sobota, 23 lutego 2008

Życiodajna woda i poprawa u Julii

Kochani moi o to następnykomentarz  już na 3 niedziele WielkiegoPostu. Dziękuję Wam ogromnie za wsparcie i modlitwę za moją umiłowaną i bardzocierpiącą Julię za Jej cudowną Mamę oraz za mnie, który bardzo przeżywam tenstraszny wypadek Julii. Ta modlitwa działa bo to się czuje. Z Julią jest dużolepiej, choć jednego dnia było tragicznie bo już uciekała do Św. Piotra ale niepozwolili Jej odejść i dobrze bo jest potrzebna tu na ziemi. Nadal proszę Was owielką modlitwę za nas. Czuję że to trudne doświadczenie jeszcze bardziejpogłębiło i umocniło moją miłość do Boga i Julii. Cierpienie zawsze uszlachetniai uświęca miłość człowieka, a przez to człowiek staje się bardziej silniejszy imądrzejszy. Pozdrawiam Was serdecznie i z miłością ściskam. Wasz szalony itrochę radośniejszy romantyk Łuki

 

 

Życiodajna woda

 

 

            Nikt z nas nie może żyć bez wody. Bezwody giniemy usychamy jak drzewo na pustyni, które nie ma życiodajnych soków bydalej rosnąć i rozwijać się. Jak wielki dar dał nam Stwórca świata wodę. Niemyjmy się nie używajmy wody przez kilka dni, co z nami będzie? Po prostu jedenwielki wrak człowiek umiera i wszystko co żyje też.

Tak samo nasze dusze i sercastają się trupami bez wody, którą oferuje nam nasz szalony Mistrz miłości. Tawoda jest życiodajną wodą, która wytryska razem z przenajświętszą Krwią zprzebitego boku Chrystusa obmywa nas z grzechów i zapewnia nam mieszkanie wdomu Ojca Niebieskiego. Ta woda najbardziej i najmocniej działa w sakramenciepokuty, gdy szczerze i z żalem wyznajemy swoje grzechy. Właśnie tam najbardziejzanurzamy się w tej życiodajnej wodzie miłości i wielkiego miłosierdzia. Jestto ta sama woda, którą widzimy na obrazie „Jezu, ufam Tobie.” W tym świętymczasie Wielkiego Postu, powinniśmy częściej i bardziej korzystać z tej świętejoczyszczającej wody Jezusa, którą nam dziś oferuje w osobie samarytanki.

Myślę, że taką życiodajną ileczącą wodą może być, a raczej powinna być prawdziwa, ofiarna i oddana miłość,bo bez niej jak bez wody giniemy i umieramy. Ona jak woda użyźnia naszą glebężyciową odświeża nasze wnętrze, uskrzydla unosi człowieka ponad ziemię isprawia, że chce się naprawdę żyć a nie wegetować. To sprawia miłość któraźródło ma w niepojętej i miłosiernej miłości Boga. Ta miłość jest rozlana jakwoda w naszych sercach przez Ducha Świętego, jak mówi Św. Paweł w dzisiejszymdrugim czytaniu. Ta rozlana w naszych sercach miłość daje nadzieję którazawieść nie może. Tej niezłomnej nadziei bardzo teraz potrzebuję, by dzielnieprzejdź tę trudną drogę krzyżową związaną z wypadkiem i ciężkim stanemukochanej mojej Julii. Wierzę, że ta nadzieja mnie nie zawiedzie, bo bardzokocham Julię i Jej cudowna Mamę Andżelinę, która jest świetnym lekarzem ifachowym chirurgiem. 

