środa, 27 grudnia 2017

Uwierzyć w Zmartwychwstałą miłość

           Dziś 2 dni po narodzeniu tej miłości, obchodzimy wspomnienie Św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Najmłodszego i umiłowanego Ucznia Pana życia i miłosierdzia. 



      Z głębi serca życzę nam wszystkim niezwykłej wiary i miłości Św. Jana. Tego Jana, który bez zbędnych pytań ujrzał i uwierzył. Uwierzył, że Jego największa miłość zmartwychwstała po to, by On mógł jeszcze bardziej kochać i dzielić się tą miłością z drugim człowiekiem. Uwierzyć w zmartwychwstanie dobra w nas i wokół nas.

           Oto jest zadanie dla na na dziś i całe życie. Dobrego po świątecznej środy kochani moi =D

niedziela, 24 grudnia 2017

Stajenka - moja dusza

              My ludzie, zwłaszcza tzw. niedzielni chrześcijanie mamy taki słodki, miły obrazek tej Stajenki. Niestety  tak nie było. Jak się kilkanaście lat temu dowiedziałem na jednej z konferencji, że to była  publiczna toaleta, to doznałem szoku.

         To było miejsce, gdzie chłopy oddawali mocz i zwierzęta swoje odchody. Tam nie pachniało fiołkami różami, ani nawet sianem. Tam po prostu prze potwornie śmierdziało, było zimno, ciemno i brudno. W takim  własnie miejscu rodzi się Największy dobry BÓG miłości. Pojmujecie to? Bo ja za chiny ludowe NIE!!!

        Nie mów więc drogi człowieku, że nie jesteś godzien by On się narodził w Tobie. Czym się różni moja czy twoja dusza od tej stajni? Niczym. Tak samo jest zimna, ciemna, śmierdząca i pokiereszowana przez grzech. W takiej właśnie duszy pragnie się narodzić Jezus Książe pokoju, by za moim i Twoim pozwoleniem światłem swojej Boskiej, miłosiernej i nieobłudnej miłości rozświetlić mroki i ciemności tej duszy. Jemu wystarczy moje słabe, ludzkie TAK by to się stało. On się narodził w żłobie, lecz biada Ci człowieku jeśli nie w Tobie.



              Pozwólmy by to małe, Boskie Dziecko dokonało świętej rewolucji naszym życiu mocą swojej przed-władnej miłości. By nasza stajenka - dusza stała się stałym mieszkaniem, aby Ten mały dobry Bóg ogrzał się naszą słabą ludzką miłością, która objawia się w czynieniu dobra dla innych.

             Kochana czytelniczko i drogi czytelniku mojego błoga życzę sobie i Wam umiłowani moi. Zdrowych, radosnych, pełnych nadziei i prawdziwej miłości świąt Narodzenia Boskiego Dziecka Odkupiciela we mnie i w Tobie, w mojej i Twojej Rodzinie. ;) 

Dla Was wszystkich dołączam przecudną w treść kolędę ;)

https://youtu.be/TXPo_nXRV38

niedziela, 17 grudnia 2017

Niedziela radosnego czekania

          Wielu z nas Jest już świeżo po rekolekcjach co one nam dały? Czy podjęliśmy jakiśkolwiek wysiłek, żeby zwyciężyć samego siebie,  by wyeliminować choćby najmniejszy grzech ze swego życia? Czy choć odrobinę dokonało się w nas te owe przebudzenie.  

 Ludzie patrzący na nas, czy mogą powiedzieć że my świadczymy o Światłości, która ma się narodzić w naszych sercach? Bierzmy przykład ze Św. Jana, który z wielką pokorą i stanowczością odpowiadał żydom, że On nie jest ani prorokiem….ani tym bardziej Mesjaszem, On chrzcił tylko wodą, po Nim przyjdzie ten,  który ochrzci nas Duchem Św. Każdy z nas może być takim Janem dla siebie samego i dla swego otoczenia. Dobrze przygotujmy się na te Święta nie tylko zewnętrznie ale zwłaszcza wewnętrznie. By nasze serca stały się ciepłym ‘’Betlejem dla małego, dobrego Króla.



            3 niedziela adwentu, to tzw.  Niedziela radości. Czy w tym naszym zabieganym życiu odczuwamy w swoim sercu radość, ze już niedługo może się narodzić największa miłość świata w naszym osobistym życiu? Może, i na pewno się narodzi, jeśli tylko na to pozwolimy. Jeśli nie zamkniemy drzwi naszych serc, jak ludzie w Betlejem. Niech prawdziwa radość wypełnia nasze serca i pomaga w oczekiwaniu na Boże Narodzenie w naszym chorym życiu.

           Razem z Maryją, która tak z wielką i radosną miłością oczekiwała na swego umiłowanego Synka. Czy Jej słowa mogą stać się i moimi? "Duch mój się raduje w Bogu, Zbawicielu moim"? Oby tak się stało, Tego życzę sobie i Wam ukochani moi.

niedziela, 3 grudnia 2017

Mój osobisty Adwent

          On trwa już 41 lat, ile jeszcze potrwa? Nie wiem, może kilka dni, kila miesięcy, kilka lub kilkadziesiąt lat Wszystko od Niego zależy.

           Kościół Św. jako dobra Matka daje mi ten wyjątkowy, święty czas adwentu, w tym roku szczególnie krótkiego bo 3-tyg. Po to bym, zastanowił się nad swoim własnym Adwentem życiowym. Daje po to bym otworzył drzwi swego serca dla Boga wędrowca i podróżnika, który szuka miejsca, gdzie mógłby się narodzić i odpocząć. Tylko, że ten mój dobry Bóg nie umie odpoczywać, On nieustannie działa i stwarza nowe serce w moim sercu, by móc w nim się narodzić jak w stajence i zamieszkać w nim w miłości na wieki. Myślę, że to jest prawdziwa istota adwentu.



 

             Czuwać, to żyć odważnie, na pełnej petardzie jak ŚP Ks. Jan Kaczkowski, który szalenie kochał życie i niesamowicie szanował każdego człowieka nawet tego, nie ze swojej paczki.

          Adwentowa Pani, Niepokalana Maryja, która cała była na TAK dla dobrego Boga, niech nam pomoże dobrze i godnie przeżyć ten święty, krótki czas Adwentu. Tego z całej duszy życzę sobie i Wam ukochani moi. 

niedziela, 26 listopada 2017

Mój dobry Król

              Wielki, wszechmogący Bóg jest Królem. Ten sam, którego urodziny będziemy świętować już za kilka tygodni. To ten sam Król, który w okrutnych mękach oddał życie za mnie i Ciebie na drzewie Krzyża.



 

         Ten Król chwały i niepojętej miłości często ukrywa się w człowieku, którego ja nie zbyt lubię, na którego nie lubię patrzeć a co dopiero go dotykać. Ten mój dobry król ukrywa się w chorym, ubogim, nagim, głodnym, spragnionym, w więźniu, który jest chory i opuszczonym czekający na moje serdeczne odwiedziny. Ten sam wielki Król, jest moim i Twoim Pasterzem, dzięki któremu niczego nam nie braknie, a przynajmniej tak powinno być.

           Ten Król, pasterz przychodzi, prosi i zebrze o okruchy mojej słabej ludzkiej miłości. Zebrze o kromkę chleba miłości, o kubek wody dobroci, o odzianie płaszczem serdeczności. Prosi o moje zainteresowanie i poświęcenie mojego cennego czasu, bym przyszedł do chorego i ubogiego, który czeka na mój szczery serdeczny uśmiech i moje dobre, życzliwe słowo. On czeka na mój wzrok pełen miłości i dobroci.

              On jest Królem wszechświata, ale chce i bardzo pragnie być Królem mojego i Twojego poranionego grzechem serca i całego naszego popapranego życia. Ale czy pozwolimy Mu na to?

               Niech Jego dobra, królewska i łaskawa miłość wypełnia nas całych i wylewa się przez nasze oczy i szczery uśmiech na wszystkich, których spotkamy. Tego z głębi gorącego serca życzę sobie i Wam kochani moi. 

niedziela, 12 listopada 2017

Lampa - dusza

            Maja i Twoja dusza, jest taką lampą, która świeci raz mocniej, raz słabiej. Lecz sama z siebie nie będzie świeciła, potrzeba jej tej niezwykłej oliwy, która pochodzi od najcudowniejszej rafinerii, czyli od dobrego i mądrego Boga.

              Potrzebujemy dobrej oliwy dobroci, miłości i ludzkiej życzliwości. Wtedy nasza dusze - lampy będą świeciły pięknym światłem wiary i nadziei, nawet wtedy, kiedy my będziemy spali.

          A więc zadbajmy o tą oliwę dobrej i wzajemnej miłości, oby nigdy jej nie zabrakło w naszych lampach - duszach. I obyśmy nigdy nie usłyszeli tego okrutnego zdania naszego Oblubieńca "Nie znam Was" Tego z serca życzę sobie i Wam kochani moi.

niedziela, 5 listopada 2017

Nie naśladujcie mnie lecz Jego

                Wiecie co kochani moi? Czytajcie i słuchajcie tego co tu piszę i mówię. Nie wiem czy to mądre czy głupie, czy komuś pomaga czy nie. Czytajcie i słuchajcie, lecz niektórych moich uczynków nie naśladujcie, bo nie zawsze są potwierdzeniem tego co tu piszę i prezentuję.

               Słuchajmy i naśladujmy przede wszystkim Tego, który jest dobrym Ojcem, Bogiem oraz Jego miłowanego Syna, który jest najcudowniejszym Mistrzem i Nauczycielem najdoskonalszej i nieobłudnej miłości. Tej miłości, która daje radość i pokój naszemu sercu i całemu życiu.

             Tego życzę z gorącego i szczerego serca nam wszystkim ukochani moi. 

środa, 1 listopada 2017

Czy będzie moim?

            Czy to dzisiejsze wielkie święto, będzie kiedyś i moim świętem? Z pewnością tak bo przecież ja i Ty jesteśmy powołani do świętości. On najświętszy Bóg nas do tego powołuje i zachęca, ale czy my wogóle chcemy być świętymi? Oto jest pytanie. To nie dla mnie mówimy.

       Jak nie? Jeśli taki złodziej Mateusz, lub morderca Paweł mógł zostać świętym, to ja czy Ty tym bardziej. Tylko jeden człowiek urodził się świętym, to była Maryja, inni stali się świętymi. Nie sami z siebie, ale siłą i łaską dobrego Boga.

           Świętym być to po prostu być dobrym, ciepłym, wrażliwym na potrzeby innych człowiekiem. Takim człowiekiem, który zawsze i wszędzie i każdym widzi dobro a nie zło. Zło się boi szczęśliwych, radosnych mimo cierpienia i bólu świętych ludzi. Takich, którzy żyją w prawdzie i pokoju swego serca. Przez ich oczy i uśmiech wylewa się Boża, miłosierna i święta miłość, która daje sens i smak życiu.



          Taki świętym człowiekiem jest z pewnością nasz Papież Franciszek, który dla wielu jest nie wygodny i wręcz wkurzający, bo ma ewangeliczny umysł i serca, które prawdziwie kocha. Święty to nie smutny człowiek, ale radosny żyjący pełnią życia, rozsiewający wokół siebie aurę światła i słońca miłości.

        Kochajmy szczerze, bądźmy napełnieni ofiarną, miłosierną i świętą miłością, a na pewno dołączymy do niezliczonego grona świętych i błogosławionych w niebie. Tam, gdzie z wielką radością balują razem ze Najświętszym Bogiem Ojcem, Synem i Duchem świętym, wraz  z Niepokalaną Maryją i wszystkimi Aniołami.

            Tego z serca życzę sobie i Wam ukochani moi. 

niedziela, 29 października 2017

Na czym opieram?

            To pytanie pojawia się w dzisiejszych czytaniach, szczególnie w Ewangelii. Na czym opieram swoje życie? Czy rzeczywiście na tych na tych najważniejszych przykazaniach? Miłości do Niego dobrego i szalonego Boga? Czy chociaż próbuje kochać Go całym sobą? Całą duszą, umysłem, ciałem, a przede wszystkim całym, chorym i słabym sercem?



          Czy ta próba miłości do Niego popycha mnie do kochania drugiego jak siebie samego. Chciałbym żeby inni mnie rozumieli i przebaczali moje winy, ale czy ja tak robię wobec innych? Łatwo wymagać od innych a trudniej od siebie.

       Czym by było moje życie bez miłości? Bezsensem i marnością. Bez niej umieramy jak kwiaty i rośliny bez wody i słońca. Jak piękny był by świat i nasze życie gdybyśmy żyli tylko według tych dwóch przykazaniach.

           Dobry Bóg chce kochać w nas i przez nas. On uśmiecha się przez mój - Twój szczery uśmiech. Wypowiada słowo miłości i nadziei przez nasze usta i język. Śpieszy z pomocą przez nasze nie raz leniwe nogi i ręce, które czynią gest życzliwości. Pragnie kochać drugie właśnie przez moje często poranione serce, które pragnie kochać mimo wszystko.

        Niech te najważniejsze przykazania miłości, będą filarami naszego życia i na nich opierajmy nasze decyzje i wybory. Tego z całego gorącego serca życzę sobie i Wam kochani moi. 

niedziela, 15 października 2017

Zaproszony na ucztę

       Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia. Czyli w moim dobrym, kochającym Bogu. Gdybym w to do końca uwierzył, to na pewno byłbym gotowy na ucztę, na którą On nieustannie mnie zaprasza. Jednak ja do końca nie wierzę, dlatego tak często wymiguję się z tego zaproszenia.

            Często mam głęboko w 4-rech literach to zaproszenie i wolę iść do supermarketu na zakupy, do lasu na grzyby, nad wodę na ryby, lub jechać nie raz kilkaset km na goście niż iść na największą ucztę miłości, czyli na Eucharystie, na której daje nam najwyśmienitsze mięso i najwyborniejsze wino swoje ciało i krew czyli siebie samego. Tym sam przemieniając nas w siebie tzn w nieskończoną dobroć i miłość, która trwa na wieki.



              Trzeba jednak zadbać o odpowiednią szatę łaski uświęcającej, by godnie uczestniczyć w Jego uczcie miłości.

          Nie olewajmy naszego dobrego Króla, lecz z wiarą i ufnością przyjmujmy to Jego darmowe zaproszenie na ucztę szalonej miłości i korzystajmy z Niej jak najczęściej i najgodniej jak tylko potrafimy. Tego z głębi serca życzę nam wszystkim kochani moi.

wtorek, 3 października 2017

Dziękuję Dobremu Bogu za 41 lat życia.


        41 lat temu, w 1976 roku w jednym z Warszawskich szpitali w wieczornych godzinach przyszedł na świat chłopiec o imieniu Łukasz, który po ludzku mówiąc i w lekarskim mniemaniu powinien on tuż po urodzeniu umrzeć. Gdyż ten chłopiec trwał 20 minutowym bezdechu bez reakcji serca i był cały siny. Urodził się przez cesarskie cięcie,co mogło spowodować uszkodzenie całego jego układu nerwowego tak, że został on do końca życia osobą niepełnosprawną, ale na szczęście nie uszkodzili mu mózgu i serca. Po ludzku był trupkiem, ale już wtedy troskliwy Ojciec Bóg miłości miał na niego miłosierne oko, chciał żeby żył i był Jego świadkiem miłości, co stara się czynić.





           Obecnie ten chłopiec jest już dorosłym mężczyzną i właśnie dziś kończy 41 lat swego pięknego,choć bardzo trudnego życia. Jest Bogu ogromnie wdzięczny za życie, mimo, że jest naznaczone nie raz niełatwym i bardzo ciężkim krzyżem niesprawnych rąk,nóg i trochę języka. Ostatnio też krzyżem samotności braku miłości. Mimo to bardzo się cieszy, że dożył tego 41 roku życia dając innym radość i miłość oraz optymizm życia codziennego. Także bardzo wdzięczny jest swojej Mamie Barbarze, która tyle wycierpiała, aby wydać go na świat potem wychowywać pielęgnować i utrzymywać go, co robi do tej pory, mimo, że nie mieszka z nią już od 9 lat. Dziękuję Jej swojej Matce za Jej kochające serce ofiarną miłość,połączoną z wielkim, poświęceniem, które mu okazywała i nadal okazuje. Oby Ją dobry Bóg hojnie wynagrodził za Jej pełne cierpienia, bólu i łez życie, które znosiła z miłości do niego. Ta Matka jest bardzo podobna do cierpiącej Matki Chrystusa,która widząc ogromne cierpienie swego Syna nie mogła Mu pomóc, mimo to trwała przy Nim wspierając Go swoja miłującą obecnością. Podobnie było i jest z Matką Barbarą, która jest Matką tego 41 letniego niepełnosprawnego mężczyzny, o którym opisuje.



            Jak się domyślacie tym chłopcem, którego miało nie być na tym Bożym świecie i który był prawie trupem jestem właśnie ja który dziś obchodzi swoje 41 urodziny. Dlatego jestem tak bardzo ogromnie wdzięczny dobremu Bogu za ten niezwykły dar życia, którym mnie obdarzył. Właśnie w tym dniu 3-go października po wspomnieniu Aniołów stróżów pragnę dziękować Mu i uwielbiać Go za to, że pozwolił mi żyć i cieszyć się pięknem tego życia. Za to, że dozwolił dożyć mi kolejnych swoich urodzin,które są wielkim dowodem Jego niezmierzonej miłości do mnie niepełnosprawnego grzesznika. Dziękuję Mu również i za to, że dal mi w tym życiu tyle cierpienia, bólu, łez i samotności, które mam nadzieje otworzą mi bramy nieba, gdzie będę żył wiecznie z Nim z Bogiem Ojcem Synem Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym, który jest Ich duszą miłości.

         Dziękuję Ci Panie za ludzi, których mi dajesz w tym moim życiu, są Oni moimi aniołami posłanymi przez Ciebie Boże miłości. To TY pomagasz mi przez ich ręce, nogi, język a przede wszystkim przez Ich wrażliwe i kochające serca. Za to bądź uwielbiony i pochwalony niepojęty Boże wspaniałej dobroci.

         Tobie powierzam z wielką ufnością i wiarą resztę, mojego pięknego życia, nie wiem ile mi jeszcze go zostało, ale Ty wszechmogący Boże wiesz. Kieruj moim życiem według Twojej świętej nieomylnej woli i niepojętej miłości. Mam jedno życzenie w tym dniu swoich 41 urodzin. Abym, co raz bardziej i głębiej stawał się człowiekiem,wielkiej ofiarnej miłości, kochając nade wszystko Ciebie mój niesamowity Boże i drugiego człowieka, który jest Twoim pięknym, niepowtarzalnym obrazem, obrazem Twojej szalonej i nieograniczonej miłości, która trwa na wieki. Oby tak się stało AMEN!!!

                      Czekam na Wasze urodzinowe życzenia He he he. Łuki

niedziela, 1 października 2017

Jaki jestem?

        Niby idę za Nim, a przynajmniej tak mi się wydaję. Staram się być dobrym człowiekiem - chrześcijaninem a On daje mi dziś kopa w 4 litery i mówi Ty tez nie zawsze słuchasz mojego głosu i nie przyjmujesz zaproszenia do pracy w mojej winnicy.
      Ta praca w tej winnicy ma mnie uczysz pokory, nie stawiania siebie ponad innych. Gdyż może się okazać, ci gorsi w moim mniemaniu mogą mnie wyprzedzić do nieba. Nawet tzw złodzieje i prostytutki też tam mogą być.


         Ja mam być ofiarnym darem dla innych, naśladując cichą, i uniżoną miłość, która nie skorzystała, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołociła samą siebie przyjąwszy postać pokornego sługi. Tego uczy mnie i Ciebie nasz Pan i Mistrz nieustannego nawracania się i doświadczania jego wielkiego i skandalicznego miłosierdzia.
           W tym nie zwykle trudnym zadaniu, niech nam pomaga Jego i nasza umiłowana Mama, Królowa Różańca Św. Niepokalana Maryja. Czego sobie i Wam z serca bardzo życzę ;)

niedziela, 24 września 2017

wkurzający Bóg

          Jak często nie rozumiemy i wkurzamy się na Boga za Jego niesamowitą dobroć dla wszystkich, szczególnie dla tych, którzy w naszym głupim mniemaniu wogóle na to nie zasługują.

      Na chrzcie Św. umówił się z każdym z nas o denara zbawienia. Nie ważne czy pracujesz w Jego Boskiej winnicy przez całe swoje życie, czy tylko przez godzinę tego życia. On i tak wypłaci Ci umówioną należność. Jeśli nawet pracujesz u Niego przez całe życie i dostajesz to, co ci się należy, to nie szemraj na Niego i nie patrz złym okiem na to, że On jest sprawiedliwy.

        Ta niezwykła sprawiedliwość objawia się w Jego niewypowiedzianym miłosierdziu, którym zalewa szczególnie tych, którzy są poobijani i poranieni swoim życiu i dlatego tak krótko pracowali w Jego winnicy.



      Niech dobry gospodarz - Bóg robi ze swoim co chce. Nie dyktuj Mu co i komu ma dawać, lecz ucz się od Niego hojności dawania Jego i swojej miłości. Tego z gorącego serca życzę sobie i Wam umiłowani moi.

niedziela, 17 września 2017

Naiwny czy dobry?

               Jak bardzo nie pasuje ta dzisiejsza ewangelia do dzisiejszego świata. Jak zupełnie nie wpisuje się do naszej Polskiej, europejskiej i światowej rzeczywistości. Panie czy naprawdę mam być aż tak naiwny i zawsze każdemu przebaczać kto o to prosi? TAK!!! On nieustannie jest naiwny wobec mnie, za każdym razem, gdy przebacza moje straszne grzechy. Robi to ciągle bo wierzy i widzi dobro, które tkwi głęboko w moim poranionym sercu.



 

        Jeśli na serio chcę być do Niego podobny i chcę być Jego uczniem, bratem i przyjacielem, to muszę przebaczać zawsze i każdemu i widzieć dobro w tym proszącym człowieku. Bóg przebacza mi zawsze i ogromnie dużo, a ja nie potrafię wybaczyć małych rzeczy - przewinień innych.

             Śpiewamy dziś refren psalmu "Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia" Myślę, że to jest zachęta, zadanie dla nas grzeszników, żebyśmy też tacy byli wobec niedoskonałych sióstr i braci, jak również dla siebie samych Prawdziwe przebaczenie otwiera nas na radosną, szczęśliwą miłość, która daje piękne życie w pokoju. Uważam, że warto być naiwnie dobrym i skandalicznie miłosiernym, bo to z pewnością otwiera nam bramy nieba.

            Czego z głębi wrażliwego serca życzę sobie i Wam kochani moi czytelnicy mojego skromnego bloga.

czwartek, 14 września 2017

Mój pierwszy artykuł w moim życiu - własnie o Krzyżu

To mój pierwszy artykuł w moim życiu - własnie o Krzyżu, pisany 21 lat temu do gazetki seminaryjnej w Płocku. Pisany właśnie na dzisiejsze święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Ja dyktowałem a pisał Ks. Rafał Bednarczyk, ówczesny kleryk. To było pisane w drzewcach 3,km za Gostyninem, gdzie odbywały się wczasorekolekcje dla chorych i niepełnosprawnych. Tam właśnie zaczął się rozwijać mój talent pisarski. A oto mój krótki artykuł na temat znaku Krzyża w moim życiu.

moj pierwszy artykul

Przepraszam za jakość ale zeskanowałem to z starej tej gazetki.

niedziela, 10 września 2017

Z miłości do...

              Napominanie kogokolwiek, ma wynikać z łagodnej i pokornej miłości do drugiego człowieka, a nie do siebie samego. Można upominać drugiego tylko po to, by sobie zrobić dobrze. Takie upominanie jest złe i na pewno nie prowadzi mojego bliźniego do dobrego Boga, a raczej go od Niego odciąga.

              W tym upominaniu muszę być bardzo pokorny, mając świadomość własnej słabości i grzeszności. Tym upominaniem nie mogę nikogo walić po głowie dobrym Bogiem. On nie jest do walenia kogokolwiek, ale do dawania Go by był kochany całym szczerym i nawróconym sercem.



               Jak mówi dziś Św. Paweł Mamy być dłużnikami tylko jednego czyli wielkiej, wzajemnej miłości, w której nie ma lęku, ani strachu. Takiej miłości, która nie wyrządza nikomu krzywdy i jest doskonałym wypełnieniem prawa.

          Prawa do życia, godności człowieczeństwa i prawa do miłości każdego człowieka, nawet tego najgorszego w naszych oczach. Bo miłość to nie nagroda, ale najlepsze lekarstwo na wszelkie zło tego świata. Bądźmy ludźmi takiej miłości, która umie dobrze i mądrze upominać drugiego człowieka.

            Módlmy się razem o wspólną i dobrą miłość, a na pewno ją otrzymamy. Bo On jest z nami tam gdzie wspólnie i zgodnie o coś prosimy w Jego Święte Imię.  Tego z serca życzę sobie i Wam kochani moi.

niedziela, 3 września 2017

Słaby Bóg

            Jakże nie lubimy i boimy się takiego Boga, kiedy mówi, że będzie słaby, oddany w ręce ludzi i zabity. My lubimy Boga mocnego i władczego, a nie słabego i cierpiącego, którego jeszcze mam naśladować.


             Nie wygodny jest taki Bóg, a mimo to idę za Nim, biorąc co dnia swój krzyż codzienności, niepełnosprawności i wielorakich problemów. Staram się Go naśladować, choć nie udolnie w Jego dobrej i miłosiernej miłości.
           Wierzę głęboko, że w tym słabym Bogu objawia się w moich słabościach Jego wszechmocna moc, która płynie z miłości Jego Krzyża. W tym Krzyżu mamy widzieć dobrego i zwycięskiego Boga, który dokonuje zwycięstwa i w naszym chorym życiu.
                Czego z głębi gorącego serca życzę sobie i Wam umiłowani moi czytelnicy.

niedziela, 27 sierpnia 2017

Kim On jest dla?

              Kim On jest dla mnie? No właśnie dobre pytanie, na które bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, no ale spróbujmy.

