poniedziałek, 31 grudnia 2007

Dziękuję za mijający rok 2007

Dziękuję za mijający rok 2007

 

Rok 2007 już przechodzi dohistorii naszego życia. Ja dziękuję Bogu za cały ten rok, za chwile trudneciężkie i radosne pełne uniesienia. Dziękuję za dar dobrych ludzi, którychpostawił na mojej drodze życiowej. Szczególnie za Państwo Marie i Jacka Sacha zLeszna i całą Ich rodzinę. Oraz za Ich przyjaciela Mariusza Michalaka z Wilkowickoło Leszna i Jego partnerkę życiową Basie. Dzięki tym ludziom o wrażliwychsercach, moje niepełnosprawne życie stało się trochę łatwiejsze i bardziejpiękniejsze. Jestem bardzo szczęśliwy że Ich poznałem i że stali się moimi wspaniałymiprzyjaciółmi, na których zawsze mogę polegać. Dziękuję Wam kochani, żepojawiliście się w moim dość trudnym życiu. Dziękuję Najwyższemu za wszystkich,których poznałem w tym roku i za tych, którzy w jakikolwiek sposób mi pomogli inadal będą pomagać. Tacy ludzie są dla mnie wielkim skarbem otrzymanym od Bogamiłości a jest Ich trochę a nawet sporo. Wierzę, że sam Bóg i Jego niepojętamiłość będzie dla Nich najlepszą nagrodą.

Dziękuję Panu i za te trudnedoświadczenia, szczególnie za jedno z którym długi, długi czas nie mogłem siępogodzić i chyba do końca się nie pogodziłem, może kiedyś to mi się uda. Torozstanie się po pól cudownym roku z moją ukochaną kobietą Asią, którą nadalbardzo kocham i chyba nigdy nie przestane. Jesteśmy przyjaciółmi, ale to jużnie to samo. Asia jest szczęśliwa u boku innego Mężczyzny moja miłość na topozwala, bo naprawdę bardzo Ją kocham i życzę Jej samego dobra i samej piękneji prawdziwej miłości. Asia doskonale wie, że moje kochające serce zawsze jestotwarte dla Niej i na Jej miłość do mnie. To bardzo trudne doświadczenie wielemnie nauczyło przede wszystkim pokory samo kontroli i jeszcze bardziej umocniłoi uszlachetniło moją miłość jak ogień złoto. To trudne przeżycie umocniło mniei sprawiło, że stałem się silniejszy psychicznie i duchowo mimo, że nadalstrasznie pragnę wielkiej miłości kobiety. Może w tym nowym 2008 roku coś sięwydarzy, któż to wie? Jedynie Bóg miłości to wie i w Jego rękach jest naszecałe życie. Niech On nim kieruje według swej świętej woli.

Życzę sobie i Wam kochani, abyśmyten kolejny nowy 2008 rok przeżyli w miłości i dla miłości do Boga i drugiegoczłowieka. Niech ta prawdziwa miłość sprawi, że staniemy się naprawdęszczęśliwymi ludźmi, żyjąc w pięknej prawdziwej miłości. Życzę tego wszystkimnam z głębi mego wrażliwego i kochającego serca. Dosiego nowego 2008 roku życzyszalony i kochający Was Wasz namiętny romantyk Łuki

niedziela, 30 grudnia 2007

Rodzina Święta - doskonały wzór rodziny

 

Kochani, przepraszam że takpóźno, ale mój komputer miał format, musiał dostać nową energie do lepszejwydajniejszej pracy. Ten tekst pisałem wczoraj w nocy do godz: 00 Pozdrawiamwszystkich serdecznie, szczególnie Ciebie Sylwio z Polic koło szczecina. Wiem, że czytaszmoje teksty i bardzo Ci pomagają. Wierze, że kiedyś z któryś moich tekstówtrafi do Twego wrażliwego serca i naprawdę uwierzysz w Wszechmogącego ikochającego Cię Boga. Kochana Sylwio, pozwól Mu działać na Jego sposób azobaczysz wielkie cuda w swoim życiu i naprawdę będziesz szczęśliwa mimokrzyża, który dźwigasz w swoim życiu. Życzę Ci tego z całego serca. Pamiętaj żejest ktoś dla kogo jesteś bardzo ważna i cenna. Ta osoba bardzo Cię kocha iTwoją chorą Córkę Oliwkę tez. Dobrze wiesz o kim piszę. hihi  oczko  Tak więc dobrze wiem zemam dla kogo pisać. Proszę Was komentujcie bardziej moje teksty, bo to mipomaga w dalszym pisaniu. Ściskam Wasz mocno kochani. Wasz szalony Łuki


Rodzina Święta - doskonały wzór rodziny

 

Zawsze każdego roku w pierwsząniedziele po Bożym Narodzeniu, obchodzimy uroczystość świętej Rodziny zNazaretu. Zwykła a zarazem niezwykła to rodzina bo pełna Boga i Jego miłości.Jezus jako małe dziecko na rękach wspaniałych rodziców już musiał emigrować, musiałuciekać do Egiptu bo Jego co rozpoczęte życie było zagrożone. Za Niego oddałożycie i przelało swoją młodą krew wielu małych chłopców do 2 lat. Nawet niebyli świadomi że oddają życie za największego Króla, za Boga szalonej miłości.To tez niesamowita tajemnica, nad którą rzadko się zastanawiamy.

Ta niezwykła rodzina całkowiciebyła poddana woli Bożej, która nie zawsze była wygodna, nawet ta wolapokrzyżowała Ich ludzkie plany i nadzieje i wcale nie było Im łatwiej niż namludziom XXI wieku. Oni tez pracowali, cierpieli cieszyli się mieli swojeproblemy i radości. Maryja normalnie gotowała, prała, cerowała i zajmowała siędomem, była Panią i gospodynią domu w Nazarecie. A Św. Józef był głową tejrodziny i tez ciężko pracował w swoim zawodzie, było Cieślą na dzisiejsze czasystolarzem podobno najlepszym w Nazarecie. Robił krzesła stoły i różne meble dlaludzi a nastoletni Jezus Mu w tym wszystkim pomagał, ucząc się zawodu swegoprzybranego Ojca Józefa. Wiec czym ta Rodzina zasłużyła na miano ŚwiętejRodziny? Tym ze Bóg i Jego prawo było na pierwszym miejscu, oraz tym żeWszechmogący i miłosierny Bóg stał się członkiem i domownikiem tej rodziny był wjej centrum. Był w centrum sercach i umysłach tej rodziny.

 A jak jest w mojej i Twojej rodzinie? Czy jestw niej miejsce dla kochającego nas Boga i Jego świętego prawa? A może innybóg  zajął Jego miejsce? Tzw. Bógtelewizor, komputer, komórka, drugi człowiek, a może bóg grzech zajął miejsceŚwiętego Boga? Ohhh jak nam daleko do wzoru i ideału Świętej rodziny zNazaretu. W tym zabieganym świecie i w naszym życiu, często zapominamy o takichcnotach jak: serdeczność, życzliwość, opanowanie, przebaczanie sobie nawzajem,a nade wszystko o miłości, która jest więzią wszelkiej doskonałości. Jakapowinna być nasza rodzina? Na to pytanie idealnie i pięknie odpowiada Św. Pawełw drugim czytaniu. Św. Paweł, którego rok obecnie obchodzimy od początkuadwentu, pewnie tez o Nim napiszę oddzielny artykuł w nie dalekiej przyszłości.On Św. Paweł tak cudownie odpowiada na pytanie jaka ma być moja i Twojarodzina, że ośmielam się umieścić cały Jego tekst z dzisiejszego drugiegoczytania w swoim komentarzu. Niech on natchnie nas do rozmyślań nad nasząrodziną, w której mamy swój osobisty udział.

Święta Rodzino z Nazaretu, Jezu,Maryjo i Józefie Święty pomagajcie nam żyć w miłości, pokoju, zgodzie,poszanowaniu drugiego człowieka na Wasz niedościgniony wzór Amen! A oto tekstŚw. Pawła, który pięknie pokazuje ideał chrześcijańskiej rodziny:

 

Bracia:

Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie,dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobienawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, taki wy.

Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. Asercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliściewezwani, w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni.

Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem: z wszelkąmądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśnipełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko,cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa,dziękując Bogu Ojcu przez Niego.

Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i niebądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, boto jest miłe Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciłyducha.

poniedziałek, 24 grudnia 2007

Nie było miejsca dla MIŁOŚCI!!! Wesołych świąt!!!

Kochani czytelnicy, mojego bloga!W tym wspaniałym dniu, w tej świętej nocy, w której przychodzi największamiłość świata, w maleńkiej Dziecinie. Życzę tej miłości, o której piszę wkomentarzu na te przepiękne święta. Życzę także sobie i Wam kochani czasu,którego co raz bardziej nam brakuje. Życzę czasu dla Boga dla tej miłości,która przychodzi w dzisiejszą noc. Czasu dla siebie, dla swoich najbliższych,dla tych, których bardzo kochamy tzn. dla rodziny: Dla żony, męża, rodziców idzieci, a także dla przyjaciół, dzięki którym świat staje się piękniejszy icudowniejszy. Aby nigdy nie zabrakło nam czasu na zastanowienie się nad własnymżyciem, które jest, co raz bardziej trudniejsze w tym zabieganym świecie. Obypotem nie było za późno na to.

Po to mamy tak piękne święta żebysię zatrzymać w tym zabieganiu o lepszy byt życia. Niech te święta narodzinMaleńkiej miłości, będą okazją do umocnienia i pogłębienia naszych relacji rodzinnychi przyjacielskich. Pamiętajmy, że przyjaciele są drugą wspaniałą rodziną, którapomaga nam latać nad ziemią, i unosi nas ponad nasze problemy. Więc w te świętaznajdźmy czas dla tych wspaniałych aniołów, którymi są nasi kochaniPrzyjaciele. Wesołych świąt wielkiej miłości od maleńkiej Dzieciny, która stajesię naszym Bogiem. Życzy Wasz kochający i wdzięczny za wszystko Łuki

 

Nie było miejsca dlaMIŁOŚCI!!!



  


 

Tojuż dziś, to już w tę świętą noc przychodzi wielka miłość w maleńkiej Dziecinie.Czy jestem gotowy przyjąć tą miłość? Czy pozwolę by się narodziła w moim sercu?A może zabraknie miejsca w moim Twoim sercu i życiu, jak zabrakło go 2007 lattemu w Betlejem? Może mówisz ze nie jestem godny by Wielki Bóg się narodził wmoim sercu, bo pełne jest grzechu, ciemności, nieczystości i nieprawości.

Popatrzkochana kochany, przypatrzmy się wszyscy razem, w jakich warunkach On sięrodził? Rodził się wśród zwierząt gnoju, chłodu, nieczystości w nocy i w ciemności,której wszyscy się boimy. Czy cos takie panuje w moim i Twoim sercu? Niestetytak i to dość często, ale nie szkodzi nie jest Mu obcy smród ciemność twardość.Właśnie tym bardziej pragnie się narodzić w moim i Twoim sercu żeby to wszystkoprzemienić na nowe serce, które stanie się miłą kolebką miłości. On Swąniepojętą miłością rozgrzeje chłód naszych serc. Od światła Jego miłościrozjaśni jak słońce południowe ciemności naszych dusz. A mój i Twój grzech chceodkupić Swa bezcenną krwią.

Bógprzychodzi w malutkim niemowlęciu bezbronny i kruchy jak biała hostia naołtarzu. Dlaczego tak przychodzi? Bo gdyby przyszedł jako Potężny władca wcałej swej chwale potędze majestacie to nikt by nie przyszedł do Niego nawetgdyby ktoś próbował podejść to by nie mógł, bo by od razu umarł od potęgi Jegomajestatu. Dlatego przychodzi w maleńkim Dziecku by każdy miał śmiały dostęp doNiego. Ten maluch posiada tę samą moc i miłość, co i ten, co by przyszedł jakopotężny władca. To dziecko tez jest władcą i Królem całego świata. Paterze napolu piersi dowiadują się o narodzeniu nowego Króla i Oni piersi Go oglądali ioddali pokłon. Dlaczego właśnie Oni biedni ubodzy paterze? Bo narodził się Pasterzwszystkich pasterzy wszak jak mówi później o sobie „Ja jestem dobrym pasterzemi oddaje swoje życie za owce.” To, dlatego Im pierwszym pozwolił się oglądać iIm pierwszym udzielił swego pierwszego błogosławieństwa. Tak to rozumiem i takto interpretuje.

 Życzę sobie i Wam kochani moi, aby nigdy niezabrakło miejsca dla tej wielkiej niepojętej miłości, która przychodzi naszbawić od naszych grzechów. By się narodzić w nas potrzebuje jednego, odrobinynaszej słabej ludzkiej miłości. Wiec dajmy Mu dziś tą odrobinę a On nam damiłość i wszelkie łaski ponad miarę, bo jest Bogiem bardzo hojnym i bogaty wmiłość i miłosierdzie. Wierze, że te minione niedawno rekolekcje adwentowe dobrzeprzygotowały nasze serca na przyjęcie małego Jezusa w naszym życiu. Aby wżadnym Płońskim i polskim sercu nie zabrakło miejsca dla tej maleńkiej a jakżewielkiej miłości, która przychodzi do nas w malutkiej Dziecinie JezusieChrystusie, który błogosławi swój lud. Wesołych świąt życzę wszystkim Wamkochani i sobie. Więc wszyscy razem z sercami radosnymi i pełnymi miłości pełnąpiersią śpiewajmy: „Dziś się narodził, Chrystus Pan Zbawiciel” Bóg wielkiejszalonej miłości. Niech te święta będą pełne miłości, radości i świętegospokoju, oby tak się stało AMEN!!!

sobota, 22 grudnia 2007

Zwykła piękna Dziewczyna, daje nam Zbawienie

No i tak kochani, jak pisałem Wam w poprzednią niedziele jestem już w Płońsku w domu z czego się cieszę choć wiem, że może być trudno. Wiem także ze z pomocą Boga i dobrych ludzi damy rade w tym trudnym naszym życiu. Możliwe że będę częściej dla Was pisał bo wiem, że mam dla kogo. proszę także dopingujcie mnie do tego waszymi komentarzami, one są dla mnie motorem napędowym. Pozdr Was serdecznie i mocno całuje kobiety  całus  Wasz szalony Łuki


Zwykła pięknaDziewczyna     daje nam Zbawienie

 

Piękna Dziewczyna z Nazaretu, cochce nam ofiarować? To, co ma najcenniejszego Swojego Syna, chce dać nam Zbawienie.Przychodzi do naszych domów by pomoc nam przygotować nasze serca na narodzinyBożego Syna Ta piękna Dziewczyna – Niepokalana Matka jest najlepszym wzorem inauczycielką prawdziwego życia i autentycznej miłości. Czy otworzymy drzwinaszego serca, gdy zapuka Maryja i zapyta czy tu w Twoim sercu mogę zrodzićmojego Syna Jezusa?

Czy naprawdę zrobiliśmy miejscedla naszego Boga miłości? Co dały nam tegoroczne rekolekcje Adwentowe? Czyodbyłem je z obowiązku czy z potrzeby serca? A może w ogóle w nich nie uczestniczyłem,bo nie miałem czasu dla swego Boga a Jego miejsce zajęły inne sprawy dniacodziennego. Czy te rekolekcje i cały ten Adwent pomógł nam przygotować się nanajwiększy dar świata, jakim jest sam BOG?

„Nie było miejsca dla Ciebie…..”Nie chciałbym by nasze serca były podobne do gospod w Betlejem, gdzie zabrakłomiejsca dla Człowieka, a jak później okazało dla Boga. Boga, który mówi do Św.Józefa a przez Niego do nas, nie bój się wziąć tej, która ma moc dać Cinajwiększe dobro, jakim jest sam Bóg najdoskonalszej miłości. Czy jestem natyle szalony by posłusznie spełniać wole Najwyższego jak ten niesamowityczłowiek Św. Józef? On zbudziwszy się ze snu, wziął do siebie swoją pięknączystą Małżonkę Maryje, uczynił tak jak Mu anioł Boga polecił. Czy ja i Ty,czy  my wszyscy pójdziemy za Jegoprzykładem bez granicznie ufając słowom Boga, który pragnie jedynie i wyłącznienaszego dobra?

To już jutro wigilia, w całymprzygotowaniu do tych przepięknych rodzinnych świąt, nie zapomnijmy onajważniejszym przygotowaniu naszego serca i duszy. By one były pięknympachnącym żłóbkiem dla naszego Jezusa. Aby serce człowiecze było dużo lepszymżłóbkiem niż to w Betlejem. Żeby choinka i prezenty pod nią nie zasłoniła namnajcenniejszego prezentu, jakim jest nowo narodzony Król miłości. Maryja ze Św.Józefem nieustannie pragną przychodzić do nas by pomoc nam przygotować naszeserducha do narodzin Bożej Dzieciny – przedwiecznej i prawdziwej miłości, któradaje nadzieje, radość i pokój. Przyjmijmy dziś Maryje z wielką miłością iradością, jak Św. Józef, który dowiedział się, że będzie opiekunem tzn.ziemskim ojcem samego Boga. Tego, który stworzył cały piękny świat i Jegosamego. Bardzo chciałbym mieć miłość Św. Józefa do Maryi, która była czysta ibez obłudna wręcz heroiczna. Święty Józefie pomagaj nam kochać Maryję i Jezusataką miłością, jaką Ty Ich kochałeś.

Przygotujmy nasze serca naprzyjęcie Bożej szalonej miłości. By, choć trochę pomogła nam Maryja zrozumiećtajemnice narodzin Jej Bożego Syna, a Św. Józef niech wyprasza nam czystośćnaszych serc. Życzę sobie i Wam moi kochani by nasze serca były prawdziwą iżywą kolebką miłości dla Jezusa, Maryi i drugiego człowieka. Z tym świętymwspaniałym Małżeństwem Maryją i Józefem, wołajmy radosnymi i czystymi sercami:„Przybądź o Panie, Tyś jest Królem chwały” i wielkiej niepojętej miłości.AMEN!!!

sobota, 15 grudnia 2007

Proszę zostaw swoje namiary

      Droga 32 letnia Justynko z Łodzi, która tak pieknie napisalaś o sobie. Proszę Cie odezwij się do mnie na gg 1898532 lub kom 667392643 albo zostaw swoje namiary na moim blogu. Czekam!!! Myśle że jesteś wielką kobietą o sercu pełnym wrazliwości i miłości. Pozdrawiam Cie serdecznie Justynko i mocno caluje. Szalony romantyk Łuki

Niedziela radości

         Moi kochani to już ostatnia niedziela, którą przezywam w Górznie. Za tydzień będę już w domu w Płońsku, z moja kochana schorowaną Mamą o którą tak bardzo sie boję i martwie. Jest co raz bardziej slabsza i nie wiem jak sobie sami poradzimy bardzo smutny Więc proszę Was najdrozsi o modlitwę i jakiekolwiek wsparcie duchowe fizyczne czy materialne. Za wszelką pomoc już z góry z wraz z Mamą jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni. Niech Bóg miłości zawsze będzie z Wami kochani. Czekam na Wasze opinie na temat mojego komentarza. Pozdrawiam Was serdecznie i mocno całuję wszystkie kobiety. Wasz romantyk Łuki

 

Niedziela radości

 

Dziś już jest 3 niedziela Adwentu tzw. niedziela radości. Bo już za kilka dni, za ponad tydzień narodzi Jezus prawdziwy Bóg i Człowiek największa miłość świata. Ale czy Ten, który z miłości do nas staje się słaby przyjmując postać dzieciny narodzi się we mnie i w Tobie?

Wielu z nas jest już po rekolekcjach adwentowych, niektórzy  jeszcze przed jak wygląda nasza droga życiowa o której pisałem na początku adwentu czy jest chociaż trochę prostsza i mniej wyboista? Czy udało nam się wyeliminować choć jeden najmniejszy grzech ze swego życia? Czy jest na niej mniej kamieni grzechowych, o które potykamy się i ranimy najczulsze serce Boga? Czy Ten wielki Bóg, który staje się malutkim Dziecięciem, znajdzie w naszych sercach odrobinę ciepła? Czy nie będzie Mu zimno i twardo jak tam w stajni Betlejemskiej? Ale mimo naszej oziębłości On przychodzi, by zapalić w naszych sercach ogień swojej niezgłębionej miłości, bo miłość pragnie i domaga się odwzajemnienia.

 Niech nasza miłość będzie tym ciepłem, które ogrzeje naszego Pana i Mistrza w naszych sercach. Bo tylko przez Niego możemy być oczyszczeni z trądu grzechowego, uzdrowieni z ślepoty i głuchoty serca. Tylko On jest wstanie zmieniać naszą niepełnosprawność w doskonałą sprawność serca i ducha i tylko w Nim możemy co dziennie zmartwychwstawać do nowego życia.

Życzę sobie i Wam abyśmy dobrze przygotowali nasze serca na narodzenie Króla wszechświata, by nigdy nie zabrakło miejsca dla Niego w naszym życiu, tak jak go zabrakło w domach i w sercach ludzi w Betlejem. Wiec kochani radujmy się bo Pan miłości już jest bardzo blisko i czeka na zaproszenie naszego serca gorącego od miłości do Niego. Więc za psalmistą wołajmy radosnym i oczekującym sercem: „Przybądź o Panie, aby nas wybawić.” Wybawić od zakłamania o samym sobie i swoim nie raz pokręconym życiu. Oby tak się stało Panie!!! AMEN!!!

sobota, 8 grudnia 2007

Święty Jan Chrzciciel woła

Święty Jan Chrzciciel woła

 

To już druga niedziela Adwentu czasu danego nam przez Boga, by przygotować się na pamiątkę Jego narodzin. Także by przygotować się może szczególnie na ostateczne Jego przyjście w chwale na końcu czasów.

 Wiec  bierzmy się do roboty by remontować nasze życiowe drogi. Chyba łatwiej było by wyprostować drogę na ulicy niż swoją życiową. „Prostujcie drogi  dla Pana” jak woła Św. Jan chrzciciel. On też woła „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo Niebieskie” tak nawróćmy się, bo blisko jest Ten, któremu na imię Miłość blisko jest ten, który jest samą niepojętą i niezgłębioną miłością, która nigdy nie ustaje. To nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus. A miłość to Jego niezmienna wizytówka, którą rozdaje każdemu kto tylko tego pragnie.  A czy ja i ty tego pragniemy? Odpowiedzmy sobie sami.

Wiec  podejmijmy ten wysiłek prostowania i remontowania naszej drogi życiowej może właśnie szczególnie w tegorocznym  adwencie. Przeżyjmy go tak jakby to był ostatni nasz adwent. Wiec przygotujmy nasze serca by stały się ciepłą i przyjemną stajenką. Jezus nie wymaga dużo tylko - a może aż naszej ludzkiej czystej miłości. Nasza stajenka serca ma być ciepła i jasna od naszej miłości. Czy tak będzie? Hmmm....

W wzmaganiu się naszą drogą życiową by była prosta, niech nam pomaga Patronka  adwentu  Niepokalana Dziewica Maryja. Niepokalanie poczęta Matka Boga i nasza. Właśnie tą wielką tajemnice obchodziliśmy wczoraj 8 grudnia. „Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie” niech tą wielką łaskę świętego Bożego pokoju, wybłaga nam Niepokalanie poczęta Maryja, by nasza ziemia stała się oazą pokoju i miłości. AMEN!!!

          Wszystkich serdecznie pozdrawiam i czekam na Wasze komentarze. Wasz szalony niepoprawny romantyk Łuki

wtorek, 4 grudnia 2007

Wielka patronka - także mojej Mamy

                 Wielka patronka

 

 

 

Święta Barbara to wielka patronka górników hutników i dobrej śmierci. Jej wspomnienie jest zawsze obchodzone co roku właśnie 4 grudnia dwa dni przed wspomnieniem Świętego Mikołaja, którego bardzo kochamy a szczególnie dzieci. Święta Barbara to także patronka kobiety, która 31 lat temu mnie urodziła sama wychowała utrzymywała i nadal to robi to moja kochana Mama Barbara Cichocka. Z powodu że jestem obecnie w Górznie napisałem i wysłałem do Mamy takie o to życzenia: 

 

 

       Ukochana Mamo!!!

 

 

 

        Twój kochający syn życzy Ci z całego serca, aby dalsze Twoje życie było usłane wielką miłością Boga i drugiego człowieka. Pokojem, radością życia i wielkiej życzliwości serdeczności ludzkiej, abyś już tu na ziemi doświadczyła przedsionka nieba, które czeka na nas po drugiej stronie. Niech Twoje życie będzie także usłane wielkim powodzeniem życiowym i dobrym długotrwałym zdrowiem. Jak najmniej bólu i łez w tym Twoim trudnym życiu. Niech wielki optymizm i radość już na zawsze zagości w Twoim matczynym sercu, zarażając nim wszystkich, których kochasz. Niech Twoja wielka patronka Św. Barbara wyprasza Ci wszelkie łaski i szczególną opiekę Niepokalanej Dziewicy Maryi. Wszystkiego najlepszego pięknej pogody ducha i wielkiej radości serca. Życzy pamiętający i kochający Syn Łukasz

 

Serdeczne i wielkie życzenia dla wszystkich Baś, które znam a jest Ich trochę;)  Szczególnie dla Pani Basi Smektały, przełożonej pielęgniarek w Górznie. To wspaniała bardzo ciepła i serdeczna kobieta, ma ogromne serce dla każdego, szczególnie dla chorego i niepełnosprawnego. To dzięki Pani Basi mogę tak długo przebywać w tym wspaniałym sanatorium w Górznie. Jestem Jej ogromnie za to wdzięczny i moja Mama tez, bo może sobie trochę odpocząć od codziennych obowiązków przy niepełnosprawnym synu. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Wasz pamiętający i kochający Was szalony romantyk Łuki

sobota, 1 grudnia 2007

Adwent to godzina budzenia ze snu

Kochani ten tekst powstał w Lesznie w pięknym domu Państwa Marii i Jacka Sacha, którym jestem ogromnie wdzięczny za okazane mi serce i pomoc jaką mi nieustannie udzielają. Oni stali się moją drugą wspaniałą rodziną, którą bardzo kocham i podziwiam. Niech Bóg miłości będzie dla Nich wieczną i najlepszą nagrodą za Ich serce jakie mają dla człowieka, szczególnie tego niepełnosprawnego tzw. pokrzywdzonego przez los życiowy. Kochani Pani Mario i Panie Jacku dziękuję Wam, że pojawiliście się na mojej drodze i ułatwacie moje niepełnosprawne życie. Z głębi gorącego i pelnego miłości serca mówię Wam serdeczne i wielkie DZIĘKUJE!!! Jsteście bardzo głęboko w moim wrazliwym sercu. Oby było jak najwięcej takich ludzi jak kochane Państwo SACHA. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Wasz Łuki

 

 

    Adwent to godzina budzenia ze snu

 

No i rozpoczynamy nowy rok liturgiczny, rozpoczyna się on właśnie adwentem czasem radosnego oczekiwania na przyjscie Pana i na pamiątkę Jego narodzin w Betlejem. Adwent to czas zmiany swego serca swojego życia i całego naszego myślenia o Bogu i naszym życiu.

Myślę ze świetnie definiuje adwent Św. Paweł w drugim czytaniu ze to jest godzina naszego budzenia ze snu. Budzenie ze snu ciemności, egoizmu, pychy, rozpusty, wyuzdaniu, kłótni i zazdrości. Mamy się obudzić w nowym życiu oświeconym chwałą i miłością przychodzącego Chrystusa na którego mamy oczekiwać przy Betlejemskim żłóbku.

Niech ten tegoroczny adwent będzie remontem naszych dusz serc, aby stały się miłą przytulną kolebką dla przychodzącej maleńkiej miłości, która pragnie zamieszkać na stałe w naszym nie raz niełatwym życiu. On Jezus Bóg niepojętej miłości pragnie przemieniać moje i Twoje życie, aby stało się pięknym ogrodem miłości, w którym nie ma już bólu łez i cierpienia.

W tym remoncie naszego pogmatwanego życia, niech nam pomogą adwentowe rekolekcje, które będą się odbywały w naszych parafiach. Skorzystajmy dobrze z tego daru łaski świętego czasu adwentu i rekolekcji.

Najświętsza patronka adwentowa jutrzenka Niepokalana Maryja, która z wielką miłością oczekiwała na Swego Syna, niech nam pomaga remontować nasze serca. Aby w nich naprawdę i autentycznie narodziła się wielka miłość świata, Jezus Chrystus prawdziwy Bóg i człowiek. Niech przez Jego narodzenie się w naszych sercach stanie się nowy piękny dzień, który będzie trwał przez całą wieczność. A my śpiewajmy z sercami pełnymi wiary i ufności. „Idźmy z radością na spotkanie Pana” który bardzo nas kocha. Amen.

niedziela, 25 listopada 2007

Chrystus Król, ale czy mój Król?

Chrystus Król, ale czy mój Król?

 

             Dziś Uroczystość Chrystusa Króla, co ona znaczy dla mnie dla Ciebie? Przygotowując się do pisania tego komentarza zastanawiałem się, co lub, kto jest moim prawdziwym królem. Czy nie jest nim mój komputer, przed którym spędzam, wiele godzin swego życia? A Twoim królem, co jest? Może tel. komórkowy, z którym nigdy się nie rozstajesz? Może Twój samochód, o którego może bardziej dbasz niż o siebie i drugiego człowieka? Człowieka, w którym mieszka prawdziwy Król Jezus Chrystus.

Niestety człowiek też może nam przysłonić tego prawdziwego Króla. Nie rzadko drugi człowiek staje się dla nas naszym królem, sam tego doświadczam. Nie raz jesteśmy gotowi oddać wszystko drugiemu człowiekowi, żeby otrzymać jakoś korzyć lub przyjemność. Także nasz grzech, zwłaszcza ten nałogowy i bardzo przyjemny, może stać się naszym wielkim królem a raczej pseudo królem. Niestety tego też często doświadczam w swoim niełatwym niepełnosprawnym życiu. Doświadczam tego bo, jestem zwykłym normalnym człowiekiem, który często upada jak każdy zwykły grzesznik.

          Strzeżmy się tego, bo ci fałszywi królowie mogą nas doprowadzić do domu diabla do piekła. Ci pseudo królowie, co mogą nam dać? Małostkową radość, przyjemność, saktyfacje obłudną miłość? Lecz nie potrafią dać prawdziwej miłości, radości i pokoju, która płynie z obcowania z naszym Królem Jezusem Chrystusem. Nie mówię ze te wszystkie rzeczy są złe, nie, one są dobre nawet bardzo potrzebne w dzisiejszym świecie. Najważniejsze jest to, żeby nie stały się naszym bogiem naszym królem.

         Który król oddał swoje życie za swoich podwładnych? Tylko jeden, ten prawdziwy nasz Emanuel Książe pokoju i miłości. To On umarł za Ciebie i za mnie na swym tronie niepojętej miłości, którym jest Święty Krzyż znak hańby i naszego zbawienia. To tam Jezus naprawdę zakrólował, gdyż to na Krzyżu otworzył nam bramy swego Królestwa, do którego wszyscy jesteśmy zaproszeni. Szalonego mamy Króla, który oddaje nam wszystko co mia najcenniejsze: Swoje Ciało i krew, który pragnie karmić i poić nas sobą w każdej Mszy Św. Ten Król ,który na krzyżu kanonizuje pierwszego człowieka w dodatku wielkiego grzesznika. Mowa tu o dobry łotrze który wisiał obok Jezusa. Ja dziś nazywam Chrystusa ukrzyżowanym pohańbionym wielkim Królem miłości i niezgłębionego miłosierdzia. To wizytówka naszego Króla i Boga, myślę że nie ma lepszej.

Wiec Kochana siostro i bracie, nie człowiek lub jakakolwiek rzecz tylko Bóg-Król miłości ma moc zmienić moje i Twoje życie na lepsze pełne Jego obecności. Jeśli Jego miłość zakróluje w naszych sercach, życie nasze będzie rajem mimo bólu i cierpienia. Gdyż tylko ten Król – Chrystus jest zdolny zaspokoić wszelkie pragnienia człowieczego serca.

Często, gdy spotykam się z ludźmi na ulicy lub gdziekolwiek, niektórzy z nich mówią, „Jaki on biedny, bo nie może chodzić, musi jeździć na wózku, bo jest niepełnosprawny” A ja wtedy odpowiadam ze to nie prawda, gdyż jestem bogaty, bo mam pałac przygotowany przez samego Króla Jezusa, który jest także moim Królem. Każdy z nas ma taki swój pałac w niebie przygotowany przez Króla Boga miłości. Ziemia jest tylko taką poczekalnią, w której czekamy na wieczne szczęście z naszym Królem. Zaprośmy dziś szczególnie Jezusa do swego serca, by w nim prawdziwie zakrólował i rozlał woń swej Królewskiej miłości, która nigdy nie ustaje i nie przemija. AMEN!!!

         Kochana Siostro i Bracie co lub kto jest moim i Twoim królem? Czy rzeczywiście i naprawdę Jezus Chrystus Bóg miłości? Sami sobie odpowiedzmy. Czekam na Wasze wypowiedzi. Pozdrawiam serdecznie.

piątek, 23 listopada 2007

Niepełnosprawność

Kochani w tym tygodniu podjeliśmy dość trudny temat "Niepełbosprawność" na te okazje napisalem taki tekst publikuje go ponizej. Był on wykorzystany na tym spotkaniu. Dodam tylko do tego tekstu, że niepelnosprawność moze uczynić z człowieka wielką kaleką życia, ale i wielkim życiowym zwycienca to zalezy od czlowieka i jego podejsciu to tego problemu. Pozdr wszystkich serdecznie. Wasz Łuki

 

                                           Niepełnosprawność

 

Niepełnosprawność to pojecie względne i bardzo ogólne. Niepełnosprawność to stan, nie choroba, każdy z nas ten stan posiada. Każdy z nas jest po części niepełnosprawny, każdy na swój sposób i w swoim wymiarze. Czy to fizycznym czy umysłowym, moralnym, emocjonalnym czy duchowym. To ludzie czynią siebie lub innych niepełnosprawnymi. Ten stan może być wielkim darem i łaską ale i wielką karą i klęską, to zależy od człowieka. Ja przez swoją niepełnosprawność pokazuję sobie i szczególnie innym, że życie jest piękne i ma głęboki sens, jeśli w tym życiu najważniejsza jest miłość Boga i drugiego człowieka. Gdy tego nie ma człowiek staje się naprawdę bardzo niepełnosprawny.

Człowiek bez serca nie mający miłości i wrażliwości i zdrowego rozumu w sensie moralnym, ten prawdziwie jest niepełnosprawny. Taki jest bardziej niepełnosprawny od tego który np.: nie może chodzić, ruszyć ręką czy niewyraźnie mówi, jest niewidomy czy też głuchoniemy. Biedni są tacy ludzie, którzy nie potrafią kochać nie dając drugiemu uczucia czułości, serdeczności. Ci może mają piękne zdrowe ciała, ale ich dusze i serca gniją w egoizmie, samolubstwie, którzy widzą tylko czubek swego małego nosa, to oni są najbardziej niepełnosprawnymi ludźmi, żal mi takich osób.

To miłość sprawia, że my, niepełnosprawni zapominamy o naszej ułomności, chorych rękach czy nogach. Niepełnosprawność często otwiera przed człowiekiem nowe możliwości i perspektywy, takie jak np. piękne malowanie nogami, ustami czy głową, albo też jak pisanie wierszy czy różnego rodzaju tekstów. Prawdopodobnie gdyby nie moja dość spora niepełnosprawność nie odkryłbym swego talentu pisarskiego.

