrzebujemy to pogłębiać i rozwijać,abyśmy nie stali się duchowymi trupami, które tylko gniją w swoich ciałach.

Boże miłości stań się dla nas najważniejsząnajlepszą mamoną, której warto się oddać bez reszty służąc jej czystym,szczerym ofiarnym i miłującym sercem. A to się nam bardzo opłaca, bo to jestjedyna mamona, która nigdy nie przemija, gdyż prawdziwa miłość jest wieczna nieprzemijającaprzekracza granice naszego czasu, który nie jest wieczny. Wiec trzymajmy sięmocno tej wielkiej nieprzemijającej miłości, a dobrze na tym wyjdziemy.Śpiewajmy z radością i wielką miłością w sercu: „Pana pochwalmy, On dźwigabiednego” Amen

sobota, 15 września 2007

Grzesznicy godni naśladowania.

Wiem, że wielu z Was czeka namój kolejny komentarz z cyklu niedzielne rozważania nad słowem Pana, o to i on.Życzę miłego czytania i dobrego rozmyślania. Przepraszam jeśli jest trochę zadługi, ale tak wyszło;) Czekam na Wasze komentarze.

 

Grzesznicygodni naśladowania.

 

Comyślicie, jaki dziwny tytuł? Tak może i dziwny konserwatywny, ale prawdziwy.Przychodzili do Jezusa ludzie tzw. Marginesu społecznego, ludzie ulicyzłodzieje mordercy celnicy, którzy byli bardzo bogaci, prostytutki alfonsi,najgorsza tzw. melina społeczna. Przychodzili do człowieka, którego uważali zadoskonałość do tego, który był i jest ich najlepszym przyjacielem, któryrozumiał ich i miał moc leczenia ich najgorszej choroby, jaką jest grzech. To właśniez takimi ludźmi Jezus jadł i pil, był nie jako jednym z nich. Ten, który jestsama świętością wchodzi miedzy grzech, aby i z tego grzechu wyprowadzić dobro iżycie. Oni przychodzili, aby Go słuchać, by słuchać czystej miłości, która mamoc wyzwolić ich z więzów grzechu, który zamyka nam bramy nieba. Ci grzesznicysłuchali Go nie tylko uszami fizycznymi, ale uszami duchowymi uszami serca,które jest bardzo spragnione Bożej miłosiernej miłości.

Nato wszystko szemrali tzn. narzekali faryzeusze ci, którzy uważali się zasprawiedliwych za świętych nieskalanych, tylko aureoli i ramki im brak ha ha ha.To im się nie podobało, tym niby świętym ludziom, ze Jezus ten święty mąż Bożyrozmawia je i pije z tymi ludźmi, których oni uważali za nic za niegodnych siebie.Oni się brzydzili takimi ludźmi z marginesu. To właśnie o nich, którzy tak spostrzegaliinnych Jezus powiedział: „Groby pobielane” na zewnątrz piękni a wewnątrz pełnitrupich kości. W innym miejscu mówi „Przyszedłem szukać i ocalić to, co zginęło”,czyli mnie i Ciebie kochana siostro i drogi bracie, właśnie nas grzeszników by ocalićnas od naszej strasznej choroby, której na imię grzech, a przez to otwiera nambramy nieba dając nam zbawienie wieczne.

Leczmy jesteśmy przewrotni ludem o twardym karku i wolimy trwać w naszej grzesznejchorobie. Tak trwamy, bo dobrze nam jest w naszym własnym smrodzie bagnie sorryza słowo gównie – w naszych grzechach, które często stają się nałogiem, zktórego potem ciężko wyjść. A jednak coś nas gryzie nie daje spokoju, to miłosiernazazdrosna miłość Boga, który przychodzi i upomina się o moją i Twoją miłość, Onzebrze o moją i Twoją miłość, bo jest Bogiem zazdrosnym, ale nie zaborczym. TenBóg pragnie jedynie mojego i Twojego szczęścia. On Pan miłości nie chce nikogodo siebie przywiązywać szanuje naszą wolną wole, którą sam nam ją dał. On mówizawsze, „jeśli chcesz” przyjdź do mnie ty, który obciążony jesteś swoimgrzechem słabością nałogiem chorobą duszy a Ja Cię pokrzepię swoją miłosiernąmiłością, podźwignę Cię z twojego bagna, tylko przylgnij do mego miłującegoserca. Do tego serca, które z miłości do mnie grzesznika, do nas wszystkich zostałona ociecz otwarte na krzyżu dając mi życie. Czy skorzystam z tego wielkiegodaru zależy tylko od de mnie.