Prośmy dziś w trzecią Niedzielę wielkiego postu razem z Samarytanką,która dzięki spotkaniu z Chrystusem dającym wodę życia poznała prawdę o swoimpogmatwanym życiu. Panie daj nam tej wody żywej, abyśmy już nigdy nie pragnęlii mieli życie w Tobie. Niech ta Woda oczyszcza nas z naszych grzechów i gasipragnienie miłości. Prośmy by Jezus na zawsze pozostał w naszych sercach ipamiętajmy, że On jest prawdziwym naszym Zbawicielem i całego świata. „KiedyBóg mówi nie gardź Jego słowem” Jego słowo jest jak ożywiająca woda, któranapełnia nasze serca. Pozwólmy by ta życiodajna woda miłości przenikała nas dogłębi i przemieniała nasze nieraz trudne grzeszne życie. AMEN!!!

sobota, 16 lutego 2008

Góra tabor

   Kochani proszę Was o wielką modlitwę za mnie i moją ukochaną Julie po wypadku o miłość i wytrwałość w cierpieniu.

Góra tabor

 

W drugą niedziele Wielkiego posturozważamy przemienienie Chrystusa na górze tabor. O to zwykły człowiek z krwi ikości tam w obecności trzech Apostołów przemienia się pokazując że jest Bogiempełen chwały, majestatu i piękna. Tak Ich olśnił swoim światłem że oniemielizgłupieli, nie wiedzieli co gadać chcieli tam zostać na zawsze byli pełniekstazy jakby byli na największym haju. 

Czasem przeżywamy w swoim życiutakie chwile radości pełne uniesienia są one niezbędne by rozjaśnić ciemnemroki naszego życia. Gdy przyjdą trudne chwile, gdy nadejdzie nasza golgotanasze krzyżowanie naszego życia naszych planów i marzeń, te radosne pełneuniesienia chwile mają nam pomóc przetrwać te moje trudne doświadczenia, mojejkalwarii.

Taką trudną golgotę obecnieprzeżywam. Moja ukochana kobieta Julia jechała do mnie by mnie bliżej poznać ibardziej pokochać. Niestety nie było nam dane spotkać się jadąc do mnie zmiłości do mnie uległa wypadkowi. Przez kilka dni była nie przytomna. To mojagolgota pytam dlaczego? Nie mam odpowiedzi na razie nie rozumiem tego, jest mistrasznie trudno pogodzić się z tym. Pewnie Bóg ma swój plan, którego na razienie mogę pojąć. Może przez te straszne doświadczenie ma się dokonać przemianamojego serca mojego życia. Znów moje serce jest w oczyszczającym ogniu widoczniemam jeszcze bardziej kochać Boga miłości drugiego człowieka i Julię, którąbardzo, bardzo kocham. Wierzę że przez to bardzo trudne doświadczenie jeszczebardziej umocni się nasza miłość i oddanie Julii dla mnie.

Nasza przemiana ma się dokonywaćw tym wielkim poście na modlitwie osobistej i wspólnotowej przez Eucharystiesakrament pokuty – spowiedź, przez rekolekcje i praktyki wielkopostne. Dziś wdrugą niedziele w.p czytamy o przemienieniu po to by nas umocnić gdy będziemyrozważać największą tragedie świata tzn. mękę i śmierć samego Boga miłości poto by ja i Ty miał życie wieczne.

Niech się dokonuje moja i Twoja przemiana. By w naszym życiu zaistniałagóra tabor i na nowo rozpaliła naszą miłość do Boga i człowieka, byśmy bylidoskonałym Jego obrazem miłości. AMEN!!! Wołajmy za psalmistą pełni wiary imiłości: „Mamy nadzieję, w miłosierdziu Pana” Oby nigdy tej nadziei nam niezabrakło, bo ona umiera jako ostatnia.

sobota, 9 lutego 2008

Odeszła do Pana

    Eh żal Piękna młoda kobieta od pół roku mężatka, była wychowawcą w szpitalu rehabilitacyjnym w Górznie do którego jutro jadę. Pełna miłości i wrażliwości na drugiego człowieka szczególnie chorego niepełnosprawnego. Była wymagająca ale miała dobre serce. 2 Lutego uległa samochodowemu wypadkowi dziś rano zmarła oddając dusze Bogu. Niech miłość  Pana świeci nad Jej młodą duszą. Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a światłość niechaj Jej świeci, niech odpoczywa w pokju Pana. Amen!!!!!!!! 

Tak piszę

      Pewnie wielu z Was czytających tego bloga myśli sobie tak: "Jak on pisze skoro ma niesprawne ręce?" Tak rozumiem doskonale Wasze zdumienie i ciekawość. Niech te zdjęcia będą odpowiedzią na nurtujące Was pytanie jak ja piszę. O to fotki:

 


 

  

Nauczyciel walki z pokusa. - Dzień chorego

    Kochami to ostatnikomentarz, który piszę w domu. Jak już wiecie jutro około południa wyjeżdżam narehabilitacje do Górzna. Nie wiem jaka będzie możliwość pisania, ale jak tylkobędę miał taką możliwość, to będę pisał dla Was komentarze, bo wiem jak bardzoto Wam pomaga. Niestety nie zdążę już nic na poniedziałek. A dlaczego naponiedziałek? Gdyż 11 lutego obchodzimy wspomnienie Matki Bożej z  Lourdes  a jednocześnie chyba już VI ogólno światowydzień chorego. To także moje święto i wielu moich sióstr i braci. To nasześwięto, nas którzy jesteśmy naznaczeni najtrudniejszym powołaniem to powołaniedo cierpienia. My w naszych chorych członkach dopełniamy cierpień Chrystusanaszego Pana i Zbawiciela. Powołanie Krzyża moim zdaniem jest najtrudniejszym inajbardziej wymagającym powołaniem jakie może być. Bardo często jest przyjąćkrzyż cierpienia na swoje barki, wiem to z własnego doświadczenia. Częstobuntujemy się i nie chcemy przyjąć tego krzyża, ale nie mamy innego wyjściakażdego dnia bierzemy ten swój krzyż cierpienia i idziemy za naszym szalonymMistrzem miłości Chrystusem. Ten krzyż cierpienia udoskonala i uszlachetnianaszą słabą ludzką miłość. Może dlatego potrafimy bardziej i mocnej kochać bonasza miłość nieustannie się oczyszcza w ogniu cierpienia. Proszę Was kochanimódlcie się za nas cierpiących, abyśmy do końca i wytrwale wypełnili te jakżetrudne ale i wzniosłe powołanie. Abyśmy nigdy nie uciekli z naszego krzyżacierpienia. Wierzę że, za te cierpienia czeka dla każdego z osobna przepiękny pałac w niebie, ozdobiony ślicznymi idrogocennymi kamieniami. Naszą nagrodą będzie przebywanie w krainie, gdziemłodość i miłość wiecznie wciąż trwa, to jest właśnie NIEBO!!! Więc pamiętajcieo nas chorych szczególnie 11 lutego w nasze święto. Pozdrawiam Was serdecznie imocno ściskam. Wasz szalony romantyk Łuki

 

 

Nauczyciel walki zpokusa.

 

 

W środę rozpoczęliśmy święty czaswielkiego postu, czas przygotowania na Zmartwychwstanie Chrystusa w naszychsercach w naszym życiu. To czas osobistego nawrócenia i walki z pokusami, czasnaszej trudnej rehabilitacji duchowej.

Dziś Pan daje nam niesamowityprzykład w jaki sposób mamy wałczyć z pokusą szatana. Po pierwsze, nigdy niewygramy z pokusą, jeśli nie zamieszka w nas Duch święty, tylko w Jego mocymożemy wygrać z diabłem, który jest najinteligentniejszym i przebiegłymstworzeniem świata. Nie zapominajmy ze szatan był blisko Boga. Z szatanem niemożemy negocjować iść na układy, nie możemy nawiązywać dialogu z pokusą, bozawsze przegramy. Musimy być nieugięci i zdecydowani jak Jezus.

Tak wiem łatwo mi pisać takienauki i komentarze na blogu, ale w życiu jest inaczej, wiem o tym bo sampopełniam ten błąd rozmawiając z pokusa. Z pokusa jest jak z cukierkiem w złotymlub kolorowym papierku, który nęci i kusi żeby go zjeść lecz w środku zawiera trującągorycz która jest nie do wytrzymania. Podobnie działa szatan, pokazując złojako dobro, uderzając w najsłabsze punkty człowieka. Np. masz skłonność doalkoholu, papierosów albo nie możesz sobie poradzić ze swoja seksualnością właśniew to będzie atakował wali w to co jest słabe we mnie i w Tobie. Od milionów lattrwa nieustanna walka Boga z szatanem o dusze człowieka, ale w ostatecznymrezultacie Bóg wygra tą walkę bo jest większy i mocniejszy od niego.

W tym świętym czasie obydwajzwiększają swoja moc i działanie. Będzie widać wielkie dzieła Boga i szatana,wiem bo doświadczam tego co roku w czasie adwentu i wielkiego postu. W walce zzłym duchem ma nam pomóc Ducha Świętego. a wiec nieustanna i wytrwała modlitwado Niego. Niech On pomaga nam rozważać mękę Chrystusa podczas nabożeństwpasyjnych drogi krzyżowej i gorzkich zali. Żyjąc w Duchu miłości Mistrza, żadnapokusa nie będzie nam straszna i każdą pokonamy z miłości do Króla szalonejmiłości CHRYSTUSA.

Życzę sobie i Wam moikochani  autentycznego i prawdziwegonawrócenia w Tym wielkim poście, przeżyjmy go tak jakby to był ostatni wielkipost w naszym życiu. Nasze dobre postanowienia, wyrzeczenia tez nam pomogą w walcepokusami demona. Niech Bóg miłości i miłosierdzia zdominuje naszą dobrą leczsłabą wole, nie dając miejsca diabłu. Bądźmy ludźmi świętymi w miłości jak naszPan i Mistrz JEZUS CHRYSTUS!!!

czwartek, 7 lutego 2008

Nowa szata bloga

     Kochani pewnie zauważyliście trochę zmian na blogu, trochę nabrał kolorów jak i moje życie dzięki jednej Osobie o pięknym imieniu JULIA. Trafiła do mnie właśnie przez mój blog, jak mówi bardzo przypadkowo trafiła na mój blog i zakochała sie w moim uśmiechu moich oczach i mojej osobowości. Co będzie dalej? hm jedyny Bóg wie ale może być cudownie z pomocą Pana wierzę że możemy być szczęśliwi ze sobą.
     Na blogu jest dużo koloru niebieskiego błękitnego to oznaka nieba za którym tęsknie i do którego dążę w moim dość trudnym życiu. Ten kolor oznacza także Królową nieba Niepokalana Maryję, Matkę Boga a  także moją i Twoja Matkę która prowadzi nas do ogrodu miłości. właśnie miłość oznacza kolor czerwony, bo jak mówi tytuł bloga to Miłość jest podstawą mojego życia. Czerwony to także ból i cierpienie, którego nie brakuje w moim życiu. Na blogu jest także kolor zielony, ziółty i pomarańczowy to nadzieja, radość i szczęście, które od nie dawna pojawiły się w moim życiu dzięki ludziom o wielkich sercach i dobrej woli. To Oni sprawiają że moje niepełnosprawne życie staje się trochę łatwiejsze, to Oni sprawiają że chce mi się żyć i widzę jaśniejsze kolory w swoim życiu.
      Ostatnio także dzięki pięknej Juli i Jej wspaniałej Mamie Andźielinię, wierzę że te cudowne kobiety mogą uczynić mnie naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Więc cały mój blog jest odbiciem mojego życia w którym staram się by świeciło słonce miłości. Proszę Was o modlitwę żeby wszystko dobrze sie powiodło by wypełniła się święta i nieomylna wola Boga miłości w moim - naszym życiu. A niewierzący lub mało religijni niech po prostu  trzymają kciuki. 
      Kochana Julio,  piękna  młoda Kobieto  dziękuję  Ci  że  pojawiłaś  się  w  moim  życiu  i  rozpraszasz  jego  mroki,  dziękuję  także  Twojej  Mamie  za  chęć  pomocy mojej osobie. Niech dobre zdrowie i błogosławieństwo Boga najdoskonalszej miłości będą Waszą najlepszą nagrodą za okazane mi serce.  serce
       Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę  by w Waszym życiu zawsze świeciło piękne i jasne słońce miłości.  oczko3 Wasz szalony kochany romantyk  Łuki

środa, 6 lutego 2008

Jestem prochem – Boża rehabilitacja

Jestem prochem – Boża rehabilitacja

 
Właśnie w niedziele po raz kolejny wyjeżdżam na rehabilitacje dosanatorium w Górznie. Taką niezwykłą rehabilitacje też po raz kolejny zaczynadziś my wszyscy razem całym Kościołem Świętym w sanatorium samego Bogamiłosierdzia i wielkiego przebaczenia. Zaczynamy ją od posypania głów popiołem,dziś w Środę popielcową rozpoczynamy święty czas wielkiego postu. To czaswielkiej i żmudnej rehabilitacji naszych dusz i serc to rehabilitacja mojejczęsto egoistycznej miłości by stała się bardziej ludzka, ofiarna i miłosierna.
Popiół który Kapłan sypie mi na głowę, oznacza mnie człowieka grzesznegosłabego, który bez Boga i Jego miłosiernej miłości po prostu ginie umieraduchowo w swoich grzechach jest żywym trupem. Kapłan podczas tego obrzęduposypywania naszych głów popiołem wypowiada takie znamienne słowa: „Pamiętajczłowieku, że prochem jesteś i w proch się obrócisz.” To bardzo ważne zdanie.Człowiek, szczególnie obecnego wieku powinien pamiętać że jego życie jestulotne jak rosa poranna i w każdej chwili może zgasnąć. Taki człowiek czyli jai Ty powinien pamiętać, że jego ciało powstało z prochu i do niego powróci.
Drugie zdanie jakie Ksiądz wypowiada w tym dniu to: „Nawracajcie się iwierzcie w ewangelie.” Powinno być bardziej nawracaj się bo to szczególnie japotrzebuję nawrócenie powrotu do pierwotnej miłości miłosiernego Boga, którybędzie cierpiał i umierał w Swoim Synu Jezusie Chrystusie z miłości do mniewielkiego grzesznika. Te bolesne tajemnice będziemy rozważać pod czasnabożeństw wielkopostnych drogi krzyżowej i gorzkich żali. Te nabożeństwa będąswoistymi zabiegami naszych dusz i serc w tym sanatorium Jezusa który nazywasię Wielki post.
W tym sanatorium będzie przeprowadzona szczególna operacja naszych serc,oczywiście za naszą zgodą. Tą operacją będą rekolekcje wielkopostne któreodbędą się w każdej parafialnej świątyni. Z tą operacją nie wiąże się żadneryzyko a raczej pewność na zdrowie i lepsze życie w miłości i radości Bożej. Poto są coroczne rekolekcje wielkopostne aby Ten co umarł w naszych sercach, mógłna nowo zmartwychwstać z większą mocą i miłością w moim i Twoim życiu. Dobrze wykorzystajmyten święty czas pobytu w tym Bożym sanatorium by na końcu tego pobytu czyli wświęta Wielkanocne było widać rezultaty tej Bożej rehabilitacji.
 W tych trudnych i żmudnychćwiczeniach, niech nam pomaga będąc zarazem naszą duchową rehabilitantkąNiepokalana Maryja Matka cierpiącego Boga – Człowieka. Ta która do końcawytrwała przy swoim ukochanym Synu, nawet wtedy gdy był wywyższony na drzewieKrzyża. Wtedy najpełniej wypełniło się proroctwo Symeona, które tak niedawnorozważaliśmy, że Jej Niepokalaną dusze miecz boleści przeniknie. Jak ja poddajęsię rehabilitancie współpracując z Nią, tak my wszyscy poddajmy się Maryiwspółpracujmy z Jej łaską.
Uczmy się od cierpiącej Matki niefałszywej pokory pełnego oddania izaufania Bogu, który jest samą miłością i niezgłębionym miłosierdziem. On zwielką Ojcowską czułością czeka na nas grzeszników na swoich Synów i Córkimarnotrawnych. My sercami pełnymi skruchy żalu i miłości wołajmy za psalmistąDawidem, który też bardzo ciężko zgrzeszył przeciw swemu Bogu, więc woła tak:„Zmiłuj się Panie, bo jestem – jesteśmy grzeszni.” Niech to zdanie towarzyszynam przez cały ten wielki post, który jest nam dany i zadany przez miłującegoOjca Boga. Amen!!!!!!!!