Często w swoich tekstach używam słowa niepełnosprawność jako swego rodzaju przenośni czy aluzji, często to się przydaje w sprawach duchowych, gdyż niepełnosprawność ma różne oblicze, duchowe też. Niech miłość Boga i drugiego człowieka wypełnia co dnia nasze serce, a wtedy staniemy się pełnosprawnymi ludźmi, nawet ci, którzy dla gołego oka są niepełnosprawni.

Niepełnosprawność to stan, który trzeba dobrze i mądrze wykorzystać. Kochajmy szczerze i prawdziwie, a wtedy nawet najgorsza niepełnosprawność fizyczna nie odbierze nam pięknej sprawności serca i duszy. Tego z głębi serca życzę sobie i Wam moi kochani. Bądźmy zawsze mocni i sprawni siłą miłości, która nigdy się nie kończy.

wtorek, 30 października 2007

Dzień wszystkich świętych - bilet do Nieba

Kochani moi ten tekst pisze z pięknego i wspaniałego Górzna, gdzie są ludzie o duszach i sercach aniołów. Już to mówiłem - pisałem ale powtórze są Oni moją drugą wielką rodziną, do której chętnie przyjedzam. Na to święto musiałem coś napisać, bo to kiedyś będzie i nasze święto po naszej śmierści. O świętość trzeba walczyć bo sama nie przyjdzie, świętość to zwyczajność życia codziennego. Takiej zwyczajnej świętości sobie i Wam z całego serca życzę. Pozdr Was serdecznie i mocno ściskam z Wielkopolskiego GÓRZNA koło Leszna, w którym czasem bywam.Nie zaponajcie o takim wariacie jak ja j Wasz szalony Łuki

 

Bilet  do  Nieba

 


            Wkraczamy w okresie, w którym częściej  i bardziej myślimy o śmierci. O śmierci naszej i tych, którzy już ją przeszli. Pochylamy się nad ich grobami, wspominamy ich przypominamy tylko to, co było dobre szlachetne w ich życiu. Wtedy budzą się w nas dobre uczucia, wzruszenie łzy i tęsknota za bliskimi, którzy poprzedzili nas w drodze do Pana. To Oni pokazują nam ze jest lepszy piękniejszy świat gdzie nie ma już cierpienia bólu łez wojen nienawiści tylko jest wieczna miłość radość pokój Boża harmonia, gdzie jest wieczne szczęście.

W tym miejscu pojawia się jedno ważne podstawowe pytanie: Czy boimy się śmierci? Przecież jest ona nie unikniona, jedno, co musimy zrobić w życiu to umrzeć. Dlaczego często uważamy śmierć za jakieś zło. Przecież jest Ona tylko przejściem z tego życia do lepszego życia, o której pisałem wyżej. Choć nie, które śmierci są bezsensowne i niezrozumiałe dla naszego ludzkiego umysłu. Jak np. ta śmierć tej 14-letniej dziewczyny z Gdańska w tamtym roku, która prawdopodobnie miała dość otoczenia, w który zabrakło miłości tolerancji i wrażliwości na drugiego człowieka. Dlaczego tak głupio musiała umrzeć? Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć i chyba nikt nie umie. Odpowiedz otrzymamy prawdopodobnie wtedy, gdy się z Nią spotkamy tam w niebie w domu Ojca.

Ja boje się raczej cierpienia przed śmiercią niż samej śmierci. Umiera tylko ciało dusza żyje dalej, tylko pytanie gdzie? Niebo? Piekło? Czy może po środku czyściec? Hmmm to zależy tylko od nas. Bóg pragnie abyśmy wszyscy spotkali się w Jego przepięknym domu - królestwie, ale to my wybieramy miejsce dla naszej duszy po skończonej ziemskiej wędrówce. Dzień 1 listopada, to dzień wszystkich świętych to także nasz dzień, bo każdy z nas ja i Ty chory i zdrowy uczciwy i tym bardziej ten łotr, morderca, alkoholik, prostytutka  człowiek z tzw. Marginesu społecznego my wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Jak to zrobić?  Jak być świętym? O to pytanie. Receptę na to mamy w Ewangelii św. Mateusza, który na początku swego życia był wielkim grzesznikiem, on opisuje 8 błogosławieństw, które są najlepszą receptą na świętość jest ona czytana właśnie w dniu wszystkich świętych. Świętość to miłość a miłość to świętość.

Zdradzę Wam sekret jak dojść do tej świętości a zarazem do niebieskiego Jeruzalem, którego święto obchodzimy właśnie 1go listopada w dzień wszystkich świętych. Jest taki bilet, który jest przeputską do nieba o pięknej wdzięcznej nazwie M I Ł O Ś Ć! Dzięki temu biletowi mamy zapewnione miejsce w domu naszego Tatusia miłości - Boga. Ten bilet każdy z nas ma, tylko musimy nieustannie wydobywać go z głębi naszego Serca. Dlatego nie boje się śmierci, bo wiem ze na granicy życia i śmierci stoi i czeka na mnie mój wszechmogący i miłosierny Pan Jezus Chrystus. Który zaprowadzi mnie na miejsce, które przygotował Jego i nasz Ojciec niebieski. Wierze ze mimo mojego grzesznego życia zasłużę kiedyś na królowanie z Bogiem Ojcem Synem i Duchem świętym, oraz z przenajświętszą Niepokalaną Maryją która jest Królową nieba i ziemi, i ze wszystkimi aniołami i świętymi. Mam Nadzieje na to, bo w moim życiu najważniejszy jest ten bilet miłości, bez niej ja umieram. Umieram duchowo, jeśli nie mam miłość Boga i drugiego człowieka.

Życzę, aby każdy z nas odnalazł w sobie ten bilet miłości, który otwiera bramy królestwa wiecznej i niepojętej miłości - NIEBO!!! Obyśmy mogli kiedyś tam się spotkać wszyscy razem. Życzę sobie i Wam kochani, abyśmy nie umierali głupio tylko mądrze otoczeni miłością Pana i swoich bliskich. Abyśmy nigdy nie zgubili tego biletu miłości, który jest naszym paszportem do Nieba do Domu Boga miłości, która nigdy się nie skończy. Niech ta prawdziwa i doskonała miłość, uczyni nas świętymi, a wtedy świat stanie się lepszy i piękniejszy, aby ta ziemia stała się przedsionkiem nieba, gdzie już nie ma bólu, łez i cierpienia, ale jest wieczny pokój i radość wypływająca z Bożej obecności, która jest przesiąknięta wielką niepojętą miłością.

wtorek, 16 października 2007

Bądźmy cierpliwi i wytrwali

 

Moi kochani, ten komentarz pisałemkilka lat temu tylko troszeczkę go poprawiłem. Idealnie pasuje do niedzielnej Ewangeliitym bardziej, że nie mam zbyt czasu na pisanie, gdyż szykuję się do wyjazdu, doGórzna. A w Górznie zobaczymy jak to będzie czy będę pisał czy nie to sięokaże. Pamiętajcie o mnie ja będę pamiętał o Was moi kochani. Pozdrawiamserdecznie i mocno Was ściskam. Wasz serdeczny szalony romantyk Łuki




Bądźmy cierpliwi i wytrwali

 

 

W dzisiejszej Ewangelii, Panzachęca nas do wytrwałej modlitwy. Przypowieść zapisana przez mojego patronaŚw. Łukasza, którego święto obchodziliśmy w czwartek w dniu mego wyjazdu dosanatorium. Ta przypowieść, którą Jezus opowiedział swoim uczniom, daje namwiele do myślenia nad naszą modlitwą. Ten niesprawiedliwy sędzia, który nie bałsię Boga i z ludźmi się nie liczył, to jednak wziął tą biedną wdowę w obronę,gdyż nieustannie przychodziła i prosiła go o pomoc.

Jak bardzo często zniechęcamy siędo modlitwy, gdy Bóg zwleka z wysłuchaniem naszych próśb, które zanosimy doNiego. My byśmy chcieli żeby Pan, od razu po pierwszej naszej modlitwienatychmiast ją wysłuchał i dał nam to, czego od Niego żądamy. Fajnie by byłogdyby, Pan tak robił, ale nie robi. Nie, dlatego, że nie chce lub nie może, aledlatego, że chce nas nauczyć cierpliwości właśnie przez wytrwałą nierazdługoletnią modlitwę. Czy od razu możemy załatwić jakąkolwiek sprawę, czy tourzędową czy zawodową? Nie. Podobnie może być z naszą modlitwą. Św.Monika modliła się 40 lat o nawrócenie swego syna Augustyna, który potem zostałwielkim świętym dzięki wytrwałej modlitwie swojej matki. Zastanówmy się, jakwygląda nasza modlitwa? Czy jest ona prawdziwa, czy tylko bezmyślnie odklepana?Gdyż i od tego zależą owoce tej naszej modlitwy, jeśli będzie ona dobra, tobędą dobre owoce, jeżeli nie to złe. Wysłuchanie naszych próśb nie zależy odilości modlitw, ale od jakości. Modlić się możemy nie tylko słowami, ale takżenaszą pracą, dobrymi uczynkami, praktycznie całym naszym życiem. Modlitwa bezwiary, nigdy nie wyda owoców w naszym życiu.

Weźmy, więc przykład z wdowy zdzisiejszego Słowa Bożego i bądźmy wytrwali w naszej modlitwie i nie ustawajmyw niej. Gdyż Pan, obiecuje nam, iż szybko weźmie nasze sprawy w Swoje ręce.Zaufajmy Jego Słowu, Jezus nigdy nie rzuca Swoich słów na wiatr. Nigdy nieustawajmy w modlitwie, niech nam w tym pomoże wzór wytrwałej modlitwy, MatkaChrystusa i nasza oraz Królowa Różańca Św. i pokoju, Niepokalana Maryja. Razemz Nią wielką nauczycielką pięknej i wytrwałej modlitwy, wołajmy za psalmistąsłowami refrenu dzisiejszego psalmu: „Naszą pomocą, jest nasz Pan i Stwórca.”AMEN!!!!

sobota, 13 października 2007

Nauka dziękowania - ostatni komentarz

Moi Kochani. Oto kolejny i możliwe,że ostatni na razie mój komentarz z cyklu rozważania nad słowem Pana. Ostatnigdyż, w czwartek 18,10 już wyjeżdżam do Górzna, nie wiem czy tam będę miałmożliwość tak długiego i obszernego pisania, ale zobaczymy jak to będzie. Muszętrochę odpocząć psychicznie od szarości życia.  Po powrocie pewnie wrócę do pisania komentarzydo słowa Pana miłości. Dziękuję Wam, że czytacie i że mam, dla kogo pisać dającz siebie wiele wysiłku i energii. Dziękuję Wam, że jesteście i wspieracie mniew duchowej walce z cierpieniem. Życzę Wam wiele dobrego zdrowia i prawdziwej,pięknej, szczerej i ofiarnej miłości, która pochodzi jednie od Boga miłości.Mając Go w sercu, będziemy autentycznie ludźmi wielkiej miłości i miłosierdzia.Tego sobie i Wam z głębi serca życzę, pozdrawiając Was serdecznie i całującwszystkie kobiety. Wasz szalony serdeczny romantyk Łuki


Nauka dziękowania

 

 

W zeszłą niedzielę rozważaliśmytemat wiary, dziś poniekąd mamy kontynuację tego tematu. Mamy z wiarą wołać jaktych dziesięciu trędowatych  „JezusieMistrzu, ulituj się nad nami!!!” abyśmy i my doznali oczyszczenia z naszegotrądu grzechowego. Często Boga o coś

prosimy, o coś bardziej lub mniej ważnego i zazwyczajotrzymujemy, bo On jest naszym Bogiem miłości, który nie odmawia Tym, którzy Goz wiara proszą. I wszystko było by "OK" gdybyśmy nie zapominali Mu zato podziękować. Popatrzmy: często, niemal codziennie, otrzymujemy od Niegoniezasłużone dary i łaski: życie, zdrowie, pożywienie, dach nad głową,pomyślnie załatwiona sprawa życiowa, zdany egzamin maturalny czy na studia,udana przyjaźń, miłość, małżeństwo, rodzina, udane życie itd. I tak by można wymieniaćcałą litanię.

Dostajemy od naszego Boga ogrommiłości, ale czy potrafimy Mu za nią podziękować? Czy pamiętamy o tym by oddać chwałęi dziękczynienie temu, który jest najbardziej tego godzien? A może jesteśmy podobnido tych dziewięciu, którzy być może nawet nie zauważyli, że zostalioczyszczeni, uzdrowieni ze swej okropnej choroby, która odłączała ich odspołeczeństwa. Trąd był uważany za czasów Jezusa za coś bardzo nieczystego. Oniwołali do Jezusa z daleka, gdyż nie wolno im było zbliżać się do zdrowegoczłowieka. To też pokazuje nam, że dla Jezusa nie ma bariery nie do pokonaniajest ponad wszelkim prawem, to On staje się nowym nieprzemijającym prawem.Nawet nasze największe grzechy nie mogą stać się dla Niego barierą, by wszedłdo naszych serc ze swoją przeogromną miłością i zrobił tam porządek. To ogieńJego miłości oczyszcza nas z naszego grzechowego trądu, który odłącza nas od bliskościz Bogiem.

Często cos dostajemy, nawet małydrobiazg, od ukochanej osoby i samo przez się, co robimy? Oczywiście dziękujemyjak tylko potrafimy najpiękniej, najserdeczniej czy tak jest również w stosunkudo Boga? Niestety nie; myślimy, że to się nam należy albo, że to nasza zasługanasza umiejętność nasz spryt. Nie, moi kochani nawet ta umiejętność i spryt sądarem od Niego. Myślę, że bardziej dziękujemy ludziom niż Bogu. Wiem to posobie. Niestety jest to błąd, gdyż to Bóg jest prawdziwym, najdoskonalszymDawcą wszelkiego dobra i Jemu się należy największe dziękczynienie iuwielbienie.

Takim człowiekiem wiary i dziękczynieniabył nasz wielki święty rodak Jan Paweł II, którego dziś wspominamy. To Onpokazuje nam jak dziękować Bogu swoim życiem. Dla mnie ten wielki człowiek jestfenomenem: do końca wytrwał na swoim krzyżu, dziękując Bogu za niego, to jużjest wyższa szkoła jazdy. To jest wielka szkoła miłości w cierpieniu, którąOjciec Święty pięknie i fenomenalnie ukończył i teraz błogosławi nam zniebiańskiego okna w domu Ojca. Myślę, że do tego świętego człowieka, możnaporównać niektóre słowa z dzisiejszego psalmu:

Pan okazał swojezbawienie,

na oczach poganobjawił swoja sprawiedliwość.

Wspomniał na dobroć ina wierność swoją

dla domu Izraela.

 

Ujrzały wszystkiekrańce ziemi

zbawienie Boganaszego.

Wołaj z radości nacześć Pana, cała ziemio,

cieszcie się,weselcie i grajcie.

   

 

Myślę, że to się stało i dziejeprzez osobę Jana Pawła II to On jest tą iskrą, która wyszła z naszego kraju, ao której mówił sam miłosierny Jezus do Św. Faustyny. Z gorącym sercem dziękujmyBogu za dar pontyfikatu tego wielkiego naszego rodaka, który jest pięknymwzorem do naśladowania miłości Boga i człowieka.

Dziś obchodzimy VII dzieńpapieski pod hasłem Jan Paweł II – obrońca godności człowieka. Obyśmy i mystawali się obrońcami godności każdego człowieka, szczególnie tego, który jestgłupi w oczach świata, który ma go za nic. Szczególnie taki człowiek potrzebujei pragnie naszego poszanowania i uznania.

 Za wszelkie dobro, jakie otrzymujemy od Boga,szczególnie za Jego niepojętą szaloną miłość, jaką nam okazuje każdego dnia,dziękujmy Mu słowami mało jeszcze znanej pieśni religijnej:

„Nie umiem dziękować Ci Panie, bomałe są moje słowa,

 zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnieżyciem dziękować.”

Dziękujmy Mu życiem, ale i słowami,bo w tym tez się przejawia nasza miłość do Niego do Boga miłości, a dziękującMu możemy jeszcze więcej wyprosić dla siebie i dla innych. AMEN!!!

środa, 10 października 2007

Ciezko mi

     Bardzo mi ciezko ostatnio brak milosci czulosci akceptacji zrozumienia, ale moze nie dlugo to sie zmieni bo znow wyjezdzam do wspanialego miejsca do Górzna kolo Leszna. Tam sa super kochani ludzie, ktorzy dobrze rozumieja życie osoby niepelnosprawnej. To moja druga wielka wspaniala rodzina, ktora bardzo kocham i szanuje. Są dla mnie ogromnym skarbem od Boga milosci. Prosze Was kochani o modlitwe zebym nie zwariowal bardzo smutny pozdr Was serdecznie i mocno sciskam. Wasz przygnebiony romantyk Łuki

sobota, 6 października 2007

Maleńka wiara

Słowo Pana czeka przyjmij Goz taką maleńką wiarą jak ziarnko gorczycy. Takiej maleńkiej wiary życzę sobie iWam moi kochani czytelnicy. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie. Wasz romantykŁuki

Maleńka wiara

   

 Oh jakże bogate jest dzisiejsze słowo Pana ijak bardzo aktualne w naszych czasach w XXI wieku a niby pisane kilkanaścietysięcy lat temu. To przerażające i smutne, jaką malutką mamy wiarę, nawet nie dorównujeziarnku gorczycy, które jest najmniejsze ze wszystkich ziaren, trudno godostrzec gołym okiem. Czy to nie jest straszne, ze aż tak małą mamy wiarę? Samisobie odpowiedzmy.

Aco się dzieje z człowiekiem bez wiary? Jest on chodzącym trupem, który jestzdolny mówić jak ludzie z dzisiejszego pierwszego czytania, o to pierwsza częśćtego czytania: „Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz?Wołać będę ku Tobie: ”Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każeszmi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemocprzede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.” Jak można mówić, że Bóg jest głuchyna nasze wołanie i nam nie pomaga? A jednak można, jeśli się nie wierzy w miłującąwszechogarniającą obecność Boga, który zawsze jest chętny i gotowy, pomóc temu,który szczerze wierzy.

Wiara jest łaską i rodzi się ze słuchaniatak mówi Św. Paweł. Wiec wniosek jest jasny, za słabo się starami o tę łaskieza mało słuchamy słów Boga miłości, albo w ogóle Ich nie słuchamy. Mamy rożne głodygłód jedzenia, miłości, akceptacji, docenienia, głód seksu papierosów alkoholu różnychużywek, a jakże rzadko mamy głód słowa Bożego i samego Boga. To przykre, ale jakżebardzo, bardzo prawdziwe niestety. On mówi na różne sposoby, nie tylko przezPismo Św., ale często przemawia do naszych zatwardziałych serc przez ludzi i różnenie raz trudne sytuacje życiowe, czy potrafimy to odczytać i usłyszeć Jegokochający glos? Mi bardzo pomagają świadectwa ludzi dopiero, co nawróconych, codopiero nie dawno w swoim dorosłym życiu spotkali żywego prawdziwego Boga iusłyszeli sercem skruszonym Jego pełne miłości i czułości słowa „Kocham Cię”Wtedy moja wiara wrasta pogłębia i umacnia się takie świadectwa dodają miduchowych skrzydeł i pomagają mi lepiej żyć, bardziej kochać i mocniej Wierzycw miłującą obecność mojego Pana i w dobrość drugiego człowieka. Wiec trzeba namz determinacją wołać za uczniami Chrystusa „Panie przymnóż nam wiary”, bo mającwiarę jak ziarnko gorczycy wszystko będzie dla nas możliwe nawet korzenie drzewbędą nam posłuszne ulegając naszej wierze. To niesamowite, jaką ogromną moc mawiara połączona z ofiarną miłością. Uważam, że bez wiary nie ma miłości a bezmiłości nie wiary, one się wzajemnie uzupełniają jak mąż i żona w małżeństwie.

A jesteśmy nieustannieobdarowywani wielkimi łaskami, bo jak mówi dziś Św. Paweł, którego bardzo lubię.„Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwegomyślenia.” Czy to nie wspaniałe, że cały czas otrzymujemy tego niesamowitegoducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia? Jeśli ten duch mieszka w naszychsercach to wiara sama się budzi do życia. A ostatnie zdanie dzisiejszejEwangelii, bardzo dobrze pokazuje moją osobę i to, co robie, bo rzeczywiściejestem nieużytecznym sługą i wykonuje to, co mi polecono, czego dowodem jestten mój blog i to, co na nim pisze.

Wiec moi kochani słysząc głos Pana,serc nie zatwardzajmy, abyśmy słuchając Jego, pełnego miłości i dobroci głosupogłębiali i umacniali naszą maleńką wiarę. Panie przymnóż nam wiary,umacniając ją swoja niekończącą się miłością. Abyśmy nigdy nie stali się żywymitrupami. AMEN!!!!!!!

wtorek, 2 października 2007

Dziękuję Bogu za 31 lat życia.

DziękujęBogu za 31 lat życia.

 

 

31lat temu, w 1976 roku w jednym z Warszawskich szpitali w wieczornych godzinach przyszedłna świat chłopiec o imieniu Łukasz, który po ludzku mówiąc i w lekarskim mniemaniupowinien on tuż po urodzeniu umrzeć. Gdyż ten chłopiec trwał 20 minutowymbezdechu bez reakcji serca i był cały siny. Urodził się przez cesarskie cięcie,co mogło spowodować uszkodzenie całego jego układu nerwowego tak, że został ondo końca życia osobą niepełnosprawną, ale na szczęście nie uszkodzili mu mózgui serca. Po ludzku był trupkiem, ale już wtedy troskliwy Ojciec Bóg miłościmiał na niego miłosierne oko, chciał żeby żył i był Jego świadkiem miłości, costara się czynić.

Obecnieten chłopiec jest już dorosłym mężczyzną i właśnie dziś kończy 31 lat swego pięknego,choć bardzo trudnego życia. Jest Bogu ogromnie wdzięczny za życie, mimo, żejest naznaczone nie raz niełatwym i bardzo ciężkim krzyżem niesprawnych rąk,nóg i trochę języka. Ostatnio też krzyżem samotności braku miłości i zrozumienia.Mimo to bardzo się cieszy, że dożył tego 31 roku życia dając innym radość i miłośćoraz optymizm życia codziennego. Także bardzo wdzięczny jest swojej MamieBarbarze, która tyle wycierpiała, aby wydać go na świat potem wychowywaćpielęgnować i utrzymywać go, co robi do tej pory, mimo że już nie ma sił izdrowia. Dziękuję Jej swojej Matce za Jej kochające serce ofiarną miłość,połączoną z wielkim, poświęceniem, które mu okazywała i nadal okazuje. Oby JąBóg miłości chojnie wynagrodził za Jej pełne cierpienia bólu i łez życie, któreznosiła z miłości do niego. Ta Matka jest bardzo podobna do cierpiącej Matki Chrystusa,która widząc ogromne cierpienie swego Syna nie mogła Mu pomóc, mimo to trwałaprzy Nim wspierając Go swoja miłującą obecnością. Podobnie było i jest z MatkąBarbarą, która jest Matką tego 31 letniego niepełnosprawnego mężczyzny, októrym opisuje.

  

Jaksię domyślacie tym chłopcem, którego miało nie być na tym Bożym świecie i którybył prawie trupem jestem właśnie ja który dziś obchodzi swoje 31 urodziny. Dlategojestem tak bardzo ogromnie wdzięczny Bogu za ten niezwykły dar życia, którymmnie obdarzył. Właśnie w tym dniu 3go października po wspomnieniu Aniołówstróżów pragnę dziękować Mu i uwielbiać Go za to, że pozwolił mi żyć i cieszyćsię pięknem tego życia. Za to, że dozwolił dożyć mi kolejnych swoich urodzin,które są wielkim dowodem Jego niezmierzonej miłości do mnie niepełnosprawnegogrzesznika. Dziękuję Mu również i za to, że dal mi w tym życiu tyle cierpienia,bólu, łez i samotności, które mam nadzieje otworzą mi bramy nieba, gdzie będę żyłwiecznie z Nim z Bogiem Ojcem Synem Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym, któryjest Ich duszą i miłością.

 Dziękuję Ci Panie za ludzi, których mi dajeszw tym moim życiu, są Oni moimi aniołami posłanymi przez Ciebie Boże miłości. ToTY pomagasz mi przez ich ręce, nogi, język a przede wszystkim przez Ich wrażliwei kochające serca. Za to bądź uwielbiony i pochwalony niepojęty Boże miłości.

Tobiepowierzam z wielką ufnością i wiarą resztę, mojego pięknego życia, nie wiem ilemi jeszcze go zostało, ale Ty wszechmogący Boże wiesz. Kieruj moim życiem wedługTwojej świętej nieomylnej woli i niepojętej miłości. Mam jedno życzenie w tymdniu swoich 31 urodzin. Abym, co raz bardziej i głębiej stawał się człowiekiem,wielkiej ofiarnej miłości, kochając nade wszystko Ciebie mój niesamowity Boże idrugiego człowieka, który jest Twoim pięknym, niepowtarzalnym obrazem, obrazem,Twojej szalonej i nieograniczonej miłości, która trwa na wieki. Oby tak sięstało AMEN!!! Czekam na Wasze urodzinowe życzenia Hehehe. Łuki

sobota, 29 września 2007

Bogaty Egoista

Nad słowem Pana oto Ono puka do drzwimojego i Twojego serca kochana Siostro drogi bracie, czy otworzysz Mu? Nie piszętego dla siebie, lecz dla Was kochani moi czytelnicy. Więc śmiało czytajcierozważajcie i komentujcie, bo to dla Was to robię. Pozdrawiam wszystkichserdecznie. Wasz szalony romantyk Łuki

 

Bogaty Egoista.

 

Tak najkrócej można zdefiniowaćbohatera dzisiejszej ewangelii. Bogacz miał wszystko, czego dusza zapragnęłanajlepsze ubranie jedzenie wystawne życie. Miał obsługę, która była na każdejego kiwnięcie palcem. Ten człowiek niby był bardzo bogaty a zarazem bardzo biedny,bo nie miał największego bogactwa w sercu jakim jest dzielenie się z innymiswoim dobrem – bogactwem. Dzielenie się wypływa z miłości, która rozmnaża się właśniepodczas dzielenia. Właśnie tego bogactwa miłości, która pragnie być rozdawana zabrakłoowemu człowiekowi. Dlatego nazwałem go bogatym egoistą a tak naprawdę to biednyegoista, bo nie potrafił albo nie chciał zarobić swoim bogactwem na prawdziwe bogactwo,jakie jest życie wieczne w niebie, tam gdzie się znalazł dzisiejszyewangeliczny Łazarz, który leżał u bram pałacu owego ziemskiego bogacza, którystał się bogiem dla samego siebie. Za co później po swojej śmierci potwornemęki w ogniu nieugaszonym w piekle. Dzisiejsza ewangelia dość dokładnie idrastycznie pokazuje nam piekło, gdzie ma swoją siedzibę lucyfer i jegozbuntowani aniołowie, ale o tym może innym razem napisze. Samo bogactwo niejest czymś złym nawet bym powiedział ze jest błogosławieństwem Boga, ale nie odpowiednieużywanie tego bogactwa i nastawienie do niego może stać się złem. Bogactwo możenam zamknąć albo otworzyć niebo, to zależy tylko od człowieka jak zarządza tymbogactwem. Najważniejsze by ono nie stało się dla niego bogiem, bo wtedy jestna straconej pozycji zamykając sobie bramy nieba. My tez jesteśmy, a raczej powinniśmybyć bogaci Bogiem i Jego miłością, czy tak jest? Sami sobie odpowiedzmy. Będącbogatym Bogiem dopiero wtedy mogę być bezpiecznie bogaty materialnie wiedzącze nie sfiksuje od tego bogactwa. A jaki jest nasz Bóg? Jest bardzo bogaty iniesamowicie Chojny, pięknie opisuje Jego charakter psalmista dzisiejszegopsalmu, który jest śpiewany w naszych świątyniach o to jego treść:

 

On wiary dochowuje na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych,
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.


On jest miłosierny łagodny ibardzo cierpliwy i wyrozumiały, potrafi czekać na człowieka, Az do ostatniejsekundy jego życie. O to piękna wizytówka naszego Boga miłości, który oszalał ztej miłości do człowieka grzesznego, który często gardzi Jego darem miłości.Dlatego śpiewaj z radością „Chwal duszo moja, Pana stwórcę swego” i bądź bogataNim samym, by nigdy nie zagościł egoizm, który niszczy najcenniejsze bogactwo,jakim jest ofiarna miłość, która nigdy nie ustaje. AMEN!!!

piątek, 28 września 2007

Walczący Archanioł - odpust parafialny

Walczący Archanioł

 

   


Święty Michał archanioł to jedenz trzech głównych archaniołów. Jego imię Michał tłumaczy się takim pięknym zawołaniem„Któż jak Bóg!!!” To ten święty Archanioł wypowiedział wojnę przeciw Lucyferowizwanym szatanem i jego aniołom, którzy powiedzieli Najwyższemu NIE!!! Przeciwstawiającsię najświętszej woli Boga miłości. To Michał Archanioł przeciw wstawił się imi zawołał „Któż jak Bóg!” Wtrącając szatana z jego sługami do piekła, gdzie ichodwieczne miejsce. Dlatego takie piękne i głębokie ma znaczenie to imię Michał.Jestem bardzo dumny i zaszczycony ze właśnie On ten wielki święty Archaniołjest patronem mojej starożytnej parafii i mojego pięknego miasta Płońska. Właśniedziś 29 września moja parafia i cale miasto obchodzi uroczyście wielki odpustku czci swojego przemożnego patrona. Są to swojego rodzaju imieniny parafiimiasta Płońska i okolic. Centralne uroczystości odpustowe będę sprawowane 29września o godzinie 11:30 z udziałem wielu zaproszonych Kapłanów m.in. Oj. Zgromadzenia OO Karmelitów bosych z Obór, do którego po części należę nosząc nasobie Św. Szkaplerz karmelitański. Św. Michał Archanioł jest super patronem ipomocnikiem w walce z pokusami szatana, który bardzo Go nienawidzi podobnie jakNiepokalaną dziewice Maryję. On Św. Michał nieustannie walczy z szatanem strącającgo do ochlani piekielnych. Często do Niego się modle i doświadczam Jegoogromnej pomocy, On zawsze mi pomaga, gdy znajduje się w opalach szatańskichpokus, oczywiście, jeśli tylko tego chce. On nie może mnie uratować bez udziałumojej dobrej, choć często słabej woli. Jest posłańcem Boga miłości wiec robijak On szanuje moja wolna wole. Zachęcam Was do modlitwy do tego wielkiego ŚwiętegoArchanioła Michała a na pewno nie będziecie zawiedzeni i zawsze wysłuchani.Polecam Wam taką o to modlitwę, którą osobiście codziennie odmawiam, jest piękna,bardzo głęboka i wymowna. O to jej słowa:

 

ŚwiętyMichale Archaniele, broń nas w walce; przeciw niegodziwościom i zasadzkom złegoducha bądź nam obroną. Niech mu rozkaże Bóg, pokornie oto błagamy; a Ty, Książęwojska niebieskiego, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkichkrążące po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

sobota, 22 września 2007

Komu lub, czemu służę?

Kochanio to kolejny mój komentarz do niedzielnej ewangelii. Komentujcie śmiało czekamna to. Gorąco proszę Was o modlitwę, bo jest mi ostatnio bardzo ciężko.Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i mocno całuję wszystkie kobiety. Waszromantyk Łuki

 

Komulub, czemu służę?

 

„Żaden sługa nie może dwom panomsłużyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtymbędzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie"

 

No i więc rodzi się pytanie:,Komu lub, czemu ja i Ty droga siostro i bracie służę? Czy służę Bogu miłości,któremu należy się wszelka chwała i cześć, czy mamonie, która minie jak naszeziemskie życie? A może to Bóg nam służy? Niestety często tak jest ze chcemy uczynićGo naszą dobrą wróżką, która spełnia nasze zachcianki nasze kaprysy.

Mamona to może być nasza rodzina mająteksamochód komputer Komórka pieniądze nawet drugi człowiek, którego kochamy i jasam. To wszystko jest dobre, bo pochodzi od Boga miłości, tylko to nie możezasłonić Jego samego. To wszystko nawet nasze, własne życie może stać sięnaszym bogiem, który nie może nas zbawić dając nam życie wieczne. Tylko nasz Bógmiłości może nas zbawić a raczej już to zrobił w Swoim umiłowanym Synu JezusieChrystusie, który jest najdoskonalszą drogą do Ojca – Boga wielkiegomiłosierdzia i niepojętej miłości. Właśnie temu Bogu mamy służyć i jego świętejwoli ma być poddane nasze życie.

Wszystko i wszyscy mogą stać sięnaszym panem, nawet ten zbuntowany anioł szatan, który jest bardzo przebiegły iniesamowicie inteligentny. Niestety bardzo często to jemu służymy bardziej niżBogu, trwając w swoich grzechach w naszej pysze, egoizmie, nieczystości,nieuczciwości krętactwie wykorzystując przy tym ludzi biednych i ubogich. Wtedyniestety najlepiej służymy temu, który jest wielkim przeciwnikiem Boga inaszym, mimo ze stara się być naszym przyjacielem i często to mu się udaje. Wiemto po sobie niestety.

Tak się dzieje, bo za słabo zamało radykalnie Jesteśmy zakorzenieni w Bogu miłości, za słabo jest ugruntowananasza wiara, nadzieja i miłość. Ciągle nieustannie potrzebujemy to pogłębiać i rozwijać,abyśmy nie stali się duchowymi trupami, które tylko gniją w swoich ciałach.

Boże miłości stań się dla nas najważniejsząnajlepszą mamoną, której warto się oddać bez reszty służąc jej czystym,szczerym ofiarnym i miłującym sercem. A to się nam bardzo opłaca, bo to jestjedyna mamona, która nigdy nie przemija, gdyż prawdziwa miłość jest wieczna nieprzemijającaprzekracza granice naszego czasu, który nie jest wieczny. Wiec trzymajmy sięmocno tej wielkiej nieprzemijającej miłości, a dobrze na tym wyjdziemy.Śpiewajmy z radością i wielką miłością w sercu: „Pana pochwalmy, On dźwigabiednego” Amen

sobota, 15 września 2007

Grzesznicy godni naśladowania.

Wiem, że wielu z Was czeka namój kolejny komentarz z cyklu niedzielne rozważania nad słowem Pana, o to i on.Życzę miłego czytania i dobrego rozmyślania. Przepraszam jeśli jest trochę zadługi, ale tak wyszło;) Czekam na Wasze komentarze.

 

Grzesznicygodni naśladowania.

 

Comyślicie, jaki dziwny tytuł? Tak może i dziwny konserwatywny, ale prawdziwy.Przychodzili do Jezusa ludzie tzw. Marginesu społecznego, ludzie ulicyzłodzieje mordercy celnicy, którzy byli bardzo bogaci, prostytutki alfonsi,najgorsza tzw. melina społeczna. Przychodzili do człowieka, którego uważali zadoskonałość do tego, który był i jest ich najlepszym przyjacielem, któryrozumiał ich i miał moc leczenia ich najgorszej choroby, jaką jest grzech. To właśniez takimi ludźmi Jezus jadł i pil, był nie jako jednym z nich. Ten, który jestsama świętością wchodzi miedzy grzech, aby i z tego grzechu wyprowadzić dobro iżycie. Oni przychodzili, aby Go słuchać, by słuchać czystej miłości, która mamoc wyzwolić ich z więzów grzechu, który zamyka nam bramy nieba. Ci grzesznicysłuchali Go nie tylko uszami fizycznymi, ale uszami duchowymi uszami serca,które jest bardzo spragnione Bożej miłosiernej miłości.

Nato wszystko szemrali tzn. narzekali faryzeusze ci, którzy uważali się zasprawiedliwych za świętych nieskalanych, tylko aureoli i ramki im brak ha ha ha.To im się nie podobało, tym niby świętym ludziom, ze Jezus ten święty mąż Bożyrozmawia je i pije z tymi ludźmi, których oni uważali za nic za niegodnych siebie.Oni się brzydzili takimi ludźmi z marginesu. To właśnie o nich, którzy tak spostrzegaliinnych Jezus powiedział: „Groby pobielane” na zewnątrz piękni a wewnątrz pełnitrupich kości. W innym miejscu mówi „Przyszedłem szukać i ocalić to, co zginęło”,czyli mnie i Ciebie kochana siostro i drogi bracie, właśnie nas grzeszników by ocalićnas od naszej strasznej choroby, której na imię grzech, a przez to otwiera nambramy nieba dając nam zbawienie wieczne.

Leczmy jesteśmy przewrotni ludem o twardym karku i wolimy trwać w naszej grzesznejchorobie. Tak trwamy, bo dobrze nam jest w naszym własnym smrodzie bagnie sorryza słowo gównie – w naszych grzechach, które często stają się nałogiem, zktórego potem ciężko wyjść. A jednak coś nas gryzie nie daje spokoju, to miłosiernazazdrosna miłość Boga, który przychodzi i upomina się o moją i Twoją miłość, Onzebrze o moją i Twoją miłość, bo jest Bogiem zazdrosnym, ale nie zaborczym. TenBóg pragnie jedynie mojego i Twojego szczęścia. On Pan miłości nie chce nikogodo siebie przywiązywać szanuje naszą wolną wole, którą sam nam ją dał. On mówizawsze, „jeśli chcesz” przyjdź do mnie ty, który obciążony jesteś swoimgrzechem słabością nałogiem chorobą duszy a Ja Cię pokrzepię swoją miłosiernąmiłością, podźwignę Cię z twojego bagna, tylko przylgnij do mego miłującegoserca. Do tego serca, które z miłości do mnie grzesznika, do nas wszystkich zostałona ociecz otwarte na krzyżu dając mi życie. Czy skorzystam z tego wielkiegodaru zależy tylko od de mnie.

Ohjak przyjemny jest grzech Np. grzech nieczystości jak ja go lubię niestety stałsię on moim nałogiem, właśnie ten grzech zamyka mnie na ten dar życia i miłości,który płynie z Chrystusowego krzyża. Dlatego ciągle i nieustannie z nim walczę,by stać się naprawdę człowiekiem cudownej, ofiarnej miłości a przez to pięknymświadkiem Jezusa mojego Pana. Dlatego ewangeliczni grzesznicy są dla mnie godninaśladowania, oni są dla nas niesamowitym wzorem, z którego warto brać przykład.To oni pod wpływem słów Mistrza nawracali się zmieniając swoje życie o 180% czyja tak potrafię? Czy jestem aż tak odważny by pójść za Tym, który jest mojądrogą prawdą i życiem? Czy stać mnie na to? A czy wogóle słucham tego, co mówido mnie szalony Bóg miłości? A może jednym uchem słucham a drugim wypuszczam.Może bardziej słucham tego świata i przeciwnika Boga niż Jego samego? Tenprzeciwnik szatan jest także i naszym wrogiem a często się z nimzaprzyjaźniamy. Dajemy mu ogromną radochę, gdy trwamy w naszych grzechach, jemuoto chodzi zależy mu na tym żebyśmy trwali w nich jak najdłużej, bo wiedoskonale ze to osłabia naszą wiarę i miłość a w rezultacie zamyka nas na Zycie.Zamyka nas na żyjącego Boga w nas, który jest samą miłosierną miłością. Jemuteż na nas zależy nawet nie mamy pojęcia jak bardzo Mu na nas zależy. Do tegostopnia zależy, ze potrafi zostawić 99 sprawiedliwych iść i szukać tejzagubionej poranionej owieczki nie spocznie aż ją znajdzie. Znalawszy tezagubiona opatruje ją i urządza wielkie weselisko. Tak się dzieje zawsze wniebie, gdy któryś z nas z ludzi się nawraca i wraca na drogę miłości. U Niegokażdy ma szanse, dla Niego nie ma człowieka do stracenia nie do uratowaniabędzie walczył do końca do ostatniej sekundy jego życia, by wyrwać jego duszeze szponów diabła.

 Czy ja potrafię się przyznać, że jestemgrzesznikiem potrzebującym Bożego miłosierdzia? Jak św. Paweł, który nazywa sięporonionym płodem, właśnie w tym płodzie objawiła się wielka moc i miłośćwszechmogącego Boga. A może uważam się za tego, który nie ma grzechu i jest jużświęty jak faryzeusze i uczeni w piśmie z dzisiejszej ewangelii? To wtedy podwójniegrzeszymy swoją pychą i egoizmem, wtedy jesteśmy naprawdę godni politowania.

Więckochani z pokorą i skruszonym sercem wstańmy i pójdźmy do naszego Ojca –Tatusia, który jest bogaty w miłosierną przebaczającą miłość. Do Tatusia, który miękknie, gdy widzi skruszoneserce przepełnione żalem za grzechy z miłości do Niego Ojca nieogarnionejmiłości, która nigdy się nie skończy. AMEN!!!!!!!! Niech naszą wspólnąmodlitwą, będą słowa dzisiejszego, bardzo pięknego psalmu. O to jego treść:

 

:Wstanę i wrócę do mojego ojca.

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Panie, otwórz wargi moje,
a usta moje będą głosić Twoją chwałę.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

sobota, 8 września 2007

Miłość czy nienawiść?

         O to kolejny komentarz zcyklu niedzielne rozważania nad słowem Pana. Bardzo gorąco zachęcam doczytania, rozważania i komentowania. Bardzo ważne i cenne są dla mnie Waszekomentarze, więc tym bardziej o nie proszę. Pozdr serdecznie i mocno całujęwszystkie kobiety:)Wasz romantyk Łuki

 

Miłość czy nienawiść?

 

Pewniewielu z Was – z nas myśli sobie, co ten Chrystus dziś gada mam nienawidzićswoją rodzinę przyjaciół tych, których kocham a nad to i swoje życia? Nie, nie,nie nic podobnego i bardziej mylnego, bo jak ten, który jest samą doskonałąmiłością może mówić o jakiekolwiek nienawiści? Przecież to by było sprzeczne zJego Boska natura i wtedy nie mógłby być naszym prawdziwym Bogiem, bo nasz Bógjest Bogiem wielkiej nieskończonej miłości.

W bibliitysiąclecia jest to źle przetłumaczone i dla takiego zwykłego niedzielnegokatolika te słowa Jezusa mogą być oburzające a nawet bulwersujące i to jestzrozumiale. Do nie dalekiej przeszłości podobnie myślałem jak wielu z Wasteraz. W nowym przekładzie pisma Św. dla młodzieży edycja Św. Pawła, któregoobecne używam jest zupełnie inaczej ujęte to zdanie. Jezus mówi, „Jeśli ktośprzychodzi do mnie a bardziej miłuje,…. tu Jezus wymienia członków naszejrodziny ….a nad to swoje życie nie może być moim uczniem.” To jasne Jezus mówio miłości, a nie o nienawiści. Ten, który jest doskonałą najczystszą miłościąprosi mnie i Ciebie o odwzajemnienie tej miłości, On pragnie mojej i Twojejmiłości. Kochając swoich najbliższych, chłopak dziewczynę dziewczyna chłopaka oczekujemytego samego, aby nas kochano za naszą miłość. Tak samo i Bóg oczekuje naszejmiłości za swoją miłość, jaką nas nieustannie obdarza.

Miłośćto także krzyż a Jezus dalej mówi, „Kto nie dźwiga swego krzyża a idzie za mnąnie może być moim uczniem.” Oh jakże bliskie mi są te słowa mojego Mistrza, ja,co dnia biorę swój krzyż i idę za moim Panem miłości. Przez całe życie noszęswój krzyż, ten krzyż choroby niepełnosprawności szarości dnia krzyżsamotności, z którą ciężko jest mi się pogodzić. Także krzyż braku odczuwaniamiłości drugiej osoby – kobiety, jak również, krzyż utrzymania czystości, zktórą mam ogromny problem i ciągle nieustannie z nią walczę. Wiec tak idę zaswoim Panem ze swoim krzyżem, bo właśnie ten mój krzyż otwiera mi bramy nieba.Ten mój krzyż doprowadza mnie do prawdziwej szalonej miłości, on staje sięświętym ogniem, który uszlachetnia moje serce, aby stało się sercem miłości, wktórym zamieszka sam Król miłości wszechmogący Bóg. Nie ma innej drogi do niebai prawdziwej miłości jak tylko po przez własny krzyż. To jest wyznacznikiembycia prawdziwym autentycznym uczniem Chrystusa. Przyjmować swój własny krzyżjest bardzo trudne, ale z pomocą Pana i Jego wspomagającą miłością jest tomożliwe, a nawet staje się radością. Dźwiganie swego krzyża z miłością jestniezbędne by królować z Nim w wieczności.

KochającBoga ponad wszystko i wszystkich automatycznie będziemy kochać wszystkichnaszych najbliższych, nie ma innej drogi do nieba, jak tylko droga ofiarnej autentycznejmiłości, naznaczoną własnym krzyżem. Miłość ma to do siebie, że lubi i pragnie siędzielić, a dzieląc rozmnaża się wiec nigdy nam jej nie zabraknie, bo miłośćjest płodna jak kobieta, która ma wiele dzieci.

Panie,spraw, aby nasza miłość do naszych ukochanych i Ich miłość do nas, niezasłoniła nam największej miłości, którą jesteś Ty niepojęty Boże. Aby oni niestali się dla nas bogiem zasłaniając nam nieskończoną miłość, którą jest nieprzemijającyBóg. Ten Pan, który zawsze był, jest i ustawicznie będzie naszą ucieczką iwarowną twierdzą. Amen!

środa, 5 września 2007

Miłośc podstawą mojego życia

    Kochani moi! Wiem ze wielu z Was już ten artykuł czytało ale nie tu na blogu. On pokazuje moje dotychczasowe życie. Z niego tez jest zaczerpnięty tytuł mojego bloga miłość podstawa mojego życia. Z tego artykułu również korzystał dziennikarz Pan Mirosław Wlekły, który pisał o mnie w Leszczyńskiej gazecie ABC pt. Mam marzenia. Oto całość treści tego mojego artykułu.

Miłość, podstawąmojego życia.

 

Nazywam się Cichocki Łukasz. Jestemniepełnosprawny od pierwszych sekund swego życia tj. od 30 lat. Tuz pourodzeniu moja Mama usłyszała diagnozę która zabrzmiała jak  wyrok: „mózgowe porażenie Dziecięce.” 4-ro kończynowe tzw. „poza piramidowe” Niepełnosprawnośćrak nóg i trochę języka. Tak było mi ciężko, nie mowie ze teraz jest mi łatwo,w ogóle całe moje życie jest jednym wielkim cudem i działaniem Wszechmogącego.Po ludzku  mówiąc powinno mnie nie być natym świecie, gdyż po urodzeniu na 20 min zaprzestała praca serca i ustaloddech. Jak potem mówili byłem trupem. Dziwili się bardzo ze ten mały trupek żyje.A jednak ten trup żyje i ma się dość dobrze i ma zamiar jeszcze długo żyć. Odpierwszych chwil mojego niełatwego życia byłem i jestem pod czułym troskliwymwzrokiem Boga miłości, który jest moim PANEM. Jak każdy młody chłopak miałembunt i pytania  Dlaczego właśnie ja?Dlaczego Oni chodzą biegają, skaczą a ja nie mogę Na te i inne podobne pytanianie ma jednoznacznej i wyczerpującej odpowiedzi. One jak echo powracają w całymmoim życiu  Zastanawiam się czy do końcapogodziłem się z choroba? Hmmmm szczerze mówiąc to nie wiem, czy można do końcapogodzić się z choroba? Myśle ze tak ale jest to łaska, łaska dana z góry. Kiedyśgdy byłem młodszy jakoś łatwiej mi było pogodzić się z moja niepełnosprawnościąlżej jakoś było a może mniej rozumiałem. Teraz jest dużo trudniej. W ostatnimczasie co raz bardziej i częściej zadaje Bogu i ludziom to słynne pytaniedlaczego właśnie ja? Czemu nie mogę żyć normalnie jak każdy zdrowy mężczyzna?Dlaczego nie mogę pracować mieć swoja rodzinę żonę dzieci współżyć ze swojaukochana kobieta która by była moja zona i matka naszych najdroższych dzieci? Prowadzićsamochodu który bardzo lubię <Samochody motocykle to moja 2 pasja po psychologiipomaganiu innym> dlaczego nie mogę jeździć na rowerze chodzić po górach pracowaćfizycznie? A w końcu dlaczego ta okropna nieznośna samotność która tak bardzomi dokucza i doskwiera? Jako człowiek wiary uznaje ze tak musi być, ze Pan dałmi misje do wypełnienia, pokazując Wam a szczególnie młodym ze mimo chorobymożna żyć normalnie w miłości i radości. Można jeśli tylko się chce. Chodź niezawsze tak łatwo i chętnie zgadzam się z wolą mojego Pana ale tak to już jest wżyciu każdego z nas że ciężko jest się pogodzić z tym co trudne niewygodne ibolesne.

Kochać i być kochanym, byćczłowiekiem miłości. To moje motto życiowe. Uważam ze bez miłości nie ma nic.Nie ma radości, pokoju, harmonii, zgody, zrozumienia, zdrowia, pomyślnościszczęścia. Nawet ośmielam się stwierdzić ze bez miłości nie ma prawdziwego życia.Myśle że świat już dawno przestał by istnieć gdyby nie miłość Boga i wieluwspaniałych ludzi którzy stali i staja się świętymi. To miłość sprawia żeczłowiek staje się szczęśliwym świętym, mimo wielu trudności bólu i cierpienia.Przykład niezwykły naszych czasów to nasz umiłowany Rodak sługą Boży Jan PawełII Karol Wojtyła dla przyjaciół Lolek. Tego człowieka za Jego miłość i pokoręBóg wyniósł Go na tron św. Piotra na Watykanie. Mimo wielu trudności cierpień ibólu był człowiekiem pełnym niezachwianej wiary niezłomnej nadzieichrześcijańskiej radości pokoju bezgranicznej ufności Bogu i drugiemuczłowiekowi. On był świetnym przykładem jak można upodobnić się do źródłaprawdziwej miłości którą jest sam Bóg. Karol dzięki zjednoczeniu się z Nim mógłpokonać wszelki ból cierpienie wszelkie przeciwności życiowe dzięki miłościktórą Bóg Go obdarzał. Dlatego ten święty wielki człowiek który terazbłogosławi nam z niebieskiego okna w domu Ojca Boga, jest dla mnie największymwzorem do naśladowania. Ojciec Święty nie tylko mówił o miłości ale przedewszystkim pokazywał Ją swoim przepiekanym i trudnym życiem. Tak samo pragnęczynić w moim niełatwym niepełnosprawnym życiu. Wszystko można teraz kupić alenie prawdziwą, czystą miłość, która jest największym darem Boga i ona jestwyznacznikiem tego ze jesteśmy Jego prawdziwymi uczniami i dziećmi. To zmiłości będziemy sadzeni. Bóg zapyta ile dobra zrobiłeś z miłości a nie z interesu.Takiej miłości uczymy się całe życie, chcemy być jak nasz Bóg? Po prostukochajmy mimo wszystko. Proste? Może w pisaniu i mówieniu ale nie w codziennymżyciu, lecz jest to możliwe z pomocą Najwyższego. Dlatego ta największa cnotamiłość jest najważniejsza w moim życiu. Dlatego tak dozo mowie i pisze o niej.Miłość daje szczęście przeogromna moc uczy latać jest jak skrzydła aniołówktóre nas unoszą ponad ziemie. Cierpienie i ból oczyszcza i uszlachetnia miłośćjak ogień złoto dlatego nie raz warto cierpieć z miłości i dla miłości aby naprawdęstać się człowiekiem miłości. Chodź ostatnio odczuwam wielki głód tej miłości oczym pisałem w ostatnim moim artykule Pt wielki głód miłości. Mam nadzieje zeto moje pisanie o tak ważnych sprawach jak miłość i Zycie pomaga wielu ludziom.Pisze dla Was szczególnie dla młodych których bardzo kocham, nie pisze dlasiebie ale właśnie dla Was. Nie mógł bym żyć normalnie gdybym nie miał wokółsiebie wspaniałych ludzi większości młodych ludzi. To Oni często gęsto sprawiająze zapominam o swojej niepełnosprawności. Kochani dziękujcie Bogu za darzdrowia, wiem nie doceniacie go bo ono jest, człowiek docenia go dopiero gdy jestraci. Apeluje o normalne zachowywanie się wobec ludzi niepełnosprawnych mytez mamy takie same wnętrza uczucia pragnienia i myśli jak wy pełnosprawni.Najgorszym cierpieniem osoby niepełnosprawnej jest brak miłości akceptacji isamotność. Wiec moi kochani młodzi odwagi!!! postarajcie się żeby żadna osobasprawna inaczej nie czuła się samotna. Także mam na myśli związki partnerskie męskodamskie, bo każdy pragnie miłości i jest wezwany do miłości. 

Pokój wewnętrzny zależy odzdrowia duszy i serca a nie od zdrowia ciała. To jak przezywamy naszą chorobę zależyod stanu naszego serca i umysłu. Wszystko tak samo pokój i zdrowie pochodzi odBoga Miłości.  Wiem ze moje teksty pomagająwielu ludziom jest to dla mnie radość i satysfakcja. Cieszę się ze mogę pomoc komuśw taki sposób. Niestety nie mam z tego żadnych korzyści materialnych aczkolwiekchciałbym pisać  na zarobek w jakieś redakcji.Tak wiem pieniądze to nie wszystko ale tez pomagają w życiu osobyniepełnosprawnej np. chciałbym zmienić sobie komputer na lepszy niestety niemogę bo jest ważniejsza i pilniejsza potrzeba jak nowe akumulatory do wózka elektrycznegobez którego nie ma normalnego życia. Taki wózek umożliwia mi samodzielneporuszanie się po ulicach naszego pięknego miasta Płońska.  Kola wózka są moimi nogami, żeby normalnie funkcjonowaćpotrzebujecie nóg a ja wózka. Módlcie się żebyście nigdy nie potrzebowali tychokrągłych nóg. To nie jest nic przyjemnego. Jak również zbieram na nową windę, bezktórej nie mógł bym wychodzić po za mury swojego mieszkania. Jak także na innepotrzebne sprzęty, które ułatwiły by mi moje niepełnosprawne życie.

Mam jeszcze inną ważną sprawę azarazem prośbę do Was kochani wiec: Szukam wolontariuszy chłopaków np. dowykąpania mnie, umycia, wyjścia ze mną na spacer, pozostania ze mną jak Mamamusi gdzieś wyjść, wyjechać. Mama już nie ma sił opiekować się mną, sama jestchora: kręgosłup oraz  ma biodro dowymiany. Mamusia  ma swój wiek 60 lat.Sama mnie wychowywała niestety bez Ojca, no cóż takie Zycie. Uważam ze należysię Mamie odpoczynek od tego trudnego życia. Niestety nie może tego zrobić zpowodu mojej niepełnosprawności.  Koledzypomagają jak tylko mogą ale nie zawsze mają czas, też mają swoje życie. Naopiekunkę z MOPS-u niestety mnie nie stać. Sami rozumiecie, wiec jak byściemogli pomóc i w tej trudnej sprawie to będziemy z Mamą ogromnie Wam wdzięczni.  

Moje marzenia? Hmm? Mam kilkatakich Marzen np. pojechać do Rzymu – Watykanu na grób wielkiego i świętegoczłowieka Jana Pawła II lub polecieć do Ziemi świętej tam gdzie chodził nasz Bógmiłości Jezus Chrystus. Chciałbym także np. przejechać się formułą 1 lubnajszybszym motocyklem świata ale takim największym moim marzeniem jest. Hm no właśnie…Do  realizacji tego marzenia potrzebnajest druga osoba płci przeciwnej. Pragnę poznać kochającą, mądrą kobietę, któraw przyszłości została by moją zoną oraz przynajmniej 2-jke wspaniałych dzieci. Pragnę  założyć swoja własna rodzinę czy tak będzie?Jedyny Bóg wie. Chciałbym mieć dobry samochód, który by ułatwił mojeniepełnosprawne życie, lecz bez auta można normalnie żyć i funkcjonować, alebez miłości niestety NIE!!! Marze o normalnym życiu z kobieta, Która mniepokocha i zaakceptuje takiego jakim jestem.Taką, która nie będzie patrzyła na moją chorobę i niepełnosprawność ale na mojewrażliwe i pełne miłości serducho. Kobieta. Która stanie się dla mnie całymświatem. Ta która będzie mą miłością, radością, pokojem, rozkoszą mego życia,mym sumieniem dobrem smutkiem żalem. Która będzie piękną gwiazda na mymniepełnosprawnym niebie, która  będziezawsze blisko mego serca i ciała. Tym samym pragnę być dla niej, pragnę ją kochaći całować  jak żadna inna kobietę. Alegdzie jest ta wymarzona połówka pomarańczy? Któż to wie? Może gdzieś niedaleko? Może za daleko Jej szukam. Jakieś ponad Pol roku temu wydawało mi się żejuż się realizuje te moje marzenie, ale niestety widocznie inna była wolamojego Pana Jezusa Chrystusa. Trudno było i jest pogodzić się z Jego świętawolą ojjj  jakże trudno. Ale On mój Panwie lepiej co jest lepsze dla mojego życia dla mojego zbawienia.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich,którzy czytają ten artykuł o mnie i moim niełatwym życiu. Bądźcie ludźminormalnymi,  ludźmi pełnymi pokoju,radości i MIŁOŚCI!!! młodzi dobrze wykorzystajcie swoją młodość, bo macie jątylko jedna, tak samo jak i życie mamy tylko jedno, z którego będziemyrozliczani przed wieczna i nieskończoną MIŁOŚCIĄ – BOGIEM.

Dla tych którzy zechcą mnie imoje Zycie bliżej poznać podaje swoje namiary: mój email  cichawoda8@o2.pl  oraz nr GG 1898532 zazwyczaj jestemniewidoczny zapraszam do rozmowy chętnie pogadam z nowymi mądrymi osobami  skypa: cichawoda8 kom 667392643 lub osobiściepo uprzednim umówieniu się ze mną.

 

 

Dla tych,którzy chcą i mogą mi pomóc finansowo podaje numer konta:

Bank PKO
Nr rachunku: 37 1020 1592 0000 2202 0028 7789
ul. Młodzieżowa 28 09-100 Płońsk

Lub konto w fundacji.

konto  fundacji. 06 1060 0076 0000 3200 0119 1757
z dopiskiem: Pomoc dla Łukasza   "Fundacja-Pomoc"
90-722 Łódź ul. Więckowskiego 20/128 strona fundacji to
WWW.fundacja-pomoc.com


P.S Każda złotówka jest mile widziana. Pomóżcie jeśli chcecie i możecie.Za wszelka pomoc składam Wam serdeczne Bóg zapłać!!!!!!!! Za każdego z Wasobiecuje swoja modlitwę.

 

Niepełnosprawny ŁukaszCichocki