               Dla mnie Jezus Chrystus jest DOBRYM BOGIEM, szalonym Bożym wariatem, który nieustannie oddaje swoje życie, abym ja mógł pięknie i godnie żyć w Jego miłosiernej miłości. W tej miłości, która daje pokój i radość serca, oraz nadzieję na lepsze jutro i nadzieję na wieczne przebywanie z Nim i z Jego Mamą, Maryją w Jego królestwie wiecznej i nieprzemijającej miłości.



             A kim On jest dla Ciebie kochana siostro i drogi bracie? Niech nasze w miarę dobre i uczciwe życie, będzie odpowiedzą na Jego nie łatwe pytanie.

                       Tego z serca życzę sobie i Wam kochani moi.

sobota, 26 sierpnia 2017

W Jasnogórskim pałacu



 

       Ta piękna dziewczyna, szczególnie wybrana przez dobrego Boga na Matkę Jego samego. Ta cicha i pokorna służebnica - niewolnica Jego Boskiej miłości. Królowa nieba i ziemi, a od 300 lat Królowa i naszej umiłowanej Polskiej ziemi. Ta piękna Kobieta mieszka i króluje w Jasnogórskim pałacu w Częstochowie. To do Niej, kochającej Matki i Królowej pielgrzymuje tysiące Jej dzieci, także i z naszej diecezji Płockiej.

     Ta piękna Maryja w Jasnogórskiej ikonie jest mi szczególnie bliska, gdyż w latach 1985-1993 mieszkałem około 500.m od Jej Jasnogórskiego pałacu, do którego często jeździłem. Teraz Jej cudowny wizerunek wisi nad moim łóżkiem w moim pokoju w D.P.S w Ciechanowie. Ta piękna Mama nieustannie pokazuje prawą ręką na swojego Syna, prawdziwą drogę i miłość mojego życia. Stale szepcąc mi do ucha i serca "zrób wszystko, cokolwiek Ci powie"

        Niech Ta nasza Królowa Polski, wyprasza nam łaskę pokornej i służebnej miłości, która daje radość i pokój sercom i nadaje sens i smaku naszemu życiu.

                     Maryjo, Królowo Polski jestem przy Tobie, pamiętam o Tobie i czuwam, A Ty ukochana Matko módl się za nami, za każdą polkę i polaka naszej umiłowanej Ojczyzny Polski. AMEN!!!!

niedziela, 20 sierpnia 2017

Jaka jest moja wiara?

             No właśnie jaka ona jest, ta moja i Twoja wiara? Czy jest tak mocno ugruntowana, by dać mi siłę i odwagę, abym na całe gardło wołał do dobrego Boga "Ulituj się nad de mną", by mnie uwolnił od moich udręczeń? A może to moje głośne wołanie do Niego staje się niewygodne dla mojej rodziny, niby przyjaciół i znajomych? Nawet dla uczniów Jezusa, niby Jego przyjaciół, ta krzycząca kobieta stała się niewygodną zawadą. Ona nie przejmowała się tym, tylko jeszcze mocniej wierzyła i krzyczała do Niego.

           A ja oczywiście niestety boję się opinii innych ludzi, co sobie o mnie pomyślą. Jakiś oszołom, nawiedzony, co nie daj Boże należy do radia Maryja, które szanuję, choć nie koniecznie lubię



        Nie bój się opinii ludzi, jeśli masz problem, który Cię dręczy, z wielką ufnością krzycz do Niego nie zważaj na wrogo otaczający Cię tłum. Moja i Twoja wiara ma być wygodna i potrzebna dla Niego i ma uratować moją i Twoją udręczoną dusze. On nie jest jak się nam często zdaje głuchy i obojętny na nasze wołanie. On jest Bogiem dobrym i miłosiernym, który przychodzi z pomocą udręczonemu człowiekowi. Zawsze i wszędzie na błogosławi, nawet wtedy gdy nam się wdaje, że On jest daleko.

        Życzę takiej wiary kobiety Kananejskiej, by Jezus mógł i do nas powiedzieć. O człowieku wielka jest Twoja wiara, niech Ci się stanie jak chcesz. Doświadczenia bliskiego, kochającego i nie obojętnego Boga życzę sobie i Wam kochani moi.

wtorek, 15 sierpnia 2017

Wniebowzięta KOBIETA

              Ta, która była i jest najdoskonalszym Człowiekiem, Ta, która była najśliczniejszą, najcudowniejszą i najbardziej umiłowaną przez dobrego Boga Kobietą. Kobietą, która nigdy nie doznała i nie dopuściła się nawet najmniejszego grzechu. Ta Kobieta, która nosiła w sobie i wydała na świat największą miłość świata. Ta Najświętsza, Niepokalana Panna i najczulsza Matka, dziś zostaje z duszą i ciałem wzięta do Niego, do królestwa Jej Syna.

            Gdyż niemożliwe było, by Ciało najcudowniejszego Człowieka - Kobiety zgniło w ziemi. Ona nam pokazuje, Jego siostrom i Braciom, gdzie jest cel naszej  ziemskiej wędrówki.

                Dziś na naszym "Kombatanckim" kalendarzu czytam takie o to zdanie, które super i idealnie pasuje do naszej umiłowanej, wniebowziętej Maryi. A oto owe zdanie. "Im większy człowiek, tym głębsza jego miłość" Przecież Ona jest największym Człowiekiem i ma najgłębszą miłość, którą dzieli się z każdym swoim ukochanym dzieckiem.



                  Niech Ta wniebowzięta, umiłowana nasza Mama, wybłaga nam zdrową, mądrą i najgłębszą miłość, taką jaką Ona miała i ma. By ta niezwykła i najsilniejsza miłość doprowadziła nas wszystkich do Niebieskiego Królestwa, tam gdzie króluje i panuje Dobry i kochający Bóg Trój-jedyny, oraz Ona Wniebowzięta i Niepokalana Mama i Królowa naszych serc Maryja.

             Tego z serca życzę sobie i Wam ukochani moi. Dobrego świętowania moi najmilsi. ;)

niedziela, 13 sierpnia 2017

Moja łódź życiowa

            Ostatnio ta moja łódź bardzo mocno jest miotana falami i wiatrami zła i dobra, które się mieszają ze sobą. Czuję, że w mojej duszy toczy się wielka wojna. Tak się dzieje ostatnio, mimo przeżytych na początku lipca cudownych rekolekcji w Pułtusku. Pomimo modlitwy i spowiedzi Św moja łódź jest mocno miotana, a wręcz szarpana. Mimo to wierzę głęboko, że dobry Bóg wygra tę wojnę.

           Ten sam Bóg, który zachęca mnie i ciebie do odwagi, bo On jest z nami zwłaszcza tam w tej duchowej nawałnicy. On mówi chodź do mnie po tej zburzonej wodzie, a gdy będziesz tonął z powodu swojej małej wiary, Ja nawet bez Twojego wołania "Panie ratuj!" natychmiast wyciągnę swoją wszechmocną i miłosierną rękę i Cię uratuję byś nie utonął w tym morzu zła i nienawiści.



               Więc z wielką ufnością wołajmy "Jezu, ufam Tobie" i Ty się zajmij moim popapranym życiem, a On wszystko uspokoi jak uspokoił burze i wichry na jeziorze w dzisiejszej ewangelii. Bo On jest Mesjaszem, mocnym i dobrym Bogiem, który wszystko może, tylko uwierzmy w to! Tego z serca życzę sobie i Wam kochani moi. ;)

 

https://youtu.be/Bm2rhRb9uks

niedziela, 6 sierpnia 2017

Dusza - góra "Tabor"

        Tak, moja i Twoja dusza, serce i całe nierzadko chore nasze życie ma być taką swoistą Górą Tabor. Na której Dobry i miłosierny Bóg dokonuje przemiany zła w dobro, nienawiść i zawiść w serdeczną i łaskawą miłość. W miłość, która ma moc przemienić smutek w wielką radość, niepowodzenie w sukces, beznadzieję w niezachwianą nadzieję, która pokazuje światło i moc naszej góry - duszy.


           Doświadczywszy tej cudownej przemiany, nie możemy pozostać na tej górze, ale musimy schodzić na ziemię, tam między wilki, tam gdzie panuje ciemność nienawiści i zła. Własnie tam mamy promieniować niezwykłym światłem Jego Boskiej i miłosiernej miłości.
           W tym wszystkim niech nam pomaga nasza Boska Mama, Jasnogórska PANI, do której pielgrzymuje tysiące pątników, m,in także i z naszej diecezji Płockiej. Dziś rano wyruszyli do naszej Pani i Królowej Niepokalanej Maryi.      

       Tych naszych pielgrzymów wpierajmy naszą modlitwą i ofiarą naszego cierpienia, szczególnie my ludzie chorzy i niepełnosprawni, którzy nie bardzo możemy wyruszyć w drogę pielgrzymkową, mimo wielkiej i szczerej chęci.

           Ta nasza Boska Mama ma moc wyproszenia przemiany naszego życia i serca. Czego z serca życzę sobie i Wam umiłowani moi.

niedziela, 30 lipca 2017

Skarb i drogocenna perła

            Co jest dla mnie i Ciebie tym skarbem, tą perłą? Tym skarbem dla mnie jest mądra, radosna i nie egoistyczna miłość. Bardzo podobnej pięknej perły szukam, czyli cudownej kobiety, tej jedynej wyjątkowej.



             Ale czy robię wszystko by tak się stało? Czy jestem gotowy by oddać wszystko, by zdobyć tę jedną, piękną i drogocenną perlę? Całe życie człowieka to jedno wielkie poszukiwanie szczęścia i miłości.

             Czy mi się uda znaleźć ten skarb i tę perłę? Na pewno tak jeśli będę pamiętał, że dobry i kochający mnie Bóg, zawsze i wszędzie współdziała dla mojego dobra, bo jestem Jego umiłowanym dzieckiem przeznaczonym do Jego Boskiej chwały, która jest wieczną i nieprzemijającą miłością. Tego z głębi serca życzę sobie i Wam umiłowani moi. 

niedziela, 23 lipca 2017

Być dobrą pszenicą

               Być dobrą pszenicą, która potem staję się dobrym, smacznym chlebem, z którego każdy bierze ile chce. To najpierw trzeba być wypełniony Duchem Św.  Duchem Chrystusowym, Jego niepojętej miłości Tym, który pomaga nam się modlić, gdy my tak często już nie umiemy się modlić. Tym Duchem, który nieustannie woła w nas i przez nas "Abba Ojcze" Czyli umiłowany Tatusiu, który w każdym człowieku widzi nawet najmniejszą pszenicę dobra.



 

              A my nie próbujmy być bardziej święci i sprawiedliwsi od Niego. Nie próbujmy na siłę wykorzeniać chwastu zła w drugim człowieku, byśmy razem z chwastem nie wyrwali pszenicy dobra. Te okruchy dobra są oznaką Niebieskiego Królestwa, które jest zaszczepione w każdym, nawet w najgorszym człowieku.

             Obyśmy nigdy nie byli związanymi snopami chwastu, które jest wrzucone w ogień nie ugaszony, tam gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów. Ale abyśmy byli jasnymi słońcami miłości, które świecą nie tylko tam w niebie, ale już tu na ziemi, na tym łez padole. Tego z serca życzę sobie i Wam umiłowani moi.

                Pamiętajmy, że On jest zawsze dobry i łaskawy, nie tak jak my dla siebie nawzajem i dla Niego. 

niedziela, 16 lipca 2017

Dobre oczy i uszy

             Od Stwórcy dostaliśmy piękne, dobre dary tzw. zmysły wzroku i słuchu. To dlaczego tak często i tak głupio je wykorzystujemy? Że widzimy i słyszymy tylko zło, które powoli zabija naszą wrażliwość serca i duszy. Zabija wrażliwość na dobro i piękno, którego jest tak wiele wokół nas.

              Często nie widzimy i nie słyszymy dobra, bo żywe i święte słowo dobrego Boga pada na ciernistą i kamienistą glebę naszej duszy, która nie wydaję żadnego plonu, bo nie jest zakorzeniona w największej miłości wszechświata, jaką jest dobry i kochający Bóg.



           Czy Jezus może powiedzieć o moich oczach i uszach, że są szczęśliwe? Tak! jeśli widzą i słyszą tylko dobro, a nie zło, które próbuje się wcisnąć każdą możliwą szparą.

            Jeśli moje oczy i uszy są szczęśliwe, to moje serce i ja cały będę szczęśliwy, a oto z pewnością chodzi naszemu kochającemu do szaleństwa Bogu. Czego z serca życzę sobie i Wam kochani moi.

czwartek, 13 lipca 2017

Lekcja dobrej miłości

                Tak mogę nazwać tegoroczne wczasorekolekcje 2017, dla ludzi chorych, niepełnosprawnych, starszych i wolontariuszy z diecezji Płockiej i nie tylko. Patronem tych naszych spotkań był tegoroczny patron św. Brat Albert Chmielowski, bliski sercom ludzi chorych i niepełnosprawnych, bo sam sam taki się stał, gdy stracił nogę w młodym wieku. Był z nami cały czas w swoich świętych relikwiach i wizerunku.



               Razem z Nim i od Niego uczyliśmy się co znaczy być dobrym jak chleb. To znaczy dać się połamać - pokroić i dawać się każdemu bez wyjątku ile kto chce, nawet naszym wrogom i tym, których ciężko znosimy. Mamy być na wzór naszego dobrego Boga, który dosłownie i przenośni dał się pokroić i stał się dobrym pokarmem dla wszystkich, nawet dla tych, którzy plują na Niego i obrażają Go.

         Być dobrym, smacznym chlebem dla innych, to nieustannie przebaczać, być miłosiernym, łagodnym, radosnym pełnym pokoju i pokory, ale i stanowczym nie bojący się prawdy o Bogu i sobie samym. Dlatego najpierw próbowaliśmy poznać i pokochać Boga i siebie samych, co nie jest takie proste jak by się wydawało.

           W tym wszystkim pomagały nam codzienne konferencje, na których nie tylko słuchaliśmy ale braliśmy czynny udział zadając nie raz Ks. trudne pytania. Jak również codzienna Eucharystia z kazaniem, w której brały czynny udział osoby chore i niepełnosprawne z pomocą kochanych wolontariuszy. Jak też cudowne apele, które chyba najbardziej i najmocniej zbliżały nas do dobrej miłości miłującego nas Boga.

           Tej dobrej, życzliwej miłości uczyliśmy się od siebie nawzajem, my od wolontariuszy, a wolontariusze od nas chorych i niepełnosprawnych. kto od kogo więcej się nauczył? Zostawmy tę tajemnicę Bogu i samym zainteresowanym, bo tu można się licytować bez końca.

grupowe wczasorekolekcje 2017

             W imieniu swoim i wszystkich chorych uczestników, pragnę niezmiernie dziękować wszystkim wolontariuszom, zwłaszcza tym młodym, że z taką wielką, cierpliwą i życzliwą miłością nam pomagali w codziennych czynnościach, poświęcając swój wolny cenny czas. Czas, który mogli by wykorzystać na tzw. leżenie do góry brzuchem. Takie rekolekcje to nie sielanka, ale ciężka harówka, lecz robiona z miłością może stać się przyjemnością, czego życzę każdemu wolontariuszowi. Zwłaszcza ślicznym Wolontariuszkom dziękujemy, które służyły nam z wielkim oddaniem i chęcią, dodając przy tym swego kobiecego wdzięku, co bardzo cieszyło nasze męskie oczy i serca.

            Przeogromne podziękowania należą się wszystkim parafianom - mieszkańcom Pułtuska i okolic, którzy otworzyli swoje wrażliwe serca i domy i przyjęli nas pod swój dach, dając nam jak najlepsze warunki do spania częstując nas przy tym przepysznym swoim jedzonkiem. Wielce dziękujemy również tym, którzy specjalnie dla nas piekli przeróżne wyśmienite ciasta. Tym, którzy ofiarowali produkty żywnościowe owoce, jogurty serki itp. Na takich wczasorekolekcjach na nowo budzi się przeogromne dobro w ludziach, które sobie nawzajem okazują.

               Na koniec trzeba bardzo podziękować super sprawcowi tego wspaniałego zamieszania, Ks. Januszowi Zdunkiewiczowi, Proboszczowi par św. Stanisława Kostki, który to wszystko po raz kolejny zorganizował  i przygotował z pomocą dobrego Boga i wielu życzliwych ludzi.

ja1

         Dziękujemy Księżom prowadzącym, naszym kochanym prezesom, którzy poświęcają część swojego urlopu, by z nami być i nam służyć swoją posługą Kapłańską i swoimi talentami. Prezesowi seniorowi Ks, Adamowi Nersowi, który po raz 28 był na takich wczasorekolekcjach i niektóry z nas zna jak własną kieszeń. Oraz prezesowi juniorowi Ks. Kamilowi Kowalskiemu, który był z nami po raz 10 Jest super małym Księdzem o wielkim sercu, niesamowicie Też się odnajduje jako wodzirej na różnych zabawach. Dziękujemy również niesamowitemu Dk. Adamowi, który swoim talentem, pięknym głosem uświetniał każde nasze spotkanie. Ma super predyspozycje na dobrego kapłana na wzór prezesa seniora Ks. Nersa. Wszystkim za wszelkie dobro z serca pięknie dziękujemy.

           Kochani niech ta dobra miłość w nas ciągle trwa, by ta lekcja tej miłości nie poszła na marne. Kontaktujmy się z dobrym Bogiem i ze sobą jak najczęściej, nawet przez Facebooka ładując przy tym swoje duchowe akumulatory, by iskra Bożej i ludzkiej miłości nieustannie miedzy nami przeskakiwała. Tego z serca życzę wszystkim uczestnikom wczasorekolekcji 2017 oraz wszystkim czytającym ten wpis.

              Bóg jest wielki i niesamowicie dobry, tylko pozwólmy Mu działać w naszym często poranionym życiu. ;)

piątek, 30 czerwca 2017

Od jutra święty, oczyszczający czas łaski

              Tak, od jutra aż do następnej niedzieli będzie właśnie taki wyjątkowy czas. Jutro razem ze swoją wspólnotą osób niepełnosprawnych i chorych z Diecezji Płockiej, wyjeżdżamy na swoje coroczne wczasorekolekcje w Pułtusku.

wczasorekolekcje2017

 

            To jest czas, gdzie Dobry Bóg bardzo mocno i namacalnie działa, przez dobrych, wrażliwych ludzi. Szczególnie mocno działa przez swoje sakramenty, zwłaszcza w sakramencie pokuty i codzienną Eucharystię. To jest piękny czas oczyszczania nas, naszych poranionych serc, grzesznych myśli i niedobrych, nie poukładanych przywiązań i relacji z Nim i drugim człowiekiem.

          Myślę, że tego bardzo chce, jak mówi w dzisiejszej Ewangelii do trędowatego człowieka "Chcę bądź oczyszczony." Ja też bardzo chcę abyś na tych wczasorekolekcjach mnie oczyścił ze wszystkiego co mnie odłącza od Ciebie dobry i miłosierny Boże, czyli od odwiecznej, prawdziwej i szalonej miłości, która nieustannie zbawia mnie i Ciebie.

        Czego życzę sobie i Wam kochani moi, prosząc Was o modlitwę o dobre i trwałe owoce tych tegorocznych wczasorekolekcji w Pułtusku.

niedziela, 18 czerwca 2017

Głoś mnie

               Dziś On zachęca mnie bym Go głosił, pokazywał Go jako dobrego i działającego Boga innym ludziom, zwłaszcza pokazywał Go swoim dobrym, szlachetnym, choć często i grzesznym życiem. Mam Go pokazywać wszystkim, nie tylko tym, którzy wierzą i łatwo Go przyjmują, lecz zwłaszcza  tym, którzy mają z Nim  na bakier i przez swoje złe życia wołają o Jego miłosierną miłość. Głosić Go tym, których może nie lubię, i którzy źle na mnie patrzą, oni też potrzebują dobrego i kochającego Boga, który ich przytuli do swego czułego i miłosiernego serca.



               ".......Robotników mało.........." Nie tylko prośmy o dobrych robotników, ale sami nimi bądźmy na wielkich żniwach Pana miłości. Czego życzę sobie i Wam ukochani moi. 

               Jestem już po operacji i zdjęciu szwów, dlatego mogę już pisać. Czuję się w miarę możliwie, choć rewelacji nie ma. Cierpliwie czekam na efekty ;) Nadal proszę o modlitwę.

niedziela, 28 maja 2017

Jestem niebem

              "Jestem z Wami, aż do skończenia świata" Czyli jestem Waszym niebem, a przynajmniej tak pragnę być. Pragnę być Twoim jasnym niebem, mimo że może przeżywasz trudne chwile, że może oczekujesz na trudną operacje, że masz trudności w pracy, w domu, w rodzinie. Pomimo, że ktoś bliski choruje i może nie długo umrze. W tym wszystkim, w tej szarej Twojej rzeczywistości chcę być twoim jasnym, pełnym słońca miłości niebem, które nada koloru, barw i sensu Twojemu życiu.



 

           Takim pięknym niebem mamy być dla siebie nawzajem. To niebo ma być w mojej duszy i sercu, które ma się odbijać w moich promiennych oczach, w szczerym i jasnym uśmiechu, który jest jednym z objawów miłości.

            Nie bądźmy ciemnym, pełnym chmur, ale jasnym, ciepłym, pełnym jasności prawdziwej miłości NIEBEM. Czego życzę sobie i Wam ukochani moi.

niedziela, 14 maja 2017

Być drogą

          Iść drogą dobroci, pokoju, radości, łaskawej, miłosiernej miłości. Drogą, którą jest On sam, dobry i kochający Bóg. Tym samym ja mam się stać taką drogą dla wielu, wielu ludzi szczególnie dla tych, którzy są pogubieni i poranieni w swoim życiu. Zwłaszcza dla tych mam być drogą, która mimo krzyża, bólu i łez jest wypełniona nadzieją, pokojem, radosną i ufną miłością kochającego Boga i ludzi.



         Nie tylko Jezus ma mi pokazywać Boga, choć i tak ciągle to robi, ale i ja mam swoim życiem pokazywać Go innym. Mimo mojej wielkiej grzeszności mam ufać w Jego miłosierdzie, tym samym pokazując innym Jego dobroć.

        Bądźmy dobrymi drogami dla siebie nawzajem, czego z serca życzę sobie i Wam kochani moi.

piątek, 12 maja 2017

Droga i prawda dająca życie

             Jakże często stworzy się moje poranione serce, bo do końca nie uwierzyło w Tego, który jest drogą, pokazującą prawdę o Nim i o mnie samym. Tą drogą, która często przez krzyż i cierpienie prowadzi  do wiecznego i szczęśliwego życia, czyli do Niego samego.



            Mam się nie stworzyć i ufnie uwierzyć jak obiecał, że mam przygotowane swoje własne osobiste mieszkanie. Uwierzyć w to, że już mam tam swój wyjątkowy pałac, co złotem miłości lśni. Ten cudowny mój pałac jest tam, ponad chmurami, w tym wiecznym kraju, gdzie młodość i miłość wciąż trwa. Tam gdzie, ludzkie łzy nie płyną i wszystkie troski przeminą. Tam gdzie mój umiłowany Zbawca koronę chwały mi da. Myślę, że przyjaciele z wczasorekolekcji dobrze wiedzą o czym piszę ;)

            Więc nie narzekam na swój los, tylko ufnie wierzę, że spełni się obietnica dana mi przez mojego dobrego i kochającego Boga, który jest drogą, prawdą, wiecznym i niepowtarzalnym, wyjątkowym życiem. Czego z serca życzę i Wam ukochani moi.

https://youtu.be/ZRgZulYB8_w

wtorek, 9 maja 2017

Nikt i nic nie może wyrwać

              To niesamowite, że jestem tak ukochaną owieczką, Jego umiłowanym dzieckiem, które jest czule trzymane w JEGO mocnej i kochającej dłoni. W Tej dłoni, z której nikt i nic nie może mnie wyrwać, tylko ja sam mogę to zrobić przez swoją upartość i głupotę barana. Przez swoją niewiarę i niewierność Jego odwiecznej miłości.

           Mimo, że często to robię, przez słabą grzeszną naturę, to wcale nie chcę się wyrywać z Jego miłującej ręki, ale chcę być jedno z Nim jak On ze swoim Ojcem. Dlatego muszę ciągle dbać o bliskość i jedność z Nim przez codzienną, ufną modlitwę, czyli szczere gadanie z dobrym Bogiem. Przez korzystanie z Jego świętych sakramentów, które On zostawił dla całego grzesznego kościoła świętego.

           To od nas zależy czy będziemy w Jego dłoni czy nie, On nikogo na siłę nie trzyma, bo jest Bogiem wolności i szalonej miłości, która daje wolność grzesznikowi.



 

         Mimo, że często grzeszymy i upadamy, to zawsze bądźmy mocno trzymani w miłującej dłoni dobrego Boga, z której nikt i nic nie zdoła nas wyrwać. Tego z serca życzę sobie u Wam ukochani moi.

niedziela, 7 maja 2017

On, dobry pasterz a ja uparty baran

            Stale jako ten niesforny, uparty baran uciekam z Jego stada. Szukając innej, niby lepszej drogi, która często prowadzi mnie na manowce, gdzie jest cierń i kamieni kupa. Oczywiście jestem pokaleczony i poobijany, tylko dlatego, że nie słuchałem Jego słodkiego głosu miłości i uciekłem z Jego świętego stada.

           On, dobry Pasterz właśnie takiego pokaleczonego i poobijanego mnie szuka, gdy mnie znajdzie mówi do mnie czułym i współczującym głosem, bierze mnie na swego świętego barana i zanosi z powrotem do swojej owczarni. Tam zalewa moje poobijane rany oliwą swojej miłości, która uzdrawia mnie całego całkowicie.



        Taki oto jest mój szalony, dobry Pasterz, a Twój też taki jest? Obyśmy jak najrzadziej, najmniej uciekali z Jego świętej owczarni i słuchali Jego słodkiego głosu, który nie krzyczy, ale mówi cicho, łagodnie i z wielkim wyczuciem i uczuciem do mnie grzesznego barana i niesfornej owieczki.

