sobota, 8 września 2007

Miłość czy nienawiść?

         O to kolejny komentarz zcyklu niedzielne rozważania nad słowem Pana. Bardzo gorąco zachęcam doczytania, rozważania i komentowania. Bardzo ważne i cenne są dla mnie Waszekomentarze, więc tym bardziej o nie proszę. Pozdr serdecznie i mocno całujęwszystkie kobiety:)Wasz romantyk Łuki

 

Miłość czy nienawiść?

 

Pewniewielu z Was – z nas myśli sobie, co ten Chrystus dziś gada mam nienawidzićswoją rodzinę przyjaciół tych, których kocham a nad to i swoje życia? Nie, nie,nie nic podobnego i bardziej mylnego, bo jak ten, który jest samą doskonałąmiłością może mówić o jakiekolwiek nienawiści? Przecież to by było sprzeczne zJego Boska natura i wtedy nie mógłby być naszym prawdziwym Bogiem, bo nasz Bógjest Bogiem wielkiej nieskończonej miłości.

W bibliitysiąclecia jest to źle przetłumaczone i dla takiego zwykłego niedzielnegokatolika te słowa Jezusa mogą być oburzające a nawet bulwersujące i to jestzrozumiale. Do nie dalekiej przeszłości podobnie myślałem jak wielu z Wasteraz. W nowym przekładzie pisma Św. dla młodzieży edycja Św. Pawła, któregoobecne używam jest zupełnie inaczej ujęte to zdanie. Jezus mówi, „Jeśli ktośprzychodzi do mnie a bardziej miłuje,…. tu Jezus wymienia członków naszejrodziny ….a nad to swoje życie nie może być moim uczniem.” To jasne Jezus mówio miłości, a nie o nienawiści. Ten, który jest doskonałą najczystszą miłościąprosi mnie i Ciebie o odwzajemnienie tej miłości, On pragnie mojej i Twojejmiłości. Kochając swoich najbliższych, chłopak dziewczynę dziewczyna chłopaka oczekujemytego samego, aby nas kochano za naszą miłość. Tak samo i Bóg oczekuje naszejmiłości za swoją miłość, jaką nas nieustannie obdarza.

Miłośćto także krzyż a Jezus dalej mówi, „Kto nie dźwiga swego krzyża a idzie za mnąnie może być moim uczniem.” Oh jakże bliskie mi są te słowa mojego Mistrza, ja,co dnia biorę swój krzyż i idę za moim Panem miłości. Przez całe życie noszęswój krzyż, ten krzyż choroby niepełnosprawności szarości dnia krzyżsamotności, z którą ciężko jest mi się pogodzić. Także krzyż braku odczuwaniamiłości drugiej osoby – kobiety, jak również, krzyż utrzymania czystości, zktórą mam ogromny problem i ciągle nieustannie z nią walczę. Wiec tak idę zaswoim Panem ze swoim krzyżem, bo właśnie ten mój krzyż otwiera mi bramy nieba.Ten mój krzyż doprowadza mnie do prawdziwej szalonej miłości, on staje sięświętym ogniem, który uszlachetnia moje serce, aby stało się sercem miłości, wktórym zamieszka sam Król miłości wszechmogący Bóg. Nie ma innej drogi do niebai prawdziwej miłości jak tylko po przez własny krzyż. To jest wyznacznikiembycia prawdziwym autentycznym uczniem Chrystusa. Przyjmować swój własny krzyżjest bardzo trudne, ale z pomocą Pana i Jego wspomagającą miłością jest tomożliwe, a nawet staje się radością. Dźwiganie swego krzyża z miłością jestniezbędne by królować z Nim w wieczności.

KochającBoga ponad wszystko i wszystkich automatycznie będziemy kochać wszystkichnaszych najbliższych, nie ma innej drogi do nieba, jak tylko droga ofiarnej autentycznejmiłości, naznaczoną własnym krzyżem. Miłość ma to do siebie, że lubi i pragnie siędzielić, a dzieląc rozmnaża się wiec nigdy nam jej nie zabraknie, bo miłośćjest płodna jak kobieta, która ma wiele dzieci.

Panie,spraw, aby nasza miłość do naszych ukochanych i Ich miłość do nas, niezasłoniła nam największej miłości, którą jesteś Ty niepojęty Boże. Aby oni niestali się dla nas bogiem zasłaniając nam nieskończoną miłość, którą jest nieprzemijającyBóg. Ten Pan, który zawsze był, jest i ustawicznie będzie naszą ucieczką iwarowną twierdzą. Amen!

1 komentarz:

  1. ~magdalena1331@autograf.pl8 września 2007 15:21

    "Miłość czy nienawiść?" Czy Jezus chciałby,byśmy nienawidzili swoich rodziców,siostry i braci? Przecież to on kazał nam miłować bliźnich,przecież w IV Przykazaniu jest napisane "Czcij Ojca swego i matkę swoją". Więc co to ma wszystko znaczyć? Według dzisiejszej Ewngelii mamy nienawidzić swego ojca,matkę i tak dalej. Ale "w języku hebrajskim czasownik "nienawidzić" miał inne znaczenie niż nie cierpieć, życzyć nagłej i niespodziewanej śmierci. Nienawidzić ojca i matkę znaczyło: nawet oni nie mogą zasłonić Boga." Bóg dla chrześcijanina ma być najważniejszy. On tak nas ukochał,że z miłości do nas dał nam Swego Syna,który przelał Swoją Przenajdroższą Krew na Krzyżu właśnie za nas,za nasze grzechy.To Jezus dźwigał nasze przewinienia,boleści. Niósł Krzyż,który nie łatwo było Mu nieść,ale dźwigał ten Krzyż.Tak samo my mamy brać swój codzienny krzyż i nieść go każdego dnia. I nie mamy wybierać sobie wagi tego krzyża. Bo może nasz krzyż nam się nie podoba, gdyż jest za ciężki albo w ogóle robimy wszystko by od tego krzyża uciec. Mamy brać krzyż,który spada na nas niezależnie od nas. I nie możemy się temu sprzeciwiać,ponieważ Jezus się nie sprzeciwił. Z miłości do nas poniósł na swoich barkach krzyż naszych grzchów,tak samo my mamy nieść krzyż, z miłości do naszego Pana. Amen.

    OdpowiedzUsuń