Ohjak przyjemny jest grzech Np. grzech nieczystości jak ja go lubię niestety stałsię on moim nałogiem, właśnie ten grzech zamyka mnie na ten dar życia i miłości,który płynie z Chrystusowego krzyża. Dlatego ciągle i nieustannie z nim walczę,by stać się naprawdę człowiekiem cudownej, ofiarnej miłości a przez to pięknymświadkiem Jezusa mojego Pana. Dlatego ewangeliczni grzesznicy są dla mnie godninaśladowania, oni są dla nas niesamowitym wzorem, z którego warto brać przykład.To oni pod wpływem słów Mistrza nawracali się zmieniając swoje życie o 180% czyja tak potrafię? Czy jestem aż tak odważny by pójść za Tym, który jest mojądrogą prawdą i życiem? Czy stać mnie na to? A czy wogóle słucham tego, co mówido mnie szalony Bóg miłości? A może jednym uchem słucham a drugim wypuszczam.Może bardziej słucham tego świata i przeciwnika Boga niż Jego samego? Tenprzeciwnik szatan jest także i naszym wrogiem a często się z nimzaprzyjaźniamy. Dajemy mu ogromną radochę, gdy trwamy w naszych grzechach, jemuoto chodzi zależy mu na tym żebyśmy trwali w nich jak najdłużej, bo wiedoskonale ze to osłabia naszą wiarę i miłość a w rezultacie zamyka nas na Zycie.Zamyka nas na żyjącego Boga w nas, który jest samą miłosierną miłością. Jemuteż na nas zależy nawet nie mamy pojęcia jak bardzo Mu na nas zależy. Do tegostopnia zależy, ze potrafi zostawić 99 sprawiedliwych iść i szukać tejzagubionej poranionej owieczki nie spocznie aż ją znajdzie. Znalawszy tezagubiona opatruje ją i urządza wielkie weselisko. Tak się dzieje zawsze wniebie, gdy któryś z nas z ludzi się nawraca i wraca na drogę miłości. U Niegokażdy ma szanse, dla Niego nie ma człowieka do stracenia nie do uratowaniabędzie walczył do końca do ostatniej sekundy jego życia, by wyrwać jego duszeze szponów diabła.

 Czy ja potrafię się przyznać, że jestemgrzesznikiem potrzebującym Bożego miłosierdzia? Jak św. Paweł, który nazywa sięporonionym płodem, właśnie w tym płodzie objawiła się wielka moc i miłośćwszechmogącego Boga. A może uważam się za tego, który nie ma grzechu i jest jużświęty jak faryzeusze i uczeni w piśmie z dzisiejszej ewangelii? To wtedy podwójniegrzeszymy swoją pychą i egoizmem, wtedy jesteśmy naprawdę godni politowania.

Więckochani z pokorą i skruszonym sercem wstańmy i pójdźmy do naszego Ojca –Tatusia, który jest bogaty w miłosierną przebaczającą miłość. Do Tatusia, który miękknie, gdy widzi skruszoneserce przepełnione żalem za grzechy z miłości do Niego Ojca nieogarnionejmiłości, która nigdy się nie skończy. AMEN!!!!!!!! Niech naszą wspólnąmodlitwą, będą słowa dzisiejszego, bardzo pięknego psalmu. O to jego treść:

 

:Wstanę i wrócę do mojego ojca.

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Panie, otwórz wargi moje,
a usta moje będą głosić Twoją chwałę.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

sobota, 8 września 2007

Miłość czy nienawiść?

         O to kolejny komentarz zcyklu niedzielne rozważania nad słowem Pana. Bardzo gorąco zachęcam doczytania, rozważania i komentowania. Bardzo ważne i cenne są dla mnie Waszekomentarze, więc tym bardziej o nie proszę. Pozdr serdecznie i mocno całujęwszystkie kobiety:)Wasz romantyk Łuki

 

Miłość czy nienawiść?

 

Pewniewielu z Was – z nas myśli sobie, co ten Chrystus dziś gada mam nienawidzićswoją rodzinę przyjaciół tych, których kocham a nad to i swoje życia? Nie, nie,nie nic podobnego i bardziej mylnego, bo jak ten, który jest samą doskonałąmiłością może mówić o jakiekolwiek nienawiści? Przecież to by było sprzeczne zJego Boska natura i wtedy nie mógłby być naszym prawdziwym Bogiem, bo nasz Bógjest Bogiem wielkiej nieskończonej miłości.

W bibliitysiąclecia jest to źle przetłumaczone i dla takiego zwykłego niedzielnegokatolika te słowa Jezusa mogą być oburzające a nawet bulwersujące i to jestzrozumiale. Do nie dalekiej przeszłości podobnie myślałem jak wielu z Wasteraz. W nowym przekładzie pisma Św. dla młodzieży edycja Św. Pawła, któregoobecne używam jest zupełnie inaczej ujęte to zdanie. Jezus mówi, „Jeśli ktośprzychodzi do mnie a bardziej miłuje,…. tu Jezus wymienia członków naszejrodziny ….a nad to swoje życie nie może być moim uczniem.” To jasne Jezus mówio miłości, a nie o nienawiści. Ten, który jest doskonałą najczystszą miłościąprosi mnie i Ciebie o odwzajemnienie tej miłości, On pragnie mojej i Twojejmiłości. Kochając swoich najbliższych, chłopak dziewczynę dziewczyna chłopaka oczekujemytego samego, aby nas kochano za naszą miłość. Tak samo i Bóg oczekuje naszejmiłości za swoją miłość, jaką nas nieustannie obdarza.

Miłośćto także krzyż a Jezus dalej mówi, „Kto nie dźwiga swego krzyża a idzie za mnąnie może być moim uczniem.” Oh jakże bliskie mi są te słowa mojego Mistrza, ja,co dnia biorę swój krzyż i idę za moim Panem miłości. Przez całe życie noszęswój krzyż, ten krzyż choroby niepełnosprawności szarości dnia krzyżsamotności, z którą ciężko jest mi się pogodzić. Także krzyż braku odczuwaniamiłości drugiej osoby – kobiety, jak również, krzyż utrzymania czystości, zktórą mam ogromny problem i ciągle nieustannie z nią walczę. Wiec tak idę zaswoim Panem ze swoim krzyżem, bo właśnie ten mój krzyż otwiera mi bramy nieba.Ten mój krzyż doprowadza mnie do prawdziwej szalonej miłości, on staje sięświętym ogniem, który uszlachetnia moje serce, aby stało się sercem miłości, wktórym zamieszka sam Król miłości wszechmogący Bóg. Nie ma innej drogi do niebai prawdziwej miłości jak tylko po przez własny krzyż. To jest wyznacznikiembycia prawdziwym autentycznym uczniem Chrystusa. Przyjmować swój własny krzyżjest bardzo trudne, ale z pomocą Pana i Jego wspomagającą miłością jest tomożliwe, a nawet staje się radością. Dźwiganie swego krzyża z miłością jestniezbędne by królować z Nim w wieczności.

KochającBoga ponad wszystko i wszystkich automatycznie będziemy kochać wszystkichnaszych najbliższych, nie ma innej drogi do nieba, jak tylko droga ofiarnej autentycznejmiłości, naznaczoną własnym krzyżem. Miłość ma to do siebie, że lubi i pragnie siędzielić, a dzieląc rozmnaża się wiec nigdy nam jej nie zabraknie, bo miłośćjest płodna jak kobieta, która ma wiele dzieci.

Panie,spraw, aby nasza miłość do naszych ukochanych i Ich miłość do nas, niezasłoniła nam największej miłości, którą jesteś Ty niepojęty Boże. Aby oni niestali się dla nas bogiem zasłaniając nam nieskończoną miłość, którą jest nieprzemijającyBóg. Ten Pan, który zawsze był, jest i ustawicznie będzie naszą ucieczką iwarowną twierdzą. Amen!

środa, 5 września 2007

Miłośc podstawą mojego życia

    Kochani moi! Wiem ze wielu z Was już ten artykuł czytało ale nie tu na blogu. On pokazuje moje dotychczasowe życie. Z niego tez jest zaczerpnięty tytuł mojego bloga miłość podstawa mojego życia. Z tego artykułu również korzystał dziennikarz Pan Mirosław Wlekły, który pisał o mnie w Leszczyńskiej gazecie ABC pt. Mam marzenia. Oto całość treści tego mojego artykułu.

Miłość, podstawąmojego życia.

 

Nazywam się Cichocki Łukasz. Jestemniepełnosprawny od pierwszych sekund swego życia tj. od 30 lat. Tuz pourodzeniu moja Mama usłyszała diagnozę która zabrzmiała jak  wyrok: „mózgowe porażenie Dziecięce.” 4-ro kończynowe tzw. „poza piramidowe” Niepełnosprawnośćrak nóg i trochę języka. Tak było mi ciężko, nie mowie ze teraz jest mi łatwo,w ogóle całe moje życie jest jednym wielkim cudem i działaniem Wszechmogącego.Po ludzku  mówiąc powinno mnie nie być natym świecie, gdyż po urodzeniu na 20 min zaprzestała praca serca i ustaloddech. Jak potem mówili byłem trupem. Dziwili się bardzo ze ten mały trupek żyje.A jednak ten trup żyje i ma się dość dobrze i ma zamiar jeszcze długo żyć. Odpierwszych chwil mojego niełatwego życia byłem i jestem pod czułym troskliwymwzrokiem Boga miłości, który jest moim PANEM. Jak każdy młody chłopak miałembunt i pytania  Dlaczego właśnie ja?Dlaczego Oni chodzą biegają, skaczą a ja nie mogę Na te i inne podobne pytanianie ma jednoznacznej i wyczerpującej odpowiedzi. One jak echo powracają w całymmoim życiu  Zastanawiam się czy do końcapogodziłem się z choroba? Hmmmm szczerze mówiąc to nie wiem, czy można do końcapogodzić się z choroba? Myśle ze tak ale jest to łaska, łaska dana z góry. Kiedyśgdy byłem młodszy jakoś łatwiej mi było pogodzić się z moja niepełnosprawnościąlżej jakoś było a może mniej rozumiałem. Teraz jest dużo trudniej. W ostatnimczasie co raz bardziej i częściej zadaje Bogu i ludziom to słynne pytaniedlaczego właśnie ja? Czemu nie mogę żyć normalnie jak każdy zdrowy mężczyzna?Dlaczego nie mogę pracować mieć swoja rodzinę żonę dzieci współżyć ze swojaukochana kobieta która by była moja zona i matka naszych najdroższych dzieci? Prowadzićsamochodu który bardzo lubię <Samochody motocykle to moja 2 pasja po psychologiipomaganiu innym> dlaczego nie mogę jeździć na rowerze chodzić po górach pracowaćfizycznie? A w końcu dlaczego ta okropna nieznośna samotność która tak bardzomi dokucza i doskwiera? Jako człowiek wiary uznaje ze tak musi być, ze Pan dałmi misje do wypełnienia, pokazując Wam a szczególnie młodym ze mimo chorobymożna żyć normalnie w miłości i radości. Można jeśli tylko się chce. Chodź niezawsze tak łatwo i chętnie zgadzam się z wolą mojego Pana ale tak to już jest wżyciu każdego z nas że ciężko jest się pogodzić z tym co trudne niewygodne ibolesne.

Kochać i być kochanym, byćczłowiekiem miłości. To moje motto życiowe. Uważam ze bez miłości nie ma nic.Nie ma radości, pokoju, harmonii, zgody, zrozumienia, zdrowia, pomyślnościszczęścia. Nawet ośmielam się stwierdzić ze bez miłości nie ma prawdziwego życia.Myśle że świat już dawno przestał by istnieć gdyby nie miłość Boga i wieluwspaniałych ludzi którzy stali i staja się świętymi. To miłość sprawia żeczłowiek staje się szczęśliwym świętym, mimo wielu trudności bólu i cierpienia.Przykład niezwykły naszych czasów to nasz umiłowany Rodak sługą Boży Jan PawełII Karol Wojtyła dla przyjaciół Lolek. Tego człowieka za Jego miłość i pokoręBóg wyniósł Go na tron św. Piotra na Watykanie. Mimo wielu trudności cierpień ibólu był człowiekiem pełnym niezachwianej wiary niezłomnej nadzieichrześcijańskiej radości pokoju bezgranicznej ufności Bogu i drugiemuczłowiekowi. On był świetnym przykładem jak można upodobnić się do źródłaprawdziwej miłości którą jest sam Bóg. Karol dzięki zjednoczeniu się z Nim mógłpokonać wszelki ból cierpienie wszelkie przeciwności życiowe dzięki miłościktórą Bóg Go obdarzał. Dlatego ten święty wielki człowiek który terazbłogosławi nam z niebieskiego okna w domu Ojca Boga, jest dla mnie największymwzorem do naśladowania. Ojciec Święty nie tylko mówił o miłości ale przedewszystkim pokazywał Ją swoim przepiekanym i trudnym życiem. Tak samo pragnęczynić w moim niełatwym niepełnosprawnym życiu. Wszystko można teraz kupić alenie prawdziwą, czystą miłość, która jest największym darem Boga i ona jestwyznacznikiem tego ze jesteśmy Jego prawdziwymi uczniami i dziećmi. To zmiłości będziemy sadzeni. Bóg zapyta ile dobra zrobiłeś z miłości a nie z interesu.Takiej miłości uczymy się całe życie, chcemy być jak nasz Bóg? Po prostukochajmy mimo wszystko. Proste? Może w pisaniu i mówieniu ale nie w codziennymżyciu, lecz jest to możliwe z pomocą Najwyższego. Dlatego ta największa cnotamiłość jest najważniejsza w moim życiu. Dlatego tak dozo mowie i pisze o niej.Miłość daje szczęście przeogromna moc uczy latać jest jak skrzydła aniołówktóre nas unoszą ponad ziemie. Cierpienie i ból oczyszcza i uszlachetnia miłośćjak ogień złoto dlatego nie raz warto cierpieć z miłości i dla miłości aby naprawdęstać się człowiekiem miłości. Chodź ostatnio odczuwam wielki głód tej miłości oczym pisałem w ostatnim moim artykule Pt wielki głód miłości. Mam nadzieje zeto moje pisanie o tak ważnych sprawach jak miłość i Zycie pomaga wielu ludziom.Pisze dla Was szczególnie dla młodych których bardzo kocham, nie pisze dlasiebie ale właśnie dla Was. Nie mógł bym żyć normalnie gdybym nie miał wokółsiebie wspaniałych ludzi większości młodych ludzi. To Oni często gęsto sprawiająze zapominam o swojej niepełnosprawności. Kochani dziękujcie Bogu za darzdrowia, wiem nie doceniacie go bo ono jest, człowiek docenia go dopiero gdy jestraci. Apeluje o normalne zachowywanie się wobec ludzi niepełnosprawnych mytez mamy takie same wnętrza uczucia pragnienia i myśli jak wy pełnosprawni.Najgorszym cierpieniem osoby niepełnosprawnej jest brak miłości akceptacji isamotność. Wiec moi kochani młodzi odwagi!!! postarajcie się żeby żadna osobasprawna inaczej nie czuła się samotna. Także mam na myśli związki partnerskie męskodamskie, bo każdy pragnie miłości i jest wezwany do miłości. 

Pokój wewnętrzny zależy odzdrowia duszy i serca a nie od zdrowia ciała. To jak przezywamy naszą chorobę zależyod stanu naszego serca i umysłu. Wszystko tak samo pokój i zdrowie pochodzi odBoga Miłości.  Wiem ze moje teksty pomagająwielu ludziom jest to dla mnie radość i satysfakcja. Cieszę się ze mogę pomoc komuśw taki sposób. Niestety nie mam z tego żadnych korzyści materialnych aczkolwiekchciałbym pisać  na zarobek w jakieś redakcji.Tak wiem pieniądze to nie wszystko ale tez pomagają w życiu osobyniepełnosprawnej np. chciałbym zmienić sobie komputer na lepszy niestety niemogę bo jest ważniejsza i pilniejsza potrzeba jak nowe akumulatory do wózka elektrycznegobez którego nie ma normalnego życia. Taki wózek umożliwia mi samodzielneporuszanie się po ulicach naszego pięknego miasta Płońska.  Kola wózka są moimi nogami, żeby normalnie funkcjonowaćpotrzebujecie nóg a ja wózka. Módlcie się żebyście nigdy nie potrzebowali tychokrągłych nóg. To nie jest nic przyjemnego. Jak również zbieram na nową windę, bezktórej nie mógł bym wychodzić po za mury swojego mieszkania. Jak także na innepotrzebne sprzęty, które ułatwiły by mi moje niepełnosprawne życie.

Mam jeszcze inną ważną sprawę azarazem prośbę do Was kochani wiec: Szukam wolontariuszy chłopaków np. dowykąpania mnie, umycia, wyjścia ze mną na spacer, pozostania ze mną jak Mamamusi gdzieś wyjść, wyjechać. Mama już nie ma sił opiekować się mną, sama jestchora: kręgosłup oraz  ma biodro dowymiany. Mamusia  ma swój wiek 60 lat.Sama mnie wychowywała niestety bez Ojca, no cóż takie Zycie. Uważam ze należysię Mamie odpoczynek od tego trudnego życia. Niestety nie może tego zrobić zpowodu mojej niepełnosprawności.  Koledzypomagają jak tylko mogą ale nie zawsze mają czas, też mają swoje życie. Naopiekunkę z MOPS-u niestety mnie nie stać. Sami rozumiecie, wiec jak byściemogli pomóc i w tej trudnej sprawie to będziemy z Mamą ogromnie Wam wdzięczni.  

Moje marzenia? Hmm? Mam kilkatakich Marzen np. pojechać do Rzymu – Watykanu na grób wielkiego i świętegoczłowieka Jana Pawła II lub polecieć do Ziemi świętej tam gdzie chodził nasz Bógmiłości Jezus Chrystus. Chciałbym także np. przejechać się formułą 1 lubnajszybszym motocyklem świata ale takim największym moim marzeniem jest. Hm no właśnie…Do  realizacji tego marzenia potrzebnajest druga osoba płci przeciwnej. Pragnę poznać kochającą, mądrą kobietę, któraw przyszłości została by moją zoną oraz przynajmniej 2-jke wspaniałych dzieci. Pragnę  założyć swoja własna rodzinę czy tak będzie?Jedyny Bóg wie. Chciałbym mieć dobry samochód, który by ułatwił mojeniepełnosprawne życie, lecz bez auta można normalnie żyć i funkcjonować, alebez miłości niestety NIE!!! Marze o normalnym życiu z kobieta, Która mniepokocha i zaakceptuje takiego jakim jestem.Taką, która nie będzie patrzyła na moją chorobę i niepełnosprawność ale na mojewrażliwe i pełne miłości serducho. Kobieta. Która stanie się dla mnie całymświatem. Ta która będzie mą miłością, radością, pokojem, rozkoszą mego życia,mym sumieniem dobrem smutkiem żalem. Która będzie piękną gwiazda na mymniepełnosprawnym niebie, która  będziezawsze blisko mego serca i ciała. Tym samym pragnę być dla niej, pragnę ją kochaći całować  jak żadna inna kobietę. Alegdzie jest ta wymarzona połówka pomarańczy? Któż to wie? Może gdzieś niedaleko? Może za daleko Jej szukam. Jakieś ponad Pol roku temu wydawało mi się żejuż się realizuje te moje marzenie, ale niestety widocznie inna była wolamojego Pana Jezusa Chrystusa. Trudno było i jest pogodzić się z Jego świętawolą ojjj  jakże trudno. Ale On mój Panwie lepiej co jest lepsze dla mojego życia dla mojego zbawienia.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich,którzy czytają ten artykuł o mnie i moim niełatwym życiu. Bądźcie ludźminormalnymi,  ludźmi pełnymi pokoju,radości i MIŁOŚCI!!! młodzi dobrze wykorzystajcie swoją młodość, bo macie jątylko jedna, tak samo jak i życie mamy tylko jedno, z którego będziemyrozliczani przed wieczna i nieskończoną MIŁOŚCIĄ – BOGIEM.

Dla tych którzy zechcą mnie imoje Zycie bliżej poznać podaje swoje namiary: mój email  cichawoda8@o2.pl  oraz nr GG 1898532 zazwyczaj jestemniewidoczny zapraszam do rozmowy chętnie pogadam z nowymi mądrymi osobami  skypa: cichawoda8 kom 667392643 lub osobiściepo uprzednim umówieniu się ze mną.

 

 

Dla tych,którzy chcą i mogą mi pomóc finansowo podaje numer konta:

Bank PKO
Nr rachunku: 37 1020 1592 0000 2202 0028 7789
ul. Młodzieżowa 28 09-100 Płońsk

Lub konto w fundacji.

konto  fundacji. 06 1060 0076 0000 3200 0119 1757
z dopiskiem: Pomoc dla Łukasza   "Fundacja-Pomoc"
90-722 Łódź ul. Więckowskiego 20/128 strona fundacji to
WWW.fundacja-pomoc.com


P.S Każda złotówka jest mile widziana. Pomóżcie jeśli chcecie i możecie.Za wszelka pomoc składam Wam serdeczne Bóg zapłać!!!!!!!! Za każdego z Wasobiecuje swoja modlitwę.

 

Niepełnosprawny ŁukaszCichocki

niedziela, 2 września 2007

Zaprosić chorego i ubogiego

Kochani moi! Oto kolelny komentarz z cyklu niedzielne rozwazania nad slowem Pana. Bardzo zachecam do czytania i komentowania. Pozdr wszystkich goraco i serdecznie.


Zaprosić chorego i  ubogiego

 

    

        Często urządzamy uroczysty obiad czykolacje z okazji urodzin imienin lub innej okoliczności. Wtedy zapraszamy różnychgości, przeważnie takich, którzy maja jakieś układy są na wysokich stołkach społecznych.Zapraszamy przyjaciół sąsiadów, tych, którzy w przyszłość mogą i nas kiedyś zaprosića wtedy miałbyś odpłatę. Gościnność piękny polski zwyczaj, często sięzapraszamy żeby nie być samemu i lepiej się poznać. Ale czy jestem Az takgościny o wielkim wrażliwym sercu, ze jestem gotowy zaprosić na swój obiad czykolacje osobę niepełnosprawną niewidomą czy o kulach? Taką, która może się ślininie robiąc tego specjalnie. Osobę, która nie jest miłym widokiem przy stole dlainnych gości. Czy jest miejsce dla takich ludzi w moim domu, przy moim sytozastawionym stole? A może nie ma miejsca dla takich ludzi w moim życiu, bo cóżoni mogą mi dać? Jak mogą mi się odwdzięczyć za to ze przyjąłem ich pod swójdach? Przecież są ubodzy nie zaproszą mnie do siebie, bo ich na to nie stać.Tak są ubodzy duchem nawet materialnie, ale zarazem są bogaci, bogaci miłościąi radością życia i mogą się odwdzięczyć pięknym uśmiechem i zwykłym a zarazemniezwykłym słowem DZIĘKUJE. Do takich osób i ja należę, chcę powiedzieć, że sąjeszcze ludzie, którzy wypełniają słowa Jezusa z dzisiejszej ewangelii. Sąjeszcze tacy, co zapraszają do siebie na obiad czy kolacje nawet na kilka dniosobę niepełnosprawną taką jak ja. Naprawdę bardzo milo wspominam gościny,które osobiście doświadczyłem od wielu ludzi o wielkich wrażliwych sercach.Swego czasu często gościłem na obiedzie lub kolacji u mego kochanegoprzyjaciela Radka. Dla Jego rodziny było już normalne ze przychodzi do Nichczłowiek, który może inaczej wygląda, któremu trzeba pomoc przy jedzeniu ipiciu, a zarazem wiedzieli ze jestem takim samym człowiekiem jak oni sprawni izdrowi. Bardzo się cieszyli jak miałem przybyć do nich, może czegoś się uczyliod de mnie, może miłości i radości życia Hmm oby tak było. Panie naucz naspokory, abyśmy się nie wywyższali nad inny widząc tylko swoje własneegoistyczne serca. Spraw Jezu, abyśmy widzieli Twoje szalone miłujące serce wludziach tzw. ubogich duchem, daj nam dojrzeć Twoje kochające oblicze w osobachchorych i niepełnosprawnych, bo Ty dobry Boże zawsze ochraniasz takich ludziswoja troskliwa miłością. AMEN.