             Tego z baraniego serca życzę sobie i Wam kochani moi.

https://youtu.be/hoTkzki8-aI

piątek, 5 maja 2017

Jeść i pić by być dobrym

         Jeśli na serio chcę być dobrym i miłosiernym jak On, to muszę bardzo często jeść Go jak chleb, który daje siłę i moc. Jak również pić Jego najświętszą i uzdrawiającą Krew, która daje prawdziwe życie, nie tylko tu na ziemi, ale i tam w wieczności - w niebie.



       Mając i brać Go jak jedzenie i picie, tzn. być nakarmieni i napojeni Nim, będzie nam łatwiej żyć i być dobrym jak On. Nawet Aniołowie nie mają i tego nam zazdroszczą, że my grzeszni, śmiertelni ludzie możemy praktycznie codziennie jeść i pić dobrego Boga.

         Obyśmy jak najczęściej, ze wielką czcią i ufną miłością jedli Jego święte Ciało i pili Jego przenajdroższą Krew, która pozwala nam razem z dobrym Bogiem żyć wiecznie. Tego z głębi serca życzę sobie i Wam kochani moi.

https://youtu.be/SYIr-m41EvQ

środa, 3 maja 2017

Wielka chluba i Królowa mojego narodu

            Czy rzeczywiście jestem dumny, że mam taką cudowną i potężną Królowe, która jest wielką chlubą mojej umiłowanej Ojczyzny polski? Chcę coś nam wszystkim uświadomić.

           Jest to ta sama Królowa, która w Nazarecie powiedziała Bogu tak, chcę być Twoją Mamą, choć kompletnie nie wiem jak to się stanie. To ta sama Królowa, która poczęła i w Betlejem urodziła Króla wszechświata, naszego Odkupiciela JEZUSA CHRYSTUSA. Ta sama, która żyła prosto, zwyczajnie jak my. Ta, która gotowała, prała, robiła porządki domowe. Ta, która po prostu była piękną kobietą, kochającą żoną Józefa, troskliwą mamą samego dobrego Boga. To ta, która miała otwarte na każdego serce wypełnione Bogiem i Jego dobrotliwą miłością.



          To w końcu Ta, które usłyszała od swego umierającego Syna, że jest naszą Matką a my Jej umiłowanymi dziećmi, które mają wziąć Ją do siebie. Wziąć Ją do swego serca, do popapranego życia, abym w nim królowała swą pokorną, łaskawą i miłosierną miłością, która bardziej pochodzi od dobrego Boga niż od Niej. Ona była tylko idealnym lustrem, które doskonale odbijało Jego niepojętą i szaloną miłość.

            Taką mamy zwykłą - niezwykłą królową naszego polskiego narodu. Prośmy Ją by łaskawie królowała w naszym nie raz trudnym życiu, pomagając nam być nieudolnymi i niewyraźnymi lustrami, które choć odrobinę pokażą innym dobroć i miłość Boga. Tego życzę sobie i Wam umiłowani moi.

https://youtu.be/DeLGiA_UCtc 

niedziela, 30 kwietnia 2017

On idzie z nami drogą

              Zmodyfikowany mój komentarz z roku 2009 Mam nadzieję, że komuś choć trochę pomoże, czego życzę. :)

           O jak zadziwiający jest człowiek, że tak mało rozumie lub, że tak mało chce rozumieć. Ciągle idziemy drogą życiową smutni, przygnębieni i samotni, mimo że Chrystus zmartwychwstał i idzie z Nami. Fakt, że nasze grzechy zabiły Boga przybijając Go do krzyża, ale On mocą swojej miłości Zmartwychwstał i idzie z nami wyjaśniając nam na nowo prawdy swojej miłości. Ale czy my Go widzimy? Nie! Bo jak ci, dwaj uczniowie mam oczy jakoby na uwięzi. Nie widzimy Go w żebraku, który wyciąga rękę po grosz, w alkoholiku, który leży na zimnej ziemi. Nie widzimy Go chorym, niepełnosprawnym, który potrzebuje naszej pomocy, zainteresowania się, gestu ludzkiej życzliwości i miłości. Nie widzimy, bo ciągle brak nam Jego miłości.

           A myśmy się spodziewali, że po świętach już będzie wszystko ok, że już nie będzie grzechu,, pokus, cierpienia, bólu i różnego rodzaju trudnych doświadczeń. A jednak są, znów się pojawił ciężki grzech, cierpienie, problemy dnia codziennego. Czyżby Zmartwychwstanie nic nie zmieniło? A może nie dokonało się ono w moim egoistycznym sercu? A Jezus mówi: „O nierozumni” tzn. o głupi tak mało wierzycie i rozumiecie, bo mało kochacie. Jesteście moimi uczniami, więc musicie iść drogą, którą Ja szedłem. To droga przez krzyż, cierpienie, ból, rożne doświadczenia życiowe, ale to jedyna droga, która prowadzi do chwały zmartwychwstania. Więc, jeśli chcesz idź za Mną, ale czy ja chce? Hmmm to pytanie zostawiam bez odpowiedzi sami sobie odpowiedzmy w głębi i szczerości swego własnego serca.



             Ci dwaj uczniowie poznali swego Mistrza po łamaniu chleba, a czy ja widzę Chrystusa, gdy łamie święty chleb w Eucharystii? Ten chleb, który staje się Jego przenajświętszym ciałem i naszym doskonałym pokarmem na życie wieczne. Często nawet wtedy, gdy przychodzi do nas w komunii św. Nie rozpoznajemy Go naszego Boga dobroci i miłości, tak jesteśmy zaślepieni własnym strachem i egoizmem. Ten strach, paraliżuje nas i blokuje wejście miłości, która nieustannie puka do naszych serc.

           Niech Zmartwychwstały Chrystus, rozproszy mroki strachu naszych serc, aby pałały wiara i miłością, gdy do nas mówi i przychodzi w swoim świętym Ciele. Pamiętajmy, że nasze życie to taka droga, która prowadzi do wiecznego Emaus, gdzie króluje wieczny Bóg miłości. Na tej naszej drodze, zawsze idzie z nami Zmartwychwstały Pan, który jest ścieżką życia. Miejmy szeroko otwarte oczy, abyśmy nie przeoczyli miłości, która często przechodzi tuż obok nas. Czego życzę sobie i Wam kochani moi. Amen

piątek, 28 kwietnia 2017

Ułomki dobra

            Myślę i głęboko wierzę, że każdy nawet najgorszy człowiek, ma w sobie na dnie serca choćby najmniejszy ułomek, czyli pragnienie dobra. Tym właśnie, nawet najmniejszym okruchem dobra ma się dzielić z innymi, ma go oddawać drugiemu.



 

            Nie bój się człowieku, że Ci go zabraknie, on się rozmnoży podczas dawania go innym. Ten okazany drugiemu okruch dobra wróci do Ciebie z stokroć większą siłą i mocą, abyś jeszcze mocniej i piękniej kochał i był dobry jak chleb, z którego wszyscy mogą kosztować i posilać się nim.

            Na tym polega wiara w Zmartwychwstałego Pana i Króla życia, który nieustannie dokonuje zmartwychwstania ułomków naszego ludzkiego, słabego dobra.

        Czego sobie i Wam kochani moi z całego gorącego serca, które ciągle napełnia się Jego dobrocią i miłością. 

środa, 26 kwietnia 2017

Dał bo tak ukochał nas

       Czy my kiedykolwiek zrozumiemy, że aż tak nas ukochał, że dał nam swego umiłowanego, jedynego Syna, aby ten własnie Syn zapłacił cały nasz grzechowy dług na drzewie Krzyża. Jesteśmy cholernymi szczęściarzami, że wierzymy w Imię Jego umiłowanego Syna JEZUSA CHRYSTUSA, bo już jesteśmy zbawieni.

https://youtu.be/3KBN4ZvTm58

           Niech Jego zbawcza miłość stale wypełnia nasze serca i całe życie, czyniąc nas szczęśliwymi ludźmi. Tego życzę sobie i Wam kochani moi. 

wtorek, 25 kwietnia 2017

Idź i głoś

           Nawet jeśli jesteś tak bardzo grzeszny, słaby i ułomny jak ja, to idź i głoś Tego, który w Tobie zmartwychwstał i stale dokonuje cudu życia. Nie bój się tego, bo On jest z Tobą i będzie potwierdzał to Twoje głoszenie swoim niezwykłymi znakami, które będą świadczyć, że jesteś Jego prawdziwym uczniem miłości.



 

         Ja też idę, a raczej jeżdżę i głoszę Jego zmartwychwstałą miłość przez swój szczery uśmiech, życzliwe spojrzenie, dobre słowo i pomocną radą, jak także przez to moje kiepskie pisanie.

        Z pokorą poddajmy się pod Jego królewską władze, a On będzie nam pomagał głosić Jego święte imię i potwierdzał niezwykłymi znakami swojej zmartwychwstałej i miłosiernej miłości. Czego z serca życzę sobie i Wam kochani moi.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Skandalicznie dobry

       Dusza moja i każdego człowieka, szczególnie bardzo grzesznego i poranionego przez życie, jest jak spieczona i spragniona ziemia deszczu. Bardzo jesteśmy spragnieni ożywczego deszczu miłosierdzia, który dobry Bóg szczególnie dziś zsyła. W święto Jego szalonego i skandalicznego miłosierdzia, które On sam ustanowił. Oficjalnie zatwierdził to niezwykłe święto nasz umiłowany Rodak, wielki Polak Św. Jan Paweł II On był niezwykłym odbiciem, lutrem niepojętego miłosierdzia skandalicznie dobrego Boga. Tego Boga, który tak kocha grzesznego człowieka, że aż sprzeciwia się swojej sprawiedliwości.

      Na tym polega to jego skandaliczne miłosierdzie i takiego miłosierdzia oczekuje od nas grzesznych, słabych i ułomnych ludzi.. Mamy wiecznie przebaczać i nie osądzać ludzi, tak jak On szalenie dobry i miłosierny Bóg.



 

       Jego niezgłębione miłosierdzie daje nadzieję, pokój prawdziwą radość, wolność i sens prawdziwego i realnego życia. Niech to będzie i naszym udziałem.

      Dlatego z pokojem w sercu, który daje tylko On zmartwychwstały i miłosierny Pan, wołajmy z prawdziwą wiarą i wielką ufnością JEZU, UFAM TOBIE! Niech ożywczy deszcz Jego miłosierdzia, nieustannie zalewa nasze poranione dusze i chore serca.

           Tego bardzo życzę z głębi poranionego serca sobie i Wam umiłowani moi.

piątek, 21 kwietnia 2017

Rzucić się w morze

       Dziś w Ewangelii, Piotr dowiedziawszy się, że to jest Zmartwychwstały Pan, rzuca się w morze, by być jak najszybciej blisko Niego. Ten sam Piotr, który jeszcze tydzień temu Go się wyparł. To ten sam choleryk, który wybuchał gdy Jezus mówił nie po jego myśli.



 

        Myślę, że to jest super wskazówka dla nas współczesnych Jego uczniów. My też jak Piotr pełni grzechów, zdrad i wyparć się Jezusowej miłości, mamy się nieustannie rzucać w morze Jego nieograniczonego miłosierdzia. Tego miłosierdzia, które stale i skandalicznie nas usprawiedliwia przed Jego Boską sprawiedliwością. Rzucać się w morze Jego szalonej miłości, która nie potępia, ale nas nieustannie zbawia i umacnia.

              Takiego ufnego rzucania się w Jego Boskie morze, życzę sobie i Wam ukochani moi.

wtorek, 18 kwietnia 2017

Nie zatrzymuj mnie

            Dziś On, dobry Bóg mówi do mnie i do Ciebie. Jeśli na serio doświadczyłeś(łaś) Mnie jako zmartwychwstałego, żywego Pana, to nie zatrzymuj tego tylko dla siebie. Ja jestem miłością która się dzieli i rozmnaża, która nigdy nie ma końca.



 

           Potrzebuję Ciebie, jako przedłużenie mojej zmartwychwstałej i miłosiernej miłości, która robi rewolucje w ludzkim sercu i życiu.

          Więc bądźmy dobrymi, nieprzerwanymi kablami Jego wspaniałej i czułej miłości, która potrafi oczyszczyć nawet najbrudniejsze serce człowieka. Tego życzę nam wszystkim najdrożsi moi.

niedziela, 16 kwietnia 2017

ZMARTWYCHWSTANIE

           Każdego roku właśnie na wiosnę obchodzimy święta największego cudu świata, czyli Zmartwychwstanie samego Boga. Potem z wraz kościołem wspominamy to jeszcze przez prawie 50 dni aż do zesłania Ducha Św.

          Zmartwychwstanie to nie tylko święta i cały ten okres wielkanocny. Ono ma się dokonywać w każdym dniu, w każdej minucie mojego życia. Mam pragnąć i pozwolić by dobry Bóg nieustannie zmartwychwstawał w mojej codzienności, w moich wyborach, decyzjach, w mojej wierze, nadziei i miłości. W moim szczerym jasnym uśmiechu, w promiennych oczach, w dobrym słowie i czynie wobec drugiego, potrzebującego człowieka.

         Jakże pragnę, żeby to nie zwykłe zmartwychwstanie za królowało w naszym D.P.S "Kombatant" szczególnie wśród nas mieszkańców. W Waszych domach również. By było w nas więcej serdeczności, życzliwości, uśmiechu, zrozumienia, po prostu dobrego serca dla współmieszkańca, no i dla personelu, który z wielką służbą pracuje dla naszego dobra, by dobrze nam się mieszkało.

WESOŁEGO ALLELUJA 2017R

         Mimo naszych kamieni grzechowych, niech nieustannie, na nowo z świeżą mocą zmartwychwstaje w nas dobro. By w naszych odnowionych przez post, modlitwę i jałmużnę sercach mogła już na zawsze za królować zmartwychwstała miłość dobrego Boga. Tego Boga, który nieustannie daje światło, prawdziwą radość i niezachwianą nadzieję na lepsze, piękniejsze jutro.

      Tego ze szczerego serca życzę sobie i Wam kochani moi, na tego przepiękne święta i na całe nie rzadko trudne życie, które ma trwać w nadziei i ufności na nowe zmartwychwstanie. Tego życzy autor tych krótkich myśli i całego bloga Łukasz Cichocki

sobota, 15 kwietnia 2017

Niezwykłość tego grobu

           Niezwykły i wyjątkowy to grób, w którym leży, a raczej odpoczywa mój dobry Bóg. Ten Bóg, którego zabiły moje okrutne grzechy. To jest ten sam grób, który za kilka godzin pozostanie pusty, bo opuści go Pan życia i śmierci, Zmartwychwstały Król szalonej i wiecznej miłości.



 

        Ta przejmująca cisza, która wydobywa się z tego grobu niesie nam radość i nadzieję na moje - nasze osobiste zmartwychwstanie w Jego miłosiernej miłości. Tym samym mamy mieć pełny udział w Jego zwycięstwie nad śmiercią, piekłem i szatanem. W zwycięstwie nad własnym, osobistym i społecznym grzechem.



 

           Tego już z radującego się ze zmartwychwstania Pana sercem życzę sobie i Wam umiłowani moi.

piątek, 14 kwietnia 2017

Apogeum dobroci

           Dziś wielki piątek wielki dzień, w którym dokonało się apogeum największej dobroci szalonego i kochającego Boga. Ten właśnie Bóg na drzewie Krzyża umiera za moje grzechy. Umiera w moich grzechach, aby i one mogły umrzeć we mnie, po to by On mógł zmartwychwstać w moim poranionym sercu. By w nim mogła zatriumfować Jego Boska i szalona miłość, która daje cudowne życie na wieczny czas.



           Patrząc dziś na ukrzyżowanego i umarłego Boga dobroci, zobaczmy w Nim nowe życie, które prowadzi do zmartwychwstania mojego pogubionego serca. Zobaczmy też świeże, jasne światło nadziei, na lepsze i piękniejsze jutro mojego - naszego życia.

            Nie trzeba wiele słów, dziś, w ten święty, wyjątkowy dzień, przede wszystkim niech mówi nasza cicha, wdzięczna miłość, oddając hołd największej miłości, ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Panu.

         Tego z głębi czułego i wrażliwego serca życzę nam wszystkim umiłowani moi. 

czwartek, 13 kwietnia 2017

Klękający Bóg

               Oto wielki, potężny Bóg, stwórcza wszelkiego stworzenia, nade wszystko człowieka. Ten sam Bóg klęka przed stworzeniem - człowiekiem, by umyć mu nogi z brudu grzechowego w pokornej, służebnej miłości. Po to by ten sam człowiek miał pełny udział w Jego Boskim życiu, poprzez cierpienie, śmierć, zmartwychwstanie, aż do wiecznego życia z Nim w Jego nieprzemijającej chwale.



               Po umyciu Im nóg, dał im i nam chleb jako swoje ciało, jak również wino, jako krew przymierza, która była i jest za każdego grzesznika przelana. Co za niesamowity Bóg, co daje się jeść i pić jak pokarm i napój.

              Do takiej pokornej, służącej miłości powołuje nas wszystkich, zwłaszcza tych, których szczególnie zawołał do szczególnej służby kapłańskiej. My wierni Ich niesforne owieczki składamy im najserdeczniejsze życzenia.

           By nigdy nie zabrakło Wam zdrowia, sił duchowych i fizycznych do pełnienia tej pięknej służby miłosiernej miłości. Abyście wytrwali w tym trudnym i świętym powołaniu. W tym wszystkim niech Was wspomaga Maryja, najczulsza Maka Kapłanów.