niedziela, 3 lutego 2008

Błogosławieni…

Błogosławieni…
Dziś Jezus zaczyna swoje kazanie na górze. Zaczyna je od pociechy, alenie dla tych którzy są bogaci zdrowi i dobrze im się żyje w dostatku iobfitości dóbr materialnych. Ta Jezusowa pociecha jest skierowana do ludzibiednych, chorych, ubogich duchem, smutnych miłosiernych, czystego serca, dotych którzy łaknął i pragną pokoju miłości i sprawiedliwości Bożej i ludzkiej. Towłaśnie do takich ludzi Pan mówi Błogosławieni… czyli szczęśliwi. Trudne jestto szczęście do zrozumienia i tym bardziej do przyjęcia przez zwykłegogrzesznego człowieka.
To jest właśnie paradoks pedagogiki Bożej, że Bóg nazywa szczęściem to cojest po ludzku złe niedobre, co kojarzy się z cierpieniem, łzami i bólem.Przecież to wszystko nie jest Mu obce bo też cierpiał miał bóle i też płakał borównież był człowiekiem z krwi i kości. Czy ja jestem szczęśliwy czyli błogosławiony? Szczęśliwi i błogosławienici, którzy kochają miłością czystą i prawdziwą i ci, którzy pozwalają siękochać.
Czy tak jest w naszym życiu? Te pytania zostawiam bez odpowiedzi,odpowiedzmy na nie sobie sami w szczerości swego własnego serca. Błogosławieni,szczęśliwi, którzy żyją w Bogu i w Jego niepojętej miłości, bo już majązapewnione niebo na wieki. Gdyż tylko ubodzy duchem, mają wstęp do nieba. Jakśpiewamy w refrenie dzisiejszego psalmu. Oby tak było w moim i Twoim życiu.Amen!!! 
W ogóle cały ten psalm jestniesamowity, bo pokazuje jaki jest nasz szalony Bóg miłości, więc gozamieszczam na koniec mego rozważania. O to on:
 
Refren: Ubodzy duchem mają wstęp donieba.

Bóg wiary dochowuje na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych;
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.

sobota, 2 lutego 2008

Ofiarowanie – pierwsza Msza Święta

Ofiarowanie – pierwsza Msza Święta
Zawsze 2 lutego obchodzimy święto ofiarowania Pańskiego. Rozważamy jakMaryja ze św. Józefem przynoszą do świątyni swoje umiłowane dziecko byofiarować Je Bogu by oddać Mu to, co do Niego należy tzn. Jego umiłowanego SynaJezusa Chrystusa. Myślę, że wtedy choć może nieświadomie dokonała się pierwszaMsza Święta sprawowana przez Maryję i Józefa. Przecież w każdej Mszy św. Mamyelement ofiarowania. Do dziś można śpiewać kolędy, może dlatego że dziśrozważamy jeden z elementów historii życia małego Jezusa. W ogóle piękna jestnasza polska tradycja, że tak długo umożliwia nam śpiewać te prześlicznekolędy.
Przed wejściem do świątyni coś się wydarzyło, coś niezwykłego czego nawetnie mogli pojąć Maryja z Józefem. Oto dwoje ludzi w podeszłym wieku Symeon iAnna czekali na to Dziecko, w tym Dziecku zobaczyli i uznali prawdziwego Boga iZbawiciela świata. A Symeon chyba był pierwszym prorokiem nowego testamentu,który zapowiedział okrutną mękę Jezusa i że Niepokalane serce Matki Bogaprzeszyje nieznośny miecz boleści. Symeon gdy ujrzał małego Jezusa ogromnie sięucieszył wziął Te małe dziecię w swoje drżące ramiona i z tej niewypowiedzianejradości wypowiada takie o to słowa:
„Teraz, o Władco,pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela”.
Zastanawiam się czy ja widzę Boga miłości w drugim człowieku, szczególniew małych dzieciach zwłaszcza w tych chorych i cierpiących? A jeśli tak to czynapawa mnie to radością i pobudza do uwielbiania Boga? Pamiętajmy, że wielkiBóg zazwyczaj przychodzi w małych rzeczach i niepozornych małych ludziach,przez których często też działa. Bóg chce być dostępny dla wszystkich, dlategostaje się mały i słaby jak małe bezbronne dziecko w ramionach kochającej Matkiczy Ojca. Taki jest Ten nasz niesamowity Bóg robi to wszystko z wielkiejmiłości do nas grzesznych ludzi. Czy zdaje sobie z tego sprawę? Czy dziękuję Muza tą niepojętą miłość?
Co ja słaby nędzny człowiek mogę w tym dniu ofiarowania ofiarować Bogu?Moje nieudane nie raz pogmatwane życie, może nie ciekawą rodzinkę, nieudanyzwiązek małżeństwo, kiepsko idący interes ale i moje radości, sukcesy ipowodzenia. Ja oddaję Mu wszystko, bo wiem, że On Bóg wszechmogący nawet znajwiększego zła jest wstanie wyprowadzić największe dobro, bo to On jestkierowcą mojego samochodu, którego marka nosi nazwę moje niepełnosprawne życie.Wierze, że On mój Pan ma dla mnie wspaniały plan, którego ja jeszcze nie znam,objawi mi go w swoim odpowiednim czasie
Dziś też swoje święto obchodzą wszyscy ludzie którzy całkowicieofiarowali swoje życie Bogu miłosiernemu i na służbę drugiego człowieka to tzw.Osoby konsekrowane czyli wszyscy zakonnicy i zakonnice świata. Niektórzy z Nichchodzą w cywilnych ubraniach to są tzw. Zakonny bez habitowe działają wśródświeckiej społeczności. Oni są dla mnie wielkim wzorem wielkiej miłości icałkowitego oddania się Jego w pokorze posłuszeństwie i czystości. Co dla mnienie jest do końca zrozumiałe ale nie ważne nie wszystko muszę rozumieć co nie?(Tu się uśmiecham) To tez jest wielka tajemnica Boga i człowieka której wcalenie muszę rozumieć nie jest mi to dane.
Przez ręce świętych rodziców Maryi i Józefa ofiarujmy Bogu nasze nie raztrudne życie, aby stało się pięknym rajem miłości, która nigdy się nie kończy.Niepokalana Dziewica Matka gromniczna niech nas chroni od gromów szatana izepsutego tego świata, by do końca się nie popsuł ale raczej aby się naprawiałprzez wzajemną prawdziwą miłość, która jest najlepszym lekarstwem na wszelkiezło. Amen!!!