czwartek, 16 sierpnia 2007

Wczasorekolekcje przedsionek nieba!!!!!

No moi kochani wreszcie doczekaliście się artykułu o rekolekcjach, o tym niesamowitym dziele jakie się dzieje co roku w każde wakacje w Zieluńskiej wiosce na prywatnej posiadłości rodziny Ks. Janusza Zdunkiewicza, przygotowanej specjalnie do tego celu. Do tego konkretnego dobra jakie tam się dokonuje. W tym artykule jest dużo aspektów życia duchowego. Na pewno zauważą to specjaliści od duchowości. Pisałem go 3 dni z przerwami. Drodzy moi czekam na wasze opinie i komentarze. Piszcie śmiało co myślicie i czujecie, to tez mi pomaga w dalszym i co raz lepszym pisania. Dzięki Wam czuje się bardziej kochany i potrzebny innym ludziom. Wiec jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję. Mam nadzieje ze już mi się udało kogoś z Was zarazić swoim wirusem miłości i radości, oby tak było;) Mam tylko podstawódke skończoną, ale czuje się marnym narzędziem w ręku Pana Boga, które używa jak chce i kiedy chce. Tak Panie chce być Twoim posłusznym narzeczem w Twoim reku. Uczyń mnie do końca człowiekiem wielkiej miłości, aby ludzie patrząc na moje pisanie i moje niełatwe Zycie, mogli zobaczyć Ciebie Panie miłującego Boga szalonej miłości. Niech moje cierpienie posłuży innym do zastanowienia się nad wartością życia i zdrowia. Oby tak się stało AMEN!!!!!!!!!!!

 

                                          Wczasorekolekcje przedsionek nieba

 

Już od kilkunastu lat są organizowane wczasorekolekcje dla ludzi chorych i niepełnosprawnych, ostatnie laty organizowane są w Zieluniu kilka km za Żurominem. Organizuje je Proboszcz z Starej Białej kolo Płocka. Wspaniały człowiek i kapłan o wielkim sercu kochający szczególnie ludzi chorych i niepełnosprawnych. To Ks. Janusz Zdunkiewicz dzięki Niemu my niepełnosprawni możemy doświadczyć namacalnie miłości Boga przez dobrość i wrażliwość innych ludzi. W ciągu wakacji są 3 takie turnusy ja byłem na 3 ostatnim. Po ludzku mówiąc miało mnie nie być w tym roku w Zieluniu gdyż zabrakło miejsca. Widocznie inna była wola Naszego Pana chciał żebym był i byłem gdyż dobrze wiedział jak tego potrzebuje i byłem tam potrzebny jako Jego marne narzędzie dla innych osób. Odczytuje to jako wielką łaskę od mojego Pana miłości i jestem Mu za to ogromnie wdzięczny.

3 Ostatni turnus prowadził młody niesamowity Kapłan Ks. Krzysztof Suliński ma dopiero 2gi rok Kapłaństwa, taka dusza nie człowiek pełen wiary miłości ciepła a zarazem wielkiej pokory i optymizmu kochający człowieka zwłaszcza chorego i potrzebującego Jego pomocy. Osobiście bardzo wiele Mu zawdzięczam doskonale się rozumiemy gdyż nadajemy na tych samych falach. Obydwoje bardzo lubimy jednego świętego, który na początku był wielkim zagorzałym przeciwnikiem tej świętości. To Święty Paweł, który jak sam pisze o sobie w jednych z listów był poronionym płodem. Dla nas, z Księdzem Jak i dla Św. Pawła najważniejsza jest milosc, ale ta wyższa miłość Boga, która objawia się w drugim człowieku i poprzez drugiego człowieka. Ks. Krzysztof jest rewelacyjnym spowiednikiem i fenomenalnym kaznodzieja Jego słowa płyną z głębi serca i pochodzą od samego Ducha Św., Dlatego tak wiele mi dały te rekolekcje. Myślę, że mało jest takich Kapłanów jak Ks. Krzysiu niestety za mało to stwierdzam z wielkim smutkiem i przykrością. Trzeba wielkiej modlitwy o takich świętych wspaniałych Kapłanów, bo my zagubione owieczki i barany potrzebujemy takich niesamowitych duszpasterzy. Myślę, że do tej roli przygotowują się nowi młodzi alumni przyjechali, bo musieli i chcieli. Musieli, bo w przeciągu 6 lat seminarium musza odbyć taka praktykę, choć jeden raz. Chcieli przyjechać, bo pragnęli zdobyć nowe doświadczenie i zdobili. Jak potem mi mówili na początku bali się, bo nie wiedzieli jak podejść do osoby niepełnosprawnej. Jednak przekonali się ze z nami można robić wszystko, ze jesteśmy takimi samymi ludźmi jak Oni sprawni, tylko może bardziej wrażliwszymi i kochającymi Boga i drugiego człowieka. Zobaczyli ze można z nami poważnie porozmawiać na różne życiowe tematy, ze można z nami powygłupiać się pożartować. Widzieli ze możemy być bardzo złośliwi, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, w miarę rozsądku. Będąc z nami przez te 10 dni przekonali się ze mamy takie same uczucia i emocje jak Oni tylko może bardziej wyostrzone..

Moi opiekunowie klerycy z 4 roku WSD Drogi Marcinie i Pawle dziękuję Wam ze byliście moimi rekami nogami i czasem językiem pomagając mi przy codziennych czynnościach ubieraniu myciu kapaniu karmieniu robieniu mi kawy, którą bardzo lubię. Dziękuję za Wasza cierpliwość i miłość, bo czasem mogłem być upierdliwy hehehe, bo jak pisze siostra Ula w swoim świadectwie każdy z nas ma swoje dwie dziurki w nosie. Jak każdemu tak i nam nie zawsze udaje się być dobrym człowiekiem, choć bardzo się staramy. Po powrocie z Zielunia otrzymałem od Marcina mego opiekuna takiego o to smsa, niech on będzie Jego krótkim świadectwem. O to Jego sms do mnie: „Łukasz bardzo bałem się na  początku. Teraz nie umiem dziękować Bogu za to, że Cię spotkałem. Nauczyłeś mnie jeszcze bardziej kochać drugiego człowieka. Bóg Ci zapłać.” Czy to nie piękne? Aż skrzydła rosną u mojej wrażliwej duszy.

Ważne jest dla nas by traktowo nas normalnie jak sprawnych ludzi z miłością a nie litością, my nie znosimy litości tylko bardzo pragniemy wielkiej czystej miłości. Staramy się dawać te miłość każdemu każdemu, kogo spotkamy na swojej drodze życiowej, przez nasz promienny uśmiech i radość życia. Przez optymizm, który nosimy w sobie mimo naszego nie raz wielkiego cierpienia i trudności życia osoby niepełnosprawnej. Pragniemy każdego napotkanego człowieka Obdarzać miłością i dobrem, jakie Bóg złożył w nasze wrażliwe kochające serca. Myślę ze to jest naszym życiowym powołaniem, aby w naszym cierpieniu, chorobie pokazywać ludziom żywego miłującego Boga miłości. Żywy troskliwy Bóg, który zawsze jest obecny w naszym trudnym życiu, choć nie zawsze to dostrzegamy. Przychodzi do nas poprzez drugiego człowieka i sam nam pomaga posługując się ciałem i sercem osoby, którą do nas posyła. Sam Bóg miłości jest dla nas Szymonem z Cyreny i współczująca Weroniką na naszej drodze krzyżowej. On najlepiej wie, co to znaczy krzyż sam go niósł i sam na Nim umarł, aby mi i Tobie było lżej nieść nasz Własny krzyż niepełnosprawności. Wiele by o tym pisać, ale to już nie o to chodzi. Rekolekcje w Zieluniu są dla nas chorych niepełnosprawnych jak ładowanie akumulatorów. Jak mój wózek elektryczny potrzebuje ładowania prądem żeby jechać tak ja i wielu osób niepełnosprawnych potrzebujemy naładowania naszych duchowych akumulatorów Bożym prądem. Tym prądem jest Jego łaska i miłość okazana przez naszych opiekunów. Takim mocnym Bożym prądem jest codzienna modlitwa eucharystia i przyjmowanie Ciała Chrystusa w komunii Św., co czyniliśmy, co dziennie o godz. 17. dla wielu z nas chorych jest to ogromna i nieoceniona łaska. Będąc w swoich domach nie zawsze mamy możliwość uczestniczyć we Mszy Św. z powodu naszej niepełnosprawności albo po prostu nie ma, kto nas zaprowadzić na te Msze. Wtedy zostaje nam radio telewizja i nasz osobista modlitwa przesączona nie raz łzami i cierpieniem samotności. Dlatego tak nieoceniony to dar dla nas cierpiących z Chrystusem. Po rekolekcjach naładowaniu naszych akumulatorów łatwiej nam żyć i cierpieć przynajmniej przez pierwsze 3 4 miesiące. Takie 10cio dniowe rekolekcje to wielka niesamowita szkoła życia i miłości, szkoła bycia człowiekiem. Taka szkoła daje więcej niż wielo letnie studia na uniwersytecie gdzie jest tylko teoria życia.  Zieluń to także jak zatytułowałem przedsionek nieba tam doświadczamy smak nieba gdzie nie ma łez bólu ani jakiekolwiek cierpienia. Jest tam tylko wieczna radość i miłość, tak sobie wyobrażam niebo i Wczasorekolekcje są takim naszym małym niebem gdzie Zycie staje się piękniejsze i łatwiejsze dzięki ludziom dobrej woli. Im pragnę z głębi serca dziękować za ofiarna posługę Chrystusowi w chorym cierpiącym człowieku.

Pragnie dziękować Bogu za jeszcze jedną łaskę, którą objawił mi przez jednego człowieka. To 45 letni mężczyzna opiekun Huberta, który jest bardziej niepełnosprawny od de mnie może jedynie zaledwie ruszać głową. Ten mężczyzna opiekował się Nim to nie pijacy alkoholik. Jego Zycie było jednym wielkim bagnem a jednak Bóg nie pozwolił Mu zginąć w Jego nałogu zawalczył o jego serce i dusze. Przez tego Mężczyznę Bóg pokazał mi po raz kolejny ze nie brzydzi się człowiekiem, ale jego grzechem i z wariackiej miłości do Niego zrobi wszystko żeby wyrwać go ze szponów szatana, który tez walczy o dusze człowieka. O tym mężczyźnie można by było napisać oddzielny artykuł a nawet książkę, ale dzięki Niemu jeszcze bardziej uwierzyłem w miłosierdzie naszego Pana miłości. Podziwiam Go ze nie boi i nie wstydzi się mówić o swoim trudnym pogmatwanym życiu i o wielkiej łasce Pana, jaką Mu udzielił i nieustannie udziela. Jego Zycie polega teraz na nieprzerwanej walce żeby nie wypić nawet małego piwa. Jest cudownym świadkiem miłosiernej miłości Pana. Powiedział mi ze: „W Hubercie odnajduje miłość Ukrzyżowanego Chrystusa,” która daje Mu sile do walki do lepszego piękniejszego życia. Czy to nie wspaniale? Czy nasz Bóg miłości nie niesamowity i szalony z miłości do nas grzeszników? Sami sobie odpowiedzcie. Dziękuję także młodemu chłopakowi Karol pochodzi z Zakroczymia z parafii od Ks. Krzysztofa naszego prowadzącego. Korol pomagał w opiece nad Hubertem i nad de mną. Jak potem mi mówił wiele się od nas nauczył, przede wszystkim wiary, miłości, cierpliwości, optymizmu i radości życia. Dziękuję Ci Karolu że byłeś przedstawicielem młodego pokolenia tzw. pokoleniem J.P II. Tak samo dziękuję młodym dziewczynom za Wasze piękne uśmiechy, które są promieniami dla naszych dusz i serc. Za Wasza wrażliwość św. Weroniki i za posługę samarytańska, za robienie nam kaw, gdy nasi opiekunowie nie mogli. Za to po prostu ze byłyście ze swoimi młodymi kochającymi sercami. Wielka wdzięczność wyrażam osobom chorym podeszłym wieku, których sporo było na tym turnusie. To Oni pokazali mi młodemu niepełnosprawnemu mężczyźnie, ze jesień życia nie musi być ciężka smutna i zgorzkniala, ale opromieniona miłością Pana i radością życia. Dziękuję za Wasze doświadczenia życiowe i za niesamowite poczucie humoru, które Was nie opuszcza mimo wielkich Waszych dolegliwości. Dziękuję Wam starsi siostry i bracia ze byliście z nami ucząc nas miłości i radości życia. Oby było takich starszych osób jak najwięcej. Drogi Wojtku alumnie 5 roku Tobie szczególnie dziękuję cała wspólnota wczasorekolecyjna, której służyłeś zwłaszcza swoim pięknym głosem będąc naszym organistą. Dziękujemy za Twoje śpiewanie i granie, które uświetniło każdą Msze, Św. Nabożeństwo i każdy apel jasnogórski. Przez to pomogłeś nam bardziej doświadczyć Boga i Jego miłości. Pięknie wykorzystałeś kapitalny talent, który otrzymałeś od Pana. Marku Tobie tez dziękujemy ze byłeś z nami, za Twój stoicki spokój i serdeczność, jaką okazywałeś każdemu.

 Apele Jasnogórskie to codzienny element tych niesamowitych rekolekcji Az trudno mi to opisywać na temat naszych apeli powinien być oddzielny artykuł. Wiem jedno ze Niepokalana była i jest bardzo mocno i żywo obecna w naszym niepełnosprawnym życiu, szczególnie tam w tym przedsionku nieba w Zieluniu. Maryja dobrze zna i rozumie swoje niepełnosprawne dzieci, gdyż sama miała niesprawnego Syna, gdy wisiał na Krzyżu prawie jak Hubert, który bardzo przypomina mi i wielu innym ukrzyżowanego Pana. Maryjo Ty zawsze stój pod naszym życiowym krzyżem, niepełnosprawności wspierając nas Swoja obecnością i miłością. Tobie Syn niczego nie odmówi szczególnie, gdy prosisz Go za swoje chore dzieci, które są skarbem kościoła Świętego. Wiec wybłagaj nam łaskie wytrwania do końca na swoim Krzyżu tak jak Twój Syn Jezus Chrystus.

Pani Marzenko trudno żebyśmy Tobie zapomnieli podziękować, przecież Ty dbałaś żeby naszych żołądków nie dopadł nawet najmniejszy głód. W tym roku pomagała Ci Twoje piękna i ślicznie śpiewająca Córka Magda. Dzięki Wam za wspaniałą posługę w kuchni podczas upałów dnia w pocie czoła przygotowywałyście smakołyki dla naszych żołądków a przy tym byłaś zawsze uśmiechnięta. Agapa tzn. ostatnia kolacja była wyśmienita, zrobiłyście jedzenia jak na jakieś wesele. Za tą niełatwą i piękną posługę, niech Bóg miłości Ci wynagrodzi.

Może zbyt za długo opisałem, ale trudno jest pisać o dobru krótko i zwięźle. Tyle w naszych mediach pokazuje się zła a mało bardzo mało dobra, ja w swoim pisaniu postanowiłem pokazywać tylko samo dobro, a takie rekolekcje w Zieluniu to jedno wielkie dobro, którego nie wolno nam chować trzeba Go pokazywać światu i to jest moje powołanie. Być dobrym człowiekiem i pokazywać to dobro innym ludziom, którego nie jest tak mało jak nam się wydaje. Być dobrym człowiekiem to trudna sprawa, ale możliwa z pomocą Bożą a tam w Zieluniu szczególnie się wyzwala to piękne dobro.

Kochani czytelnicy tego artykułu my niepełnosprawni i sprawni uczestnicy tych pięknych wczasorekolekcji prosimy Was o modlitwę, aby owoce, które tam się zrodziły trwały w nas przez cały rok. Abyśmy nie utracili tego co tam zyskaliśmy, by szatanowi nie udało się rozwalić tego co zbudowaliśmy w nas przez te 10 dni. Ukochany Księże Januszu niech Bóg Miłości i miłosierdzia będzie Twoja wieczna nagroda za dzieło, które nieustannie czynisz dla chorych i niepełnosprawnych. Za to mówimy Ci kochany Księże serdeczne Bóg zapłać!!! Obiecujemy nieustanna modlitwę za Ciebie nasz wspaniały Ojcze i za Twoja Mamusie która zawsze towarzyszy nam swoją jakże bogatą osobą. Z wielkim utęsknieniem czekamy na następne wczasorekolekcje 2008.    Panie dobrze ze tam byliśmy na naszej górze przemienienia w tym przedsionku nieba i doświadczyliśmy Twojej nie pojętej miłości i dobroci ludzkiej. Prosimy Cię abyś zawsze i wszędzie nam pomagał być dobrymi wirusami miłości! Tobie chwała, cześć i uwielbienie teraz i na wieki wieków AMEN!!!

 

                                                                                           Niepełnosprawny Łukasz Cichocki

 

5 komentarzy:

  1. Hej Łukasz. Wielkie dzięki za ten artykuł i za wszystkie ciepłe słowa. Dziękuję Bogu za ten czas spędzony razem z Wami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Siamka. Bardzo mi sie podoba az sie wzruszylem jest naprawde piekne i dziekuje Ci za wszystko. Jestes Wielki. Pisz dalej.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Łukaszku...przeczytałam Twoj artykuł i jestem pod olbrzymim wrażeniem....piszesz tak ladnie...tak przystępnym językiem, że czyta się z olbrzymim zainteresowaniem...bez chwili znudzenia.....uważam, że powinieneś pisać dla szerszego grona..tzn zamieszczać swoje artykuly w pismach katolickich...a może też na stronkach dla osob niepelnosprawnych?!...masz w sobie tyle energii..tyle radości i tyle miłości...że powinieneś rozdawać ją innym...ze swoimi przemyśleniami powinieneś docierać do ludzi chorych..samotnych i zagubionych.......czekając na kolejne artykuły..pozdrawiam serdecznie..

    OdpowiedzUsuń
  4. no świetne ja jednego tylko żałuję że w tym roku nie mogliśmy być razem na turnusie ;P poważnie ;P dziękuje Ci za to że piszesz i za to że jesteś ;* buziolki

    OdpowiedzUsuń