niedziela, 30 kwietnia 2017

On idzie z nami drogą

              Zmodyfikowany mój komentarz z roku 2009 Mam nadzieję, że komuś choć trochę pomoże, czego życzę. :)

           O jak zadziwiający jest człowiek, że tak mało rozumie lub, że tak mało chce rozumieć. Ciągle idziemy drogą życiową smutni, przygnębieni i samotni, mimo że Chrystus zmartwychwstał i idzie z Nami. Fakt, że nasze grzechy zabiły Boga przybijając Go do krzyża, ale On mocą swojej miłości Zmartwychwstał i idzie z nami wyjaśniając nam na nowo prawdy swojej miłości. Ale czy my Go widzimy? Nie! Bo jak ci, dwaj uczniowie mam oczy jakoby na uwięzi. Nie widzimy Go w żebraku, który wyciąga rękę po grosz, w alkoholiku, który leży na zimnej ziemi. Nie widzimy Go chorym, niepełnosprawnym, który potrzebuje naszej pomocy, zainteresowania się, gestu ludzkiej życzliwości i miłości. Nie widzimy, bo ciągle brak nam Jego miłości.

           A myśmy się spodziewali, że po świętach już będzie wszystko ok, że już nie będzie grzechu,, pokus, cierpienia, bólu i różnego rodzaju trudnych doświadczeń. A jednak są, znów się pojawił ciężki grzech, cierpienie, problemy dnia codziennego. Czyżby Zmartwychwstanie nic nie zmieniło? A może nie dokonało się ono w moim egoistycznym sercu? A Jezus mówi: „O nierozumni” tzn. o głupi tak mało wierzycie i rozumiecie, bo mało kochacie. Jesteście moimi uczniami, więc musicie iść drogą, którą Ja szedłem. To droga przez krzyż, cierpienie, ból, rożne doświadczenia życiowe, ale to jedyna droga, która prowadzi do chwały zmartwychwstania. Więc, jeśli chcesz idź za Mną, ale czy ja chce? Hmmm to pytanie zostawiam bez odpowiedzi sami sobie odpowiedzmy w głębi i szczerości swego własnego serca.



             Ci dwaj uczniowie poznali swego Mistrza po łamaniu chleba, a czy ja widzę Chrystusa, gdy łamie święty chleb w Eucharystii? Ten chleb, który staje się Jego przenajświętszym ciałem i naszym doskonałym pokarmem na życie wieczne. Często nawet wtedy, gdy przychodzi do nas w komunii św. Nie rozpoznajemy Go naszego Boga dobroci i miłości, tak jesteśmy zaślepieni własnym strachem i egoizmem. Ten strach, paraliżuje nas i blokuje wejście miłości, która nieustannie puka do naszych serc.

           Niech Zmartwychwstały Chrystus, rozproszy mroki strachu naszych serc, aby pałały wiara i miłością, gdy do nas mówi i przychodzi w swoim świętym Ciele. Pamiętajmy, że nasze życie to taka droga, która prowadzi do wiecznego Emaus, gdzie króluje wieczny Bóg miłości. Na tej naszej drodze, zawsze idzie z nami Zmartwychwstały Pan, który jest ścieżką życia. Miejmy szeroko otwarte oczy, abyśmy nie przeoczyli miłości, która często przechodzi tuż obok nas. Czego życzę sobie i Wam kochani moi. Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz