poniedziałek, 3 kwietnia 2017

nie potępiona

            Od dawna rozczula i wzrusza mnie ta scena cudzołożnej kobiety. Zastanawia mnie co Ona czuła i myślała. Ta, która stała, a raczej leżała u miłosiernych stóp Jezusa. Była pewnie zawstydzona, zalękniona czuła się jak szmata, bo i za taką ją uważali faryzeusze. Ci, którzy jeszcze krzyczeli, że trzeba Ją ukamienować, a może oni sami korzystali kiedyś z jej usług, a teraz Ją oskarżają, któż to wie?

           Pewnie była zalana łzami, brudna, poniżona, może jeszcze pachniała męskim nasieniem. Mimo to Jezus Ją broni jednym zdaniem. "Kto z Was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem" Nikt się nie odważył, nikt nie rzucił w nią kamieniem, mimo że mieli na to wielką ochotę.

         Jezus spojrzał na nią z wielką miłością i czułością, zobaczył w niej kobietę, najcudowniejsze swoje arcydzieło. zobaczył swoją najukochańszą córeczkę, którą nie potępia. Potępia tylko Jej grzech, który czyni Ją brzydką w ludzkich oczach. W Jego miłujących oczach nadal jest piękną, cudowną kobietą godną kochania i szanowania. On nie widział Jej brudnego ciała, tylko Jej piękne, żałujące, kochające serce, które zebrze o litość i miłosierdzie.



         Tak się dzieje z każdym z nas, gdy w szczerości serca przychodzimy i wyznajemy nasze nawet najgorsze grzechy. On, dobry Bóg, mimo naszego syfu bierze nas w swoje kochające ramiona i z czułością przytula do swego szalenie kochającego pełnego miłosierdzia serca. Nie brzydzi się naszym brudem i smrodem. Nie potępia nas, ale nasz śmierdzący grzech.

       Nam wszystkim kochani życzę, by Jego miłosierna miłość przytulała nas w swoich oczyszczających ramionach, przebaczając wszystkie nasze grzechy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz