czwartek, 11 lutego 2010

Cierpienie - najtrudniejsze powołanie

Cierpienie - Najtrudniejsze powołanie

   

To już 18 raz obchodzimy światowy dzień chorego. Tj. 11 lutego we wspomnienie N.M.P z Lourdes. Ustanowiony przez naszego umiłowanego rodaka, Sługę Bożego Jana Pawła II, przez tego, dla którego choroba, cierpienie i ból nie były obce. To On, ten wielki człowiek, był i jest fenomenalnym nauczycielem przyjmowania cierpienia i godzenia się z nim.

Cierpienie jest wielkim i najtrudniejszym powołaniem, z którym bardzo trudno jest się zaprzyjaźnić i pogodzić. To jest moje zdanie. Do tego trzeba wiele czasu i wielkiego hartu ducha przepełnionego miłością Boga i drugiego człowieka. Człowiek chory, cierpiący i przyjmujący to cierpienie z wiarą, jest bardzo złączony cierpiącym i umierającym Chrystusem na Krzyżu. Ośmielam się stwierdzić, że jest współ-odkupicielem tego zwariowanego świata.

Ktoś powiedział, że: „Gdyby nie cierpienie i modlitwa wielu tysięcy ludzi chorych, ten świat już dawno przestałby istnieć.” Myślę, że to jest prawda i mam wielką nadzieję, że moje Cierpienie też się do tego przyczynia. Pragnę i wierzę, że tak jest, że to moje cierpienie przyniosło, niesie i będzie niosło ogrom dobrego i miłości dla wielu, wielu ludzi. Oby ta moja niepełnosprawność i zależność od innych, nigdy nie szła na marne. Pragnę oby Ci, którzy mi pomagają w życiu codziennym dostrzegali w moim cierpieniu i w moim życzliwym uśmiechu prawdziwego i żywego Boga miłości, który Ich bardzo kocha.

Tu, z sercem pełnym wrażliwości, serdecznie dziękuję wszystkim „Weronikom i Szymonom”, którzy pomagają w dźwiganiu Krzyża mojej choroby i niepełnosprawności. W pomaganiu chorym bierzecie udział w pewnego rodzaju zbawianiu tego świata, a może nawet samych siebie.

Nie dawno usłyszałem super mądre zdanie: „Cierpienie jest po to, by dowartościować Życie” i to jest święta prawda. A ja dodaję: Cierpienie jest po to, by dowartościować swoje własne Życie i pokochać je ponad wszystko. W cierpieniu uszlachetnia i udoskonala się nasza miłość do Boga, ludzi i życia. Tak samo jak złoto w ogniu.

Kochani zdrowi, pomagający nam w codziennym życiu, doceniajcie swoje własne zdrowie, sprawność Waszego ciała, to, że nie musicie prosić o pomoc w wykonywaniu podstawowych czynności w codziennym życiu. Doceniajcie to i szanujcie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy możecie znaleźć się na naszym miejscu, czego Wam nie życzę. Szanujcie chorych i niepełnosprawnych obdarzając miłością i wrażliwością, tak czyniąc oddajecie chwałę Bogu. Módlcie się o cierpliwość i pokorę dla nas, abyśmy godnie i wytrwale wypełniali to najtrudniejsze powołanie, jakim jest cierpienie.

  

Niech ten kolejny dzień chorego uświadomi nam wszystkim, jakie życie jest piękne i jakże kruche i ulotne, że nie warto za wszelką cenę gonić za dobrami tego świata, a szczególnie za cenę zdrowia i życia. Kochani zdrowi i chorzy przyjaciele, żyjmy w prawdziwej i gorącej miłości, a wtedy świat stanie się lepszy i piękniejszy. Gdyż tylko miłość nadaje w życiu sens i każdego zrozumie. Nie żyjąc w miłości, to wtedy jesteśmy najbardziej chorzy i godni politowania. Dlatego niech Ona będzie piękną ozdobą naszego serca i życia. Niech ta miłość będzie najskuteczniejszym lekarstwem na wszelkie choroby naszego życia.         Ł.C

1 komentarz:

  1. annakrutylo@onet.eu11 lutego 2010 16:38

    Przeczytałam tą motkę i myślę.Wiejdź do mnie www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń