sobota, 18 marca 2017

Grzesznicy, których warto naśladować

           To mój zmodyfikowany komentarz z 2007 roku. Przepraszam, że jest taki długi, ale wtedy dopiero raczkowałem w swoim pisaniu. Mimo to wierzę i mam nadzieję, że komuś on pomoże. Dobrej lektury życzę ;)

 

            Co myślicie, jaki dziwny tytuł? Tak może i dziwny konserwatywny, ale prawdziwy. Przychodzili do Jezusa ludzie tzw. Marginesu społecznego, ludzie ulicy złodzieje mordercy celnicy, którzy byli bardzo bogaci, prostytutki alfonsi,najgorsza tzw. melina społeczna. Przychodzili do człowieka, którego uważali za doskonałość, do tego, który był i jest ich najlepszym przyjacielem, który rozumiał ich i miał moc leczenia ich najgorszej choroby, jaką jest grzech. To właśnie z takimi ludźmi Jezus jadł i pil, był nie jako jednym z nich.

              Ten, który jest samą świętością, wchodzi miedzy grzech, aby i z tego grzechu wyprowadzić dobro i życie. Oni przychodzili, aby Go słuchać, by słuchać czystej miłości, która ma moc wyzwolić ich z więzów grzechu, który zamyka nam bramy nieba. Ci grzesznicy słuchali Go nie tylko uszami fizycznymi, ale uszami duchowymi, uszami serca,które jest bardzo spragnione Jego miłosiernej miłości.

          Na to wszystko szemrali tzn. narzekali faryzeusze ci, którzy uważali się za sprawiedliwych za świętych nieskalanych, tylko aureoli i ramki im brak ha ha ha.To im się nie podobało, tym niby świętym ludziom, ze Jezus ten rozmawia je i pije z tymi ludźmi, których oni uważali za nic za niegodnych siebie.Oni się brzydzili takimi ludźmi z marginesu. To właśnie o nich, którzy tak spostrzegali innych Jezus powiedział: „Groby pobielane” na zewnątrz piękni a wewnątrz pełni trupich kości. W innym miejscu mówi „Przyszedłem szukać i ocalić to, co zginęło”,czyli mnie i Ciebie kochana siostro i drogi bracie, właśnie nas grzeszników, by ocalić nas od naszej strasznej choroby, której na imię grzech, a przez to otwiera nam bramy nieba, dając nam zbawienie wieczne.

            Lecz my, jesteśmy przewrotni ludem o twardym karku i wolimy trwać w naszej grzesznej chorobie. Tak trwamy, bo dobrze nam jest w naszym własnym smrodzie bagnie, sorry za słowo gównie – w naszych grzechach, które często stają się nałogiem, z którego potem ciężko wyjść. A jednak coś nas gryzie nie daje spokoju, to miłosierna zazdrosna miłość Boga, który przychodzi i upomina się o moją i Twoją miłość, On zebrze o moją i Twoją miłość, bo jest Bogiem zazdrosnym, ale nie zaborczym. Ten dobry Bóg, pragnie jedynie mojego i Twojego szczęścia. On Pan miłości nie chce nikogo do siebie przywiązywać szanuje naszą wolną wole, którą sam nam ją dał. On mówi zawsze, „jeśli chcesz” przyjdź do mnie ty, który obciążony jesteś swoim grzechem, słabością, nałogiem, chorobą duszy a Ja Cię pokrzepię swoją miłosierną miłością, podźwignę Cię z twojego bagna, tylko przylgnij do mego miłującego serca. Do tego serca, które z miłości do mnie grzesznika, zostało na ociecz otwarte na krzyżu dając mi życie. Czy skorzystam z tego wielkiego daru? Zależy tylko od de mnie.

            Och! jak przyjemny jest grzech Np. grzech nieczystości jak ja go lubię, Niestety stał się on moim nałogiem, właśnie ten grzech i różne inne zamykają mnie na ten dar życia i miłości,który płynie z Chrystusowego krzyża. Dlatego ciągle i nieustannie z nim walczę,by stać się naprawdę człowiekiem cudownej, ofiarnej miłości, a przez to pięknym świadkiem Jezusa mojego Pana. Dlatego ewangeliczni grzesznicy, są dla mnie godni naśladowania, oni są dla nas niesamowitym wzorem, z którego warto brać przykład.To oni pod wpływem słów Mistrza nawracali się zmieniając swoje życie o 180% czyja tak potrafię? Czy jestem aż tak odważny by pójść za Tym, który jest moją drogą prawdą i życiem? Czy stać mnie na to? A czy wogóle słucham tego, co mówi do mnie szalony Bóg miłości? A może jednym uchem słucham a drugim wypuszczam. Może bardziej słucham tego świata i przeciwnika Boga niż Jego samego? Ten przeciwnik szatan jest także i naszym wrogiem, a często się z nim zaprzyjaźniamy. Dajemy mu ogromną radochę, gdy trwamy w naszych grzechach, jemu o to chodzi zależy mu na tym żebyśmy trwali w nich jak najdłużej, bo wie doskonale, że to osłabia naszą wiarę i miłość a w rezultacie zamyka nas na Zycie. Zamyka nas na żyjącego Boga w nas, który jest samą miłosierną miłością. Jemu też na nas zależy, nawet nie mamy pojęcia jak bardzo Mu na nas zależy. Do tego stopnia zależy, ze potrafi zostawić 99 sprawiedliwych iść i szukać tej zagubionej, poranionej owieczki nie spocznie aż ją znajdzie. gdy znajdzie tę zagubiona opatruje ją i urządza wielkie weselisko. Tak się dzieje zawsze w niebie, gdy któryś z nas się nawraca i wraca na drogę miłości. U Niego każdy ma szanse, dla Niego nie ma człowieka do stracenia nie do uratowania, będzie walczył do końca do ostatniej sekundy jego życia, by wyrwać jego dusze ze szponów diabła.



                 Czy ja potrafię się przyznać, że jestem grzesznikiem, potrzebującym Bożego miłosierdzia? Jak św. Paweł, który nazywa się poronionym płodem, właśnie w tym płodzie objawiła się wielka moc i miłość wszechmogącego Boga. A może uważam się za tego, który nie ma grzechu i jest już święty jak faryzeusze i uczeni w piśmie z dzisiejszej ewangelii? To wtedy podwójnie grzeszymy swoją pychą i egoizmem, wtedy jesteśmy naprawdę godni politowania.

             Więc kochani z pokorą i skruszonym sercem wstańmy i pójdźmy do naszego Ojca –Tatusia, który jest bogaty w miłosierną przebaczającą miłość. Do Tatusia, który mięknie, gdy widzi skruszone serce przepełnione żalem za grzechy z miłości do Niego Ojca nieogarnionej miłości, która nigdy się nie skończy. AMEN!!!!!!!! Tego z głębi serca życzę sobie i Wam ukochani